Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Wulfgar zeskoczył z Diablo i rzucił wodze giermkowi. Złapał sługę za poły kaftana i nim potrząsnął.

- Łżesz!- Ryknął.

- Nigdy, Panie. - Leufrik przełknął ślinę, ale musiał bronić czci swej pani. - Twój brat, Panie... 

- Mów, albo każe cię wybatorzyć!

- Napadł na panią w komnacie, a krzyki milady było słychać w całym zamku, pobiegłem tedy na pomoc. Proszę o wbaczenie, gdyż zdzieliłem Sir Sedric glinianym dzbanem, kiedy swym ciałem przygniatał panią do ziemi oraz obił ją i rozdał suknie. Chciał ją wziąć siłą, Panie, a lady uciekła z zamku - na to wspomnienie młody sługa spuścił głowę. A rycerz patrzył strwożony słowami sługi. Był mroźny dzien, a słońca kryło sie za horyzontem i tylko jeden Bóg raczył wiedzieć, gdzie podziewała się Aislyn. Na myśli, że mogło ją spotkać co złego, zdjął go strach, jakiego nie czuł od miesiecy.

- Gdzie? 

- Nie rozumiem, Panie.

- Dokąd uciekła?  - Głos Wulfgara ciął niczym miecz.

- Tego nie wiem, Panie. Ale Milady wyglądała na jakby ją sam diabeł opiętał. Uciekła w rozerwanej sukni, jeno miała na sobie opończę.

Wulfgar puścił sługę i z furią płynącą w jego żyłach, pchnął młodzieńca do przodu, po czym wpadł do wielkiej sali, gdzie zastał swego brata raczącego się piwem. Sedric poderwał się do góry i ruszył ku bratu.

- Powinieneś nauczyć te sukę, swą małżonkę, posłuszeństwa - warknął.

- Posłuszeństwa? Doszły mnie słuchy, żeś chciał skosztować tego co moje. Prawda to?! 

Sedric zmierzył posępnym spojrzeniem sługę. Wiedział, że młodzieniec doniósł na niego, jednak nie martwił się oskarżeniami. Słowo pana jest ponad słowa sługi. Wątpił, żeby Wulfgar uwierzył pachołkowi i tej sekutnicy. O nie, na pewno uwierzy jemu, w końcu jest jego bratem

- Prawda to?! - Ryknął rycerz.

- Sługa łże jak pies! - Sedric warknął i ruszył ku pachołkowi, jednak Wulf zastąpił mu drogę.

- Doprawdy? - Złapał brata za pokaleczoną dłoń. - Zdaje się, że ta suka ukąsiła cię do krwi - zakpił sobie z brata, gdyż widział jego pożądliwie spojrzenia rzucane jego połowicy.

Rozgniewany Wulf huknął Sedrica pięścią w twarz, po czym ruszył ku wyjściu i rozkazał dwóm zbrojnym zamknąć brata w jego komnacie i stać na straży, a sam dosiadł Dragona. Luefrik ruszył za panem i dopadł do niego.

- Panie, znam te lasy jak nikt inny. Mogę pomóc w poszukiwaniach milady- odezwał się cicho Leufrik, żeby nie zarobić czasem od pana kopniaka.

- Pojedziesz z jednym z moich ludzi - nakazał swemu najlepszemu druhowi, Sir Goweinowi, zabrać młodzieńca, po czym w sześciu ludzi ruszyli w pośpiechu, a za murami zamku zadał nurtującego go pytanie. - Kiedy Lady Aislyn umknęła? 

- Przed południem panie - odpowiedział cicho Leufrik, gdyż wiedział, iż lady mogła już dawno zamarznąć, gdyż dzień był wyjątkowo zimny.

Wulfgar zatrząsł się ze złości na myśl, że jego małżonka przebywała w tych lasach sama. Willi mogły ją dopaść pierwszą, ale istniał też Alaric. Na myśl, iż mogła zostać porwana, ścisnęło go w środku, a żółć podeszła do gardła. Dobry Boże, jeszcze nigdy niczego nie czuł takiego na myśl  jakiejkolwiek dziewce. Czyżby ją miłował? Czyżby rozpaliła jego serce, a on jak ostatni głupiec nie dostrzegł tego? Nie, to niemożliwe. To tylko zwykłe przyzwyczajenie z posiadania żony, nic więcej. Był wielce rad, iż jego połowica zosta przyuczona do swych obowiązków jako pani zamku, i że co noc ogrzewała mu łoże a była nader chętna w miłosnych igraszkach. Z tego co usłyszał od Sedrica, była przyrzeczona komuś innemu. Zacisnal usta, gdyż obraz Aislyn leżącej z innym w łożu powodował w nim chęć mordu. Ubiłby każdego jak psa za jedno głodne spojrzenie na jego połowicę. Nie zdzierży innego mężczyzny w pobliży swej pani, a i Sedric będzie musiał odpowiedzieć za swój czyn wobec jego małżonki.

Powoli zapadał zmrok, a oni nie byli wcale bliżej znalezienie lady. Wulfgar pojechał przodem i zaczął baczniej  rozglądać się na boki, ale to Leufrik znalazł szczątki płaszcza Aislyn. Był to kawałek futrzanej podbitki opończy. Dobry Boże, spraw, żeby była cała i zdrowa, modlił się żarliwie.

Szare oczy rycerza po godzinnym przeczesywaniu lasu, w końcu odnalazły skuloną postać pod dużym drzewem. Norman zeskoczył z Diablo i w kilku susach znalazł się przy dziewce. Wziął w ramiona Aislyn i tuli do swej piersi drżące ciało połowicy, które zionęło chłodem niczym sopel lodu.

- Już dobrze, najdroższa, moja miła - szeptał czule i całował zsiniałe z zimna usta Aislyn. Jednak przeszył szok na widok wielkiego sińca na policzku. Już mu Sedric odpowie za ten występek. Będzie błagał o litość.

Kiedy pan z panią wracali na zamek, niewiasta bezpiecznie spoczywała w ramionach swego męża, a obłoczki pary wydobywały się z ust Wulfgara. Nachodziła mroźna noc, toteż popędził szybciej konia, żeby znaleźć się w zaciszu swej komnaty z najdroższym skarbem, jaki posiadł.


Publikuje jeszcze raz, bo zeżarło kawałek tekstu ://

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro