Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

- Pani, szybciej. Inaczej spotka nas los twych rodziców - sługa jej ojca, ponaglał niewiastę. - Nie ujdziemy z życiem.

Aislyn wraz z wiernym sługą uciekała wąskim, ciemnym i wilgotnym korytarzem, który był znany tylko nielicznym osobom na zamku. Modliła się w duchu, żeby wydostać się poza mury. Prędzej sczeźnie niźli zostanie żoną Alarica. Ten pies, przybył na ucztę wydaną z okazji jej dwudziestych urodziny. I śmiał oświadczyć, że on, Lady Aislyn zostanie jego żoną, albo wszyscy zginą. Pan na Keswick odmówił i został zaatakowany przez zbrojnych jej kuzyna. Wyrżnięto wszystkich, a jej samej ledwo udało się ujść z życiem. Rana na nodze broczyła i coraz bardziej na nią utykała, jednak nie poddawał się i szła dalej.

- Dewon, pamiętasz dokąd prowadzą te korytarze?

- Tak, Pani - sługa ruszył przodem, a za nim w ciemności podążała niewiasta.

Kiedy byli już u wyjścia, sługa zatrzymał się i nasłuchiwał. Panując cisza, dała im nadzieję. Oboje pchnęli mocno drzwi i chłodny powiew zimowego wiatru wdarł się do środka. Aislyn ostrożnie przeszła pod murem i skryła się wśród wielkich głazów. Tuż za nią skrył się sługa.

- Lady, musimy stąd uciekać.

- Wiem, ale muszę opatrzyć ranę.

Dziewka oderwała pas giezła i przewiązała ranę na udzie. Zacisnęła usta, żeby nie krzyknąć i podniosła się z wielkim trudem. Wiedziała, że niedługo nadejdą mrozy, a oni zbiegli w tym co mieli na sobie. Jednak dziewka wolała śmierć niż życie u boki Alarica. Mordercy jej rodziny.

Upewniwszy się, że są bezpieczni, ruszyli brzegiem rzeki pod osłona nocy. Musieli zdobyć konie, inaczej zostaną wytropieni niczym z łowna zwierzyna, a do jutrzni nie zostało dużo czas. Przedzierali się przez zarośla, kiedy tuż za nimi rozległ się tętent koni. Dziewka zadrżała, zakasała spódnice i rzuciła się do ucieczki wraz z Dewonem. Jednak nie uszli daleko, kiedy kilku zbrojnych otoczyło ich kołem.

Dowódca straży Alarica zeskoczył z konia i ruszył ku niewieście, natomiast inny przyłożył miecz do szyi Dewona. Obleśny uśmiech napastnika zdradzał jego zamiary. Aislyn sięgnęła do sztyletu schowanego w fałdach sukni. Będzie walczyć do ostatniego tchnienia.

- Teraz się zabawimy, suko.

- Poślę cię do diabła - wysyczała.

- Spróbuj, Pani, może ci się poszczęści - zarechotał i w dwóch krokach dopadł niewiastę.Zanim dziewka zdążyła wyciągnąć ostrzę, rzucił ją na ziemie i przygniótł śmierdzącym cielskiem. 

- Puszczaj, ty kupo łajna! - Krzyk rozniósł się po lesie. 

Grupa zbrojnych przemierzając las, usłyszała kobiecy krzyk. Wulfgar spiął swego wierzchowca i ruszył galopem wśród drzew, a za nim jego drużyna. Wyciągnął miecz z pochwy, kiedy powietrze ponownie przeciął dziki krzyk  Dostrzegł kilku konnych przed sobą i jak się zdało nieźle się zabawiali. 

Napastnik szarpnął za materie, aż ta pękła z trzaskiem, ukazując biel piersi. Dziewka uwolniła jedną rękę i rozorała paznokciami twarz złoczyńcy. 

- Ty dziwko! - Wrzasnął i uniósł ponownie rękę, żeby pokazać tej sekutnicy, gdzie jej miejsce. Została uderzona z całej siły, aż poczuła krew w ustach. W głowie jej szumiało, jednak z całych sił próbowała się uwolnić. 

Wulfgar dostrzegł niewiastę leżącą na zmarzniętej ziemi. Wbił ostrogi w boki konia i natarł na przeciwnika. Jednym płynnych ruchem przeszył ostrzem wroga. Reszta jego ludzi zajęła się pozostałą trójką. Zeskoczył z Diablo i pochylił się nad niewiastą, która leżała nieprzytomna, a jej naga pierś lśniła w świetle księżyca.

*******************************************

Mamy następną damę i rycerza ze średniowiecza. Jednak historia będzie wolno pisana. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro