Ten jedyny
Dziewczyna to popołudnie spędziła wtulona w swego smoka. Całe życie była słaba lecz po tym co usłyszała wiedziała, że musi to zmienić. Darius tyle dla niej robił. Nie może pozwolić mu umrzeć. Jest dla niej wszystkim. Gdy zaczeło się ściemniać wstała.
- Muszę już iść. Ojciec będzie się o mnie niepokoił - powiedziała, a on tylko skinął głową. Korzystając z magii wzleciała do góry. Jedyna rzecz, która jej wychodziła. Gdybyła dzieckiem uczyła się jej szybko by ułatwić sobie kontakt ze swoim smokiem. Zaklęcie lewitacji, zaklęcie niewidzialności...
Szybko biegła do zamku. Usłyszała z głównej sali muzykę i wesołe rozmowy. Rodzice najwidoczniej zaprosili kogoś na kolacje. To znaczy, że już zauważyli jej nieobecność. Poszła do pokoju szybko doprowadzić się do porządku. Przetarła zranienia maścią leczącą i przebrała się we fiołkową suknie. Następnie rozpusciła włosy i zeszła na dół. Musi załagodzić jakoś sytuacje. Wkroczyła do sali i z niesmakiem zauważyła, że jedyne wolne miejsce jest pomiędzy jej ojcem, a Miriamem. Gdy zą zauważyli, wszyscy wstali.
- Witam, wszystkich. Przepraszam za spóźnienie, ale źle się poczułam i musiałam zażyć świeżego powietrza - skłoniła się lekko.
- Mam nadzieje że już się lepiej czujesz - odparł jej były przeciwnik z dziwnie miłym uśmiechem.
- Siadaj, córko - ponaglił ją ojciec. Gdy już wszyscy siedzieli ponownie pochłoneła ich ożywiona rozmowa. Kira jedząc przysłuchiwała się ogólnemu gwarowi. Miriam patrzył na nią pożądliwie. Mimo, że był zły za dzisiejsze upokorzenie czuł rządze i miał zamiar dać jej upust.
- Gratuluje ci dzisiejszej walki - szepnął specjalnie przysuwając się zbyt blisko i muskając ustami jej ucho. Dziewczyna wzdrygnęła się z obrzydzenia i odsunęła się natychmiast.
- Dziękuje -odparła grzecznie. Młodzieniec nic nie zrobił sobie z jej wyraźnej niechęci do niego. Położył dłoń na jej kolanie i zaproponował.
- Może wyjdziemy się przewietrzyć? Jest taka piękna noc...
~ Kira! Niech on cię niedotyka! - syknął smok. Dziewczyna odrazu zepchnęła jego dłoń i wstała.
- Ja... nie mogę. Opuszcze teraz cię - odrzekła i szybkim krokiem ruszyła do siebie.
~ Dariusie? Co się stało? - spytała łagodnie.
~ Nie chce by on cię dotykał. Skrzywdził cię - wyczuła w jego umyśle wściekłość i jego uczucie do niej. Ufała mu i jego zdaniu więc szepnęła czule.
~ Dobrze, już więcej mnie nie dotknie.
Zalała ją fala jego ulgi.
~ Dziękuje, maleńka
~ Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. Ufam ci bezgranicznie - zalała go falą ciepła. Zapadła między nimi cisza gdy pieła się po stromych schodach. Darius czując jej zmęczenie przerwał ich mentalny kontakt i sam ułożył się do snu. Był bardzo rad z tego jak czarodziejka mu ufa. Była jego i nic tego nie zmieni. Myślał o tej chwili gdy ten szczyl bezprawnie położył na niej dłoń. Miał ochotę ziać ogniem aż spali jego ciało na popiół. Czuł jego rządze i wściekłość zawładneła jego ciałem. Czuł agresje kłębiącą się pod jego skórą. Gdyby mógł posunął by się do gwałtu. Po jego trupie. Uspokoiła go wizja białowłosej czarodziejki patrzącej na niego z miłością. Wtem poczuł ruch w umyśle.
~ Dariusie? - spytała nie pewnie.
~ Tak? Coś się stało?
~ Czy ja jestem normalna?
~ Oczywiście, że tak. A co ci wpadło do głowy? - zaśmiał się lecz czuł niepokój spowodowany smutkiem w jej głosie.
~ Gdy Miriam mnie dotknął zauważyłam, że jego dotyk napawa mnie wstrętem... gdy się bardziej zastanowie to od kiedy pamiętam czułam obrzydzenie gdy dotykał mnie jakiś chłopak...
Smok przełknął nerwowo ślinę, ale ton jego głosu nie zmienił się nawet o jote.
~ Kira... to nic takiego....
~ Jak to nic takiego?! Jestem normalną dziewczyną. Chce się zakochać, ożenić, założyć rodzinę.... jak mam to zrobić, gdy nie moge się zbliżyć do żadnego faceta! - była załamana.
~ Kira, jesteś wyjątkowa i twoim przeznaczeniem jest być z jednym mężczyzną. Z twoim partnerem i tylko jego dotyk sprawi ci przyjemność.
~ Naprawde? - spytała z nadzieją.
~ Czy kiedykolwiek cię okłamałem?
~ Nie... ale skąd pewność, że go znajdę?
Zaśmiał się cicho.
~ On cię znajdzie, maleńka, niespocznie dopóki nie będzie przy tobie.
~ i będzie mnie kochać? - spytała jak mała dziewczynka marząca o księciu z bajki. Pełna nadziei i miłości do osoby, której jeszcze niepoznała.
~ Będzie cię kochać najbardziej na świecie, będzie cię szanować i dbać o ciebie do ostatniego tchu w piersi.
~ Cieszę się, że mi to powiedziałeś. Jeśli tak mówisz to napewno on mnie znajdzie. Dopóki tego nie zrobi będę na niego czekać - oznajmiła i spokojnie zasnęła.
- Nie będziesz musiała długo czekać... jest blisko - szepnął Darius sam do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro