Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ciasto czekoladowe vs Darius

Darius był wściekły i zrozpaczony. Była ranna i nie mógł jej znaleźć.
- O nie, maleńka, tak nie będzie - warknął i zebrał całą swoją mentalną moc.
~ Kira, wrócisz do mnie - włożył w to zdanie subtelny mentalny rozkaz. Dziewczyna była przerażona gdy go poczuła. Żeby poczuć się silniejszą, złapała dłońmi gałąź zwisającą nad głową.
~ Nie wrócę. Nie mogę. Dariusie, żyj własnym życiem. Możesz się nim cieszyć z Lawendą.
~ Nie wygrasz w tej potyczce, maleńka - Ostrzegł tonem całkowicie pozbawionym emocji.
~ A dlaczego to ma być potyczka? Musisz zaakceptować moją decyzję. Nie muszę być z tobą
~ Wrócisz do mnie, Kiro - w poleceniu kryła się żelazna siła. Tym razem zastosował mocniejszy nacisk.
Przycisnęła ręce do głowy.
~ Przestań! Nie możesz mnie zmuszać.
~ Oczywiście, że mogę
Słowa jeszcze rozlegały się echem w jego głowie, kiedy pojął, że to prawda. Mógł z łatwoscią ją do siebie sprowadzić, nagiąć jej wolę do swojej.
Czy zawsze taki był? Musiał zmuszać do czegoś jedyną osobę, na której mu zależało.  Westchnął i zaczął iść ledwo wyczuwalnym mentalnym śladem.
~ Maleńka, tak bardzo nie chcesz mnie widzieć? - Kirze serce zmiękło słysząc ten czuły szept. Miałaby jakieś szanse, gdyby był zły... zmuszał ją... ale nie kiedy był taki słodki i kochany.
~ Dariusie, widziałam ciebie i Lawende... bardziej do siebie pasujecie - szepnęła z bólem. Usłyszała szelest i trzaskanie gałęzi z prawej. To on. Wiedziała. Po chwili z pomiedzy drzew wyszedł mężczyzna o czerwono krwistych włosach i płonących zielonych oczach. Białowłosa cała zesztywniała i spuściła wzrok. Darius podszedł, ujął jej podbrudek i podniósł by spojrzała mu w oczy.
- Kiro, skarbie, kocham cię i tamta dziewczyna mnie nie interesuję. Ani troche. Jesteś ty i tylko. Pragnę tylko ciebie w swoim życiu. Rozumiesz?
Dziewczyna z trudem kiwnęła głową.
- Dobrze. A teraz, mała, pokaż to - popchnął ją lekko by oparła się o drzewo i delikatnie pogłaskał jej brzuch. Rana była paskudna. Gdyby nie zaklęcie to już by nie żyła. Zaklął gdy zdał sobie z tego sprawę. Darius wyciągnął nóż i naciął sobie środek dłoni aż popłyneła krew.
- Co robisz! - wystraszyła się
- Spokojnie, Kiro, mówiłem ci, że smokołaki słyną z uzdrawiania - szepnął i położył zakrwawioną dłoń na jej ranie. Poczuła tam dziwne ciepło. Po chwili odsunął rękę od jej już zdrowego brzucha.
- To niesamowite - sapnęła.
Facet uśmiechnął się uroczo i zgarnął ją swe ramiona.
- Martwiłem się o ciebie
- Wiem. Przepraszam... następnym razem najpierw z tobą porozmawiam  - powiedziała cicho, a ten ją pocałował w czubek głowy.
- Najważniejsze, że nic ci nie jest. A teraz chodźmy.
Spletli razem dłonie i ruszyli.
- Dokąd mnie zabierasz?
- Pomyślałem, że może poszlibysmy na tańce - zaproponował a serce dziewczyny fikneło koziołka.
- Zapraszasz mnie na randkę?
- Tak, w końcu jestem twoim narzeczonym
- ale wiesz... mam zasady. Nie całuje się na pierwszej randce - zażartowała. Darius zaśmiał się i przyciągnął ją bliżej.
- Nie oprzesz mi się - powiedział zmysłowo.
Kira spojrzała na niego z powątpieniem choć na jej twarzy błąkał się złośliwy uśmiech.
- Oparłam się ciastku z podwójną czekoladą więc czemu nie tobie?
- Zapewniam cię że moje pocałunki są lepsze od jakiegoś ciastka - szepnął jej do ucha lekko przygryzając jego płatek.
- Zobaczymy - mruknęła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro