Rozdział 16: Spełniły się moje najgorsze wyobrażenia
,,To, co u innych nazywamy grzechem, w naszym wykonaniu jest jedynie doświadczeniem życiowym.'' - Ralph W. Emerson
Loki przez prawie większość swojego czasu zastanawiał się co Daren robił w Żelaznym Lesie. Martwiły go też słowa jego ludzi i obawiał się, że Łowcy będą chcieli obalić Odyna, aby rządzić Dziewięcioma Światami. Jeśli szykowali spisek, król musiał o tym wiedzieć. Nie miał jednak dowodów, by udowodnić swoje słowa.
Ledwo zrobił unik przed niespodziewanym atakiem. Stracił równowagę, ale w porę ją odzyskał. Jednak kolejny atak go zaskoczył i odrzucił na niewielką odległość. Królowa westchnęła zrezygnowana.
- Uczymy się zaklęcia tarczy, a nie uników. - powiedziała, siląc się na spokój.
- Wybacz pani, jakoś nie potrafię się skupić. - odparł, powoli się podnosząc.
- Zauważyłam. Powiedz co cię trapi? - spytała nauczycielka czarownika, kucając przy nim i kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Martwię się trochę. - zaczął, nieśmiało. - Przez większość swojego życia broniłem Żelaznego Lasu przed Łowcami. Jakiś czas temu widziałem, jak Daren wyjeżdżał z niego i boję się, że mógł zrobić coś złego.
Musiał z kimś o tym porozmawiać, a Frigga była idealną osoba. Z Thorem po prawdzie też by mógł, ale razem przecież mogą wybrać się do Żelaznego Lasu i to jeszcze dziś.
- Jeśli chcesz możesz tam pojechać. Przecież nie jesteś więźniem tego zamku. To twój drógi dom i możesz wrócić do Lasu jeśli jest ci tu źle.
- Pani, z trudem o tym mówię, ale prawda jest taka, że nie czuję się tutaj dobrze. Dlaczego, to już moja sprawa. - spuścił głowę, unikając spojrzenia kobiety. - Boje się po prostu o to miejsce.
- Jedź tam i się upewnij. - powiedziała uśmiechając się ciepło.
Loki na powrót podniósł na nią wzrok. Frigga skinęła głową, po czym go przytuliła. Brunet odwzajemnił uścisk, a gdy nauczycielka go puściła, rzucił ciche ,,Dziękuję", a następnie wybiegł z sali treningowej. Po drodze przez korytarz spotkał Thora.
- Dokąd tak pędzisz? - spytał blondyn, zatrzymując bruneta przed sobą.
- Ciebie szukałem. - odparł i bez chwili wahania chwycił blondyna za rękę, a zaraz potem zaczął go za nią ciągnąc w stronę drzwi wyjściowych. - Musisz gdzieś ze mną jechać.
- Dobra. - mięśniak postąpił krok do przodu, a czarownik omal nie poleciał na twarz. - A dokąd?
- Do domu.
Blondyn uniósł brew do góry, nie rozumiejąc.
💚
Loki na dziedzińcu przemienił się w czarnego pegaza i z Thorem na grzbiecie, leciał najszybciej jak tylko mógł. Kiedy dotarli na skraj Żelaznego Lasu, blondyn zwlókł się i omal nie zwymiotował.
- Wstawaj. - rzucił ostro Loki, wracając do ludzkiej formy. - No już, już.
Nim mięśniak się pozbierał z ziemi, czarownik pobiegł wydeptaną dróżką w głąb lasu. Przebiegł obok różowego i brązowego drzewa, na około Czerwonej Polany, obok pomarańczowego drzewa i wbiegł na srebrzystą łąkę gdzie znajdował się kryształowy staw. Widok jaki tam zastał odebrał mu oddech.
- Spełnił się najgorszy scenariusz jaki zakładałem. - wyszeptał z przerażeniem, gdy Thor do niego dołączył.
442 SŁOWA
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro