Część Bez tytułu 6
Violet nie mogła w to uwierzyć.
Edward był jej przeznaczonym, cokolwiek to znaczy.
Leżała właśnie na łóżku i nie mogła zasnąć, co mogło być spowodowane jej szybko bijącym sercem, jak też chrapaniem Charliego(Ojciec Belli jak coś).
Już zamykała oczy, aby spróbować zasnąć, gdy usłyszała jakby szum wiatru, po czym nagle jej materac lekko się ugiął i poczuła pocałunek na ustach.
-AAA!-Vi z wrzaskiem zerwała się do pionu. Musiała dość wysoko podskoczyć, gdyż uderzyła głową w sufit.
Obok łóżka stał lekko zdziwiony Edward, który nagle szybko zerknął na drzwi i momentalnie schował się pod łóżkiem.
Vi chciała spytać o co mu chodzi, lecz wtedy drzwi się otworzyły i stał w nich Charlie z bronią w ręce, a za nim Bella z paralizatorem.
Charlie rozejrzał się po pokoju, po czym posłał zdziwione spojrzenie Vi.
-Ja przepraszam-Odpowiedziała nieśmiała Vi, czerwieniejąc się i patrzą na swoje stopy.
-Śnił mi się moment, gdy znalazłam martwą babcię w salonie-Skłamała dziewczyna.
-Nic się nie stało, śpij spokojnie-Powiedział Charlie, po czym uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
-Na pewno wszystko ok?-Zapytała niepewnie Bella, na co Vi skinęła głową i uśmiechnęła się do przyjaciółki.
-To ja już pójdę, dobranoc Vi-Powiedziała Bella i wyszła.
Vi położyła się na brzuchu i zerknęła pod łóżko, patrząc prosto w oczy Edwarda, które ją wręcz hipnotyzowały.
-Przepraszam-Powiedział uśmiechnięty delikatnie Edward i złożył pocałunek na ustach Vi.
-Łobuz-Zaśmiała się cicho Violet.
Już po chwili oboje leżeli na łóżku Vi, przykryci kołdrą.
-Mi nie jest zimno-Poinformował swoją przeznaczoną Edward, lecz ona z głową na jego piersi, owinięta jego prawą ręką już spokojnie spała, na co wampirek uśmiechnął się i cmoknął ją w czoło.
Chłopak około 6 rano chciał już wstać i ruszyć na polowanie, lecz każdy jego najmniejszy ruch wywoływał jęk niezadowolenia u dziewczyny.
Czując lekkie ssanie w żołądku, Edward niestety musiał wstać. Przełożył głowę Vi ze swojej piersi na poduszkę i już prawie wstał, gdy jej ręką owinęła się go w pasie.
-Buziak na pożegnanie-Zaśmiała się cicho dziewczyna.
Wyszczerzony Edward namiętnie ją pocałował, na co ona z przyjemności zamknęła oczy i gdy po pocałunku znów je otworzyła, jego już nie było.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro