Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23: Droga przez las

,,Opowieść trwa, historia nie toczy się nigdy.'' - Andrzej Sapkowski ,,Sezon Burz''

Od kilku dni siedział w celi. Wciąż miał w głowie słowa Darena. Wszystko układało się w logiczną całość. Pozostawało tylko pytanie: czemu nie zabił go kiedy był jeszcze dzieckiem? Co się wtedy stało?

Próbował sobie przypomnieć, ale ostatnie co pamiętał, był upadek i rzucającego się na Aarona wilk. Coś musiało się stać, że jeszcze żyje, a Łowcy przez ten cały czas zdawali się być osłabieni. Interesowała go także dzika magia. Kiedyś wypytywał o nią Norny, ale one mówiły tylko: To móc całego Żelaznego Lasu i zwierząt mieszkających w nim. Rozerwała by takiego chuderlaka jak ty na strzępy niczym wilk. Loki westchnął ciężko, po raz kolejny próbując przywołać wspomnienia z ucieczki przed wilkami.

💚

Thor tymczasem błądził po Żelaznym Lesie, nie wiedząc gdzie właściwie jest. Wszędzie las wyglądał tak samo. Była tylko ścieżka, drzewa i trawa, ewentualnie jakieś kwiaty i grzyby. Od dłuższego czasu miał wrażenie jakby ktoś go śledził, jednak za każdym razem kiedy się odwracał nikogo nie widział. Nikogo nie było, a jednak czuł czyjąś obecność. Korony drzew były tak gęste, że nie wiedział nawet jaka jest pora dnia.

Zmęczony usiadł pod drzewem. Na czubek jego głowy spadł drobniutki, różowy kwiatek i dwa listki. Blondyn nieco zaskoczony spojrzał najpierw na kwiat, a później w górę na kwiecistą koronę. Wiatr poruszał gałęziami i kwiatami. W pewnym momencie zaczął poruszać tak mocno, że przedarły się przez nie promienie słońca.

- Jeszcze nocy nie ma. - powiedział do siebie blondyn, szczęśliwy w jakimś stopniu z tego powodu.

Było dopiero południe. Co było bardzo pocieszające. Chyba. Coś nagle zaszeleściło w krzakach, na co Thor spodziewając się ataku, uniósł młot. Wtedy z ukrycia wyszedł czerwony jednorożec, nie miał jednak rogu. Blondyn spojrzał na niego trochę zdziwiony. Przyjrzał mu się uważnie, po czym wstał stwierdzając, że już wielokrotnie go widział z Lokim. Zwierzę zarżało wesoło.

- Wybacz ale nie rozumiem co do mnie mówisz. - odparł, opuszczając młot zrezygnowany. - Jeśli cokolwiek powiedziałeś.

Zwierzę przekręciło głowę w bok, po czym podeszło do mężczyzny. Chwyciło go zębami za nogawkę spodni i zaczęło uporczywie ciągnąć.

- Co ty robisz? - warknął niebieskooki pochylając się, aby odepchnąć stworzenie.

Skóra zwierzęcia jednak była niewiarygodnie gorąca. Thor mimo to powstrzymał się od krzyknięcia z bólu. Udało mu się odepchnąć natarczywca. Ten odsunął się i zarżał. Wydawał się być urażony. Dźwięk jaki z siebie wydawał przypominał trochę pisk, połączony z normalnym rżeniem. Wierzchowiec szturchnął pyskiem nogę władcy piorunów i odwróciwszy się, zniknął w krzakach, z których wyszedł. 

Thor wpatrywał się w mieście, w którym zniknął przyjaciel jego ukochanego. Po chwili ten wystawił głowę z zarośli i zaraz potem znów w nich zniknął.

- Mam iść za tobą? - spytał, choć było to raczej pytanie retoryczne. - Bogowie, będę chodził za koniem.

Wstał i wszedł w krzaki. Napotkał na drodze przeszkodę. Jednorożec stanął i nie miał zamiaru się ruszyć. Specjalnie odwrócił głowę ku blondynowi, by posłać w jego stronę groźne spojrzenie.

- Co się gapisz? - wypytał niebieskooki.

Zwierzę jednak tylko prychnęło wściekle i nim gromowładny zrozumiał co on zamierza, ten kopnął go wyrzucając z powrotem na drogę.

- Nie wiem co Loki w tobie widział?

Usłyszał tylko triumfalne prychnięcie, a zaraz potem rżenie przypominające coś w rodzaju śmiechu.

513 SŁÓW

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro