Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37: Czarownik z Żelaznego Lasu

,,Sposób na przetrwanie - milczenie. Sposób na życie - przetrwanie. Sposób na milczenie - śmierć. '' -  Barbara Rosiek ,,Pamiętnik narkomanki''

Powieki Lokiego z biegiem czasu, kilku minut, powoli opadły. Wzrok miał nieustannie wbity w ciemniejące powoli niebo, na którym zachodziło właśnie słońce, a delikatny uśmiech nie chciał zejść z jego coraz bledszej twarzy. Dzika magia wybuchła z siłą dorównującej, midgardzkiej bomby atomowej (może trochę przesadziłam), tworząc fale uderzeniową, która wymiotła zło z Asgardu. Szmaragdowe światło rozbłysło niczym łuna eksplozji wcześniej wspomnianej atomówki. Pochłonęła wszystko, zalewając Żelazny Las oraz wszystko w okolicy blaskiem. Szmaragdową łunę było widać nawet w pałacu Odyna. Nie uszła ona niczyjej uwadze, wszyscy wbili w nią przerażony wzrok. Nie wiedzieli jednak co się właśnie stało - czy się cieszyć czy może szykować się na najgorsze. Niczego nie byli pewni. Tylko jeden Thor nie stał jak słup soli i ignorując wszystko dookoła siebie, zakręcił kilka razy swoim młotem, po czym wyrwał za bramkę w stronę czarnego boru.

***

Jakąś niewidzialna siła na moment uniosła Lokiego i Darena metr nad ziemię. Martwe ciało podłego Łowcy do końca zmieniło się w zieloną wiązkę mocy i pewna jej cześć wchłonęła się w odchodzącego do krainy umarłych Lokiego. Chwilę później opuściła go delikatnie na miękki mech. Natomiast jak się w między czasie okazało, jego od zła czarne serce przekształciło się w popiół, a gdy wchłonęło się w ziemię, wyrósł na tym miejscu kwiat. W jednej chwili nad Żelaznym Lasem zgromadziły się burzowe chmury. Niebo drżało od gromów, a deszcz zalał Asgard niczym wodospad puste źródło. Kwiaty Allison oraz liście drzew Becka i Aarona zlatywały na leśne runo i leżące na nim ciała.

***

Kiedy Thor dotarł na skraj Żelaznego Lasu, przyspieszył lecąc wydeptaną, leśną drogą. Dotarł nią do Czerwonego Pola Tnącej trawy, a tam jego oczom ukazały się dwie osoby, których nie znał i nigdy w życiu nie widział. W pewnym odstępie leżeli obok siebie jasnowłosa kobieta i brązowowłosy mężczyzna. Blondyn sprawdził tylko czy żyją i czy nie mają poważnych ran. Nic im na szczęście nie było. Szybko więc przeleciał nad Polem, a po jego drugiej stronie widok zastał podobny. Tym razem jednak obraz przed nim przedstawiał śmierć. Pod drzewem leżał rudowłosy elf. Łowca był nabity na lodowy szpikulec, wystający z zamrożonego mchu, obok niego jego ukochany Loki. Czym prędzej pobiegł do niego i ostrożnie biorąc go w ramiona, przyłożył ucho do jego delikatnie rozchylonych, lekko sinych ust. Chłód sinoniebieskiej skóry brunet mieszał się z oddechem czarownika.

386 SŁÓW

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
i

dużo weny!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro