Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21: Wilki

,,Miłość jest jednooka, ale nienawiść całkowicie ślepa.'' - Berthold Auerbach

Od wyjścia z sali tronowej dzieliło ich zaledwie parę kroków. Kiedy dwuskrzydłowe drzwi się otworzyły, w progu stanęli Thor razem z Friggą. Strażnicy za tymi, którzy prowadzi więźnia, stanęli w pozycji obronnej.

- Wyrok zapadł królowo. - przemówił jeden z nich.

- Tego przybłędę czeka więzienie. - dodał drugi. - To decyzja króla.

Gwardziści wyminęli ich i tym samym po chwili wyszli na złoty korytarz. Loki posłał wszystkim mentalny uśmiech i w tym samym momencie gwałtownie się zatrzymał. Wszyscy strażnicy powpadali na siebie, przez co cała grupa upadła na ziemię, uścisk poluzował się, a młody czarownik wykorzystał sytuację. Nim gwardziści pozbierali się ziemi, on ruszył korytarzem w stronę wyjścia. Pałac królewski Asgardu, można by porównać do labiryntu. Loki w tym przedstawieniu odgrywał rolę Tezeusza, podejrzani strażnicy Minotaura, a Thor Ariadny. Różnica była tylko taka, że Loki nie zamierzał zostawić Thora.

Skręcił w prawy korytarz do biblioteki, ale nie wszedł do środka. To byłoby najbardziej oczywiste wyjście. Pobiegł dalej i schował się za pierwszymi lepszymi drzwiami. Okazał się on jednym z pomieszczeń, które odwiedzała służba. Przez szparę w drzwiach widział jak strażnicy, którzy go wcześniej trzymali, stają.

- Kurwa, zwiał! - krzyknął jeden.

Zdjął hełm i cisnął nim o ziemię. Wcześniej Loki go nie poznał, ale pod przebraniem gwardzisty krył się Daren. Pozostali to też byli Łowcy. Stali chwilę, a młody czarodziej na ten moment wstrzymał oddech.

- Znalazłem naszą zgubę. - odezwał się głos za jego plecami, bardziej przypominający warczenie.

Zielonooki wyskoczył ze swojej kryjówki, zapominając o Darenie i jego poplecznikach. Od razu tamci go pochwycili i zakuli. Po chwili z pomieszczenia wyszedł ciemno szary wilk z czerwonymi ślepiami. Loki odruchowo zaczął się szarpać i wyrywać, na co Łowcy zaczęli się głośno śmiać. Wilk podszedł do bruneta, głośno warcząc.

- Tym razem nam nie uciekniesz. - powiedział Daren. Kucnął po leżącym przeciwniku i spojrzał mu w oczy. - Pamiętam krzyk tych smarkaczy. W szczególności tej dziewczyny Midgardki.

Loki otworzył szerzej oczy i mimowolnie otworzył usta ze zdziwienia.

- Tak. - dodał Daren, uśmiechając się triumfalnie. - To ja i moi ludzie ich wtedy zabiliśmy.

- Dlaczego? - spytał Loki.

Łowca zadał mu cios otwartą dłonią w kark. On zacisnął powieki, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, świadczący o odczuciu bólu. Mężczyzna zacisnął uścisk na tyle szyi chłopaka i wbił w jej bok paznokcie. Z ust czarownika wyrwał się jęk.

- Mogłem i chciałem cię wtedy zabić, ale uratował cię wtedy ten rudzielec.

Na wspomnienie o Aaronie Loki szarpnął się nieznacznie, a paznokcie mężczyzny bardziej się wbiły w jego skórę. Poczuł wtedy jak ciepła krew zaczyna spływać po jego szyi.

- Zanim sczeźniesz w więzieniu, chce żebyś wiedział co cię ominie. - zbliżył twarz do jego ucha i dodał szeptem. - Jak tylko zdobędę dziką magię, przedrę się przez bariery prosto do Norn. Rozprawię się z nimi, a później zakończę rządy Odyna. Natomiast Thora jak i Friggę skarzę na wieczne tortury, a ciebie zmuszę, abyś patrzył na to wszystko, ponieważ będą cierpieć z TWOJEJ WINY!!!

Uniósł wolną dłoń i zadał Lokiemu nią cios w skroń.

583 SŁOWA

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro