Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3: Łowcy

,,Anioł nigdy nie upada. Diabeł upada tak nisko, że już się nie podniesie. Człowiek upada i powstaje.'' - Fiodor Dostojewski

Łowcy jak już wcześniej było mówione, byli posłańcami Odyna. Całe dnie spędzali w Żelaznym Lesie, by zaraz na wieczór złożyć wieczorem raport. Wracali zawsze o zachodzie. Dlaczego? Las w nocy rządził się swoimi prawami, a zagrożeniem nie były wilki. Rośliny przekształcały się w najgorsze koszmary tych nieszczęśników, którzy ośmielili się ruszyć między drzewa. Wszystkie najgorsze lęki przychodziły ze wszystkich stron, jedynie aby rozerwać ofiarę na strzępy i pozostawić jej zwłoki z rozprutym brzuchem lub zagryzionym gardłem. Zapach krwi wtedy co rano unosił się w powietrzu. Tak przynajmniej opisywali to Łowcy.

Od ponad tysiąca lat krążyły pogłoski o duchu. Łowcy przed lata powtarzali to, a po dłuższym czasie sami się przekonali, że żadnego straszydła nie ma. Chyba że owy duch ma metr dziewięćdziesiąt wzrostu i przypomina jedynie młodego mężczyznę.

💚

- Cholerny smarkacz! - krzyknął szef bandy, spoglądając na przecięte sznury, którymi jeszcze tej nocy były uwiązane dwa jednorożce. - Niech no ja go dorwę.

- Najpierw będziesz musiał mnie złapać, Daren! - krzyknął nagle ktoś za nim.

Loki swobodnie wisiał do góry nogami na gałęzi, szeroko się uśmiechając.

- Brać go! - krzyknął Daren.

Jego ludzie natychmiast się podnieśli i całkiem bez namysłu, rzucili nożami w czarnowłosego. Chłopak wyprostował nogi, spadając przez to na ziemię. Jeden z Łowców rzucił w ziemię i ostrze wbiło się między palce u ręki wychowanka Norn. Nie zastanawiając się brunet, złapał za krótką rękojeść i w mgnieniu oka znalazł się przy atakującym. Stanął za nim i przyłożył nóż do jego gardła. Inni Łowcy znieruchomieli.

- Zbliżcie się, a poderżnę mu gardło. - zagroził, uśmiechając się szatańsko.

Jakiś ptak zatrzepotał skrzydłami przerywając ciszę. Unieruchomiony mężczyzna niepostrzeżenie i bardzo powoli wyjął jeszcze mniejszy nóż. Loki chyba dostrzegł to kątem oka, ponieważ jednym płynnym ruchem noża przeciął mu szyję, lecz ten zdążył uderzyć go metalem w brzuch w miejsce pod żebrami. Czarownik zgiął się w pół, wypuszczając wykrwawiającego się przeciwnika z ucisku. Cios był dość mocny, więc zaraz potem chłopak upadł na kolana, wtedy Daren rzucił się na niego z łańcuchem, aby go unieruchomić. Nim jednak zdążył skoczyć, brunet zniknął, zamieniając się w kłąb zielonego dymu.

💚

Wrócili do zamku udając zrezygnowanych i smutnych z powodu straty towarzysza. Wkroczyli do złotej sali, zostając Odyna jak zwykle na swoim tronie.

- Panie nasz. - przemówił Daren, ze sztucznym smutkiem. - Nasz towarzysz, zginął.

Wystąpił do przodu, w dłoniach trzymając zakrwawione, srebrne ostrze. Na rękojeści był wygrawerowany symbol Jotunheim. Król Asgardu doskonale go znał.

- Pragnę pomścić śmierć naszego przyjaciela. - dodał mężczyzna.

- Zezwalam. - skinął głową Odyn. - Przyprowadźcie winowajcę, a ja go osądzę.

Daren i jego ludzie ukłonili się nisko. Dowódca zawinął sztylet w chustę, a wychodząc uśmiechnął się szatańsko, na samą myśl. Nie zależało mu na zemście, a jedynie na pozbyciu uciążliwego kłopotu.

440 SŁÓW


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro