Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28: To już koniec

,,Człowiek, gdy ma wybór, wybiera zwykle dobro. Zło wybiera wtedy, gdy wydaje mu się, że nie ma wyboru.'' - Andrzej Majewski

- Nie możesz się poddać! - krzyknął zbulwersowany Thor, próbując przemówić Lokiemu do rozsądku. - Nie teraz!

- Ty się poddałeś, więc zajmij się sobą! - wykrzyknął brunet, po czym odwrócił się od niego.

Thor stał przez chwilę, po czym mruknął nos niezrozumiałego pod nosem i zrezygnowany odszedł od bruneta. Frigga westchnęła tylko zmartwiona. Bała się myśleć co Daren teraz szykuje i nie było osoby czy istoty takiej, która by go pokonała. Wierzyła jednak, że ktoś taki istnieje. Nadzieja umiera ostatnia.- pomyślałam, przyglądając się raz swojemu synowi, a raz jego przyjacielowi.

***

Daren wkroczył pewnym krokiem do sali tronowej, wypuszczając tym samym do środka chłodny wiatr. Odyn wstał z tronu i szybkim krokiem podszedł do Łowcy, pytając:

- Co się stało przyjacielu?

- Nic. - odparł mężczyzna z szyderczy uśmiechem. - Nie jesteś mi już potrzebny.

Z początku król zmarszczył brwi w niezrozumieniu. Po wypowiedzeniu swoich słów, Daren wyciągnął ku niemu rękę, a w niej pojawiło się granatowe światło. Król nie cofnął się nawet o krok. Stał nieruchomo, jakby zmieniony w kamienny posąg. Wyleciało z niego coś na wzór aury lub energii, a po chwili się otrząsnął. Przez chwilę rozglądał się po pomieszczeniu, aby zaraz potem skupić swój wzrok na złowieszczo uśmiechającym się Łowcy.

- Ty... ty zdrajco! - wykrzyknął nagle. - Gdzie mój syn i żona?!

- Spokojnie nic im nie zrobiłem, ale możesz spokojnie do nich dołączyć!

Cisnął czerwoną kulą w podłogę tuż pod stopami Wszechojca. Podłoże się momentalnie zapadło, a król zleciał na niższe piętro. Jednak z pomocą magii Daren sprawił, że to i pozostałe piętra starzec pokonał jedynie uderzając o nie twarzą, by na końcu wpaść do białego pomieszczenia. Tymczasem sufit magicznie się zrósł, nie pozostawiając po dziurze ani jednej małej ryski.

- Zapłacisz za to! - ryknął Odyn na całe gardło.

***

Łowca zaśmiał się triumfalnie. Schylił się i podniósł z ziemi włócznię obalonego przed chwila króla.

- Od tej chwili to ja jestem panem dziewięciu światów!

W jednej chwili nad Asgardem zebrały się czarne chmury, a w pałacu zgasły wszystkie pochodnie i świece. Po korytarzu pobiegło wilcze wycie i krzyki pełne strachu.

***

Światła w celach nagle zgasły, a złote bariery przypominały teraz czarny kryształ. Zapanowała cisza na korytarzu więziennym. Przy tej ciszy nawet odgłosy kroków zdawały się być hałasem. Z drugiej strony przezroczystej osłony stanął jeden z Łowców. Bariera rozstąpiła się przed nim a on wszedł do środka.

- Daren chce czegoś od ciebie.- zwrócił się do Lokiego.

Chłopak wstał ze swojego miejsca pod ścianą i podszedł do mężczyzny. Ten założył mu kajdany, które mało delikatnie wbiły się w skórę bruneta, który syknął z bólu. Kiedy wyszli, wrota do wolności się zamknęły.

***

Weszli do sali tronowej. Loki powiódł wzrokiem do tronu i ku swojemu zaskoczeniu nie siedział na nim Odyn, a Daren. Łowca, który go prowadził, pchnięciem zmusił do klęknięcia przed nowym władcą, po czym wyszedł.

Król wstał i powoli z szyderczym uśmiechem podszedł do zielonookiego. Ten nie podniósł na niego nawet wzroku. Niespodziewanie w dłoni mężczyzny pojawił się sztylet z czarną rękojeścią.

- Jakie to uczucie? - spytał Łowca, ale kontynuował swoją wypowiedź.- Jakie to uczucie stracić nadzieje?

Odpowiedziała mu cisza. Loki milczał cały czas kiedy Daren do niego mówił. Pod koniec dowódca watahy uklęknął przed nim, mocno złapał go za włosy i jeszcze mocniej pociągnął ją do tyłu, po czym przyłożył srebrne ostrze do szyi czarownika. On nawet nie wydał z siebie ani jednego zająknięcia.

- Zanim odbiorę ci moc chce żebyś wiedział co zamierzam zrobić. - koniec noża trochę mocniej przycisnął do krtani maga.- Otóż. Jak się pewnie domyślasz, zamierzam podbić dziewięć światów, aby ich mieszkańcy wiedzieli, kim jestem i że opór będzie surowo karany. Wcześniej jednak udam się do Norn i odbiorę im ich kulę, która gromadzi w sobie więcej dzikiej magii. Później odnajdę twoich przyjaciół, przywrócę im ludzka postać - w cokolwiek się zmienili - i będę zabijał ich powoli i bardzo boleśnie. - każde zakończone zdanie skutkowało pociągnięciem ostrza w dół. - Teraz jednak odbiorę ci moc, tak jak Thorowi i Fridze.

- Czemu nie zrobiłeś tego wcześniej? - wychrypiał Loki.

- Ponieważ myślałem, że będziesz większym wyzwaniem. - wyznał z dumą.

Jednym cięciem w dół rozciął młodemu koszulę, a przynajmniej łach, który kiedyś nią był. Z radością patrzył jak krew ścieka po klatce piersiowej rywala, po czym odszedł od niego kawałek i wyciągnął ku niemu rękę tak jak w przypadku Odyna.

Tym razem jednak jakaś siła uniosła Lokiego metr nad ziemią. Poczuł nagle ból. Czuł jak magia go opuszcza. Trwało to znacznie dłużej niż zazwyczaj ci bardzo zdziwiło i zadowoliło króla. Kiedy już żadna iskra nie wypływała z niego, Daren ruchem ręki opuścił go na ziemię. Spojrzał na swoje dłonie, otoczone przez silną, zieloną aurę.

- To już koniec, Loki. Nadeszły nowe czasy.

789 SŁÓW

Wybaczcie, że tak długo, ale telefon nie chciał ze mną za bardzo współpracować. Kusi mnie, aby zakończyć te książkę zwycięstwem Darena i śmiercią Lokiego. Kusi mnie. Cholera.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro