Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26: Wielki pościg

,,Gdyby nie było kobiet, wszystkie pieniądze na świecie, nie miałyby żadnego znaczenia.'' - Aristoteles Onassis

Odpoczynek nie trwał długo. Wycie wygłodniałych wilków zakręciło piękne brzmienie ciszy, przerywanej jedynie szelestem liści poruszanymi przez wiaterek.

- Dawaj! Szybciej! - krzyczał Thor, poganiając do szybszego biegu swojego jednorogiego towarzysza podróży. - Szybciej!

Zwierzę zarżało niezadowolone z pośpiechu, do którego gromowładny go zmuszał. Okoliczności niestety nie były korzystne. Wilki ich ścigały. Ich życiu groziło wielkie niebezpieczeństwo.

Nie mogli się zatrzymać. Nie mogli stanąć nawet na chwilę, a jednak to zrobili. Przeskoczyli przez strumień i tam przystanęli. Czerwonoskóry zarył kopytem w ziemi, otrzepał się i zatrząsł . Długie nogi same się trzęsły. Krzyczały prawie ze zmęczenia i piszczały po przebytej drodze. Waga pasażera nie pomagała. Obaj ciężko dyszeli, dusili się wdychanym powietrzem, które mimo wdechów nie docierały do ich płuc.

🔱

Wilki były blisko. Po krótkiej przerwie ruszyli w dalszą drogę. Wciąż biegli bez wytchnienia, nie oglądając się za siebie. Thor nie miał na tyle odwagi. W pewnym momencie wszystko jakby jeszcze bardziej przyspieszyło. Jednorożec, na którego grzbiecie jechał, niespodziewanie potknął się o wystający na środku drogi korzeń. Przewrócił się i przefikołkował do przodu. Gromowładny spadł z jego grzbietu i przeturlawszy się po ziemi, zderzył się z drzewem. Syknął tylko na to, lecz zakręciło mu się w głowie przez chwilę.

Nagle zapadła cisza, jakby czas się zatrzymał. Blondyn szybki w miarę możliwości musiał odzyskać świadomość, co się wokół niego dzieje. Szumiało mu jednak w uszach, a świat wirował, przewracał się, obracał wokół własnej osi i wykonywał masę najróżniejszych figur akrobatycznych. To było najgorsze, a nie ból głowy, będący konsekwencją zderzenia z pniem drzewa. Niebieskooki leniwie odwrócił się w kierunku, z którego wyleciał. Wokół było ciemno i nie potrafił zbytnio ocenić czy stracił przytomność na chwilę czy to po prostu las. Nie było obecnie między jednym a drugim prawie żadnej różnicy w tym wypadku.

Jednak jego świadomość pobudziło głośne warczenie zna przeciwka, za nim i po bokach. Słyszał je wszędzie. I faktycznie tak było. Wilki otoczyły go ze wszystkich stron. Nie mógł uciec.

Wielki wilczur powoli zbliżał się ku niemu. Thor mimo wszystko postanowił stanąć do walki. Nie był z tych, którzy unikają starć. Wstał z trudem i przywołał Mjolnira. Zwierzę jakby zaśmiał mu się w twarz. Przygotował się do skoku, szczerząc kły, podczas gdy jego ofiara była gotowa by odeprzeć atak. Bestia skoczyła ku niemu, gotowa zadać ostateczny cios, a tuż za dowódcą skoczyła cała wataha. Pierwszych czterech Łowców udało się Thorowi odepchnąć. Jednak pozostali zaatakowali całą chmarą, gryząc władcę piorunów w ręce i nogi, skutkując jego upadkiem. Syn Odyna padł na kolana, gdy już nie mógł nawet trzymać w rękach młota.

- Och, to nie jest ten Thor, który zawsze rwie się do walki. - przemówił czarny wilk.

Tym razem skoczył i nic mu nie przeszkodziło, za zadaniu ciosu przerażającego w tym nierównym starciu.

455 SŁÓW

Wiem, że za to nienawidzicie jeszcze bardziej


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro