I
Po raz kolejny obudziłam się z krzykiem. Miałam znowu ten sam koszmar, który śnił mi się nieustannie od kilku tygodni. Starałam się uspokoić, ale serce biło mi jak oszalałe, a ręce drżały. Chwyciłam szklankę wody, leżącą na stoliku nocnym i z niemałym trudem wypiłam ją. Spojrzałam na zegar, wiszący nad komodą. Była trzecia w nocy. Z powrotem opadłam na miękką poduszkę, lecz nie zamierzałam znowu zasnąć. Wiedziałam, że obudzę się zlana potem i przerażona, tak jak zawsze. Po prostu leżałam nieruchomo gapiąc się pustym wzrokiem w sufit.
Usłyszałam ciche kroki dochodzące z korytarza. Domyśliłam się, że mama usłyszała krzyki swojej prawie trzydziestoletniej córki i wyszła z sypialni, by sprawdzić, co tym razem się stało. Drzwi powoli się otworzyły i dostrzegłam w progu moją mamę. Kobieta zapaliła światło i zmrużyła oczy przez oślepiające żarówki.
- Znowu miałaś koszmar? - zapytała przyglądając się mojej bladej ze strachu twarzy
Przytaknęłam tylko kiwając głową. Wstyd było mi się do tego przyznać, ale nawet jeśli skłamałabym, to mama i tak domyśliłaby się, że miałam zły sen. Wyraz mojej twarzy wszystko zdradzał.
- To nie jest normalnie, Alicjo. - odparła, siadając na bordowym fotelu, stojącym tuż obok łóżka - Co noc słyszę twoje krzyki i powoli zaczynam się o ciebie martwić.
Spojrzałam niepewnym wzrokiem na mamę i zmieniłam pozycję z leżącej na siedzącą. Przetarłam opuchnięte oczy i odetchnęłam z ulgą.
- Już wszystko w porządku. - powiedziałam pewnym tonem - To tylko sen... Nic złego się nie dzieje.
- Mówisz to każdej nocy. - mama wstała i dotknęła mojego czoła, po chwili z powrotem wróciła na fotel - Co ci się śniło?
Przeczesałam włosy ręką i przygryzłam wargi z poirytowania. Nie chciałam mówić jej co mi się śni. Za każdym razem zadawała mi to pytanie, ale w jakiś sposób udawało mi się zmienić temat rozmowy. Wiedziałam, że jeżeli jej powiem, to uzna mnie za wariatkę i wyśle do lekarza. Jednak w tamtym momencie miałam dosyć udawania, że wszystko w porządku. Nawet jeśli miałabym skończyć w psychiatryku, to uważałam, że lepiej jest powiedzieć w czym problem.
Opowiedziałam mamie o demonie, który nawiedza mnie każdej nocy. Opisałam jej każdy poszczególny moment, gdy zjawa zbliża się do mnie i szepcze niezrozumiałe słowa. Powiedziałam o dziwnym poczuciu bezsilności, towarzyszącym mi zawsze, kiedy demon patrzył na mnie swoim dziwnym, hipnotyzującym spojrzeniem oraz ból kończyn przez grube łańcuchy, oplatające moje ciało.
- Jak ona wyglądała? - na twarzy mamy pojawiło się zakłopotanie - Chodzi mi o tę zjawę.
- To była kobieta. - odparłam, przełykając ślinę - Miała długie włosy, zapadnięte oczy. Ubrana była w jakąś długą, czarną suknię z koronki. Wyglądała, jak martwa... Podczas jej obecności byłam przerażona, mimo że jej wygląd wcale nie był tak straszny.
Mama spojrzała na mnie niepewnie i dotknęła mojego ramienia. Pogłaskała mnie po bladym policzku i uśmiechnęła się, próbując dodać mi otuchy. Ku mojemu zdziwieniu, nie wspomniała nic o wizycie u lekarza. Może wiedziała, że to zły pomysł i skończyłoby się to tak, jak wtedy, gdy znaleziono mnie w domu Hamisha.
- Zauważyłam, że te sny pojawiły się u ciebie po sprzedaniu statku. - poczułam ukłucie w sercu, słysząc te słowa - Może to przez ten stres z tym związany. Pewnie boisz się, że James sobie nie poradzi.
- Pewnie masz rację... - odpowiedziałam niepewnie - Ale to była moja decyzja o sprzedaży. Podróżowanie nie sprawiało mi już takiej przyjemności, jak kiedyś... Chociaż... Czasem wydaję mi się, że źle postąpiłam.
Mama podeszła do drzwi i chwyciła za klamkę.
- Masz odłożone oszczędności, zawsze możesz kupić nowy statek, zebrać załogę i wrócić do tego. - Po chwili nacisnęła klamkę, otworzyła drzwi i cicho wyszła z pokoju
Może to prawda, że przez stres śniły mi się te koszmary. Ale co one mają wspólnego ze sprzedażą statku? Nie miałam siły się nad tym zastanawiać. W głębi duszy prosiłam, żeby ten sen znowu się nie pojawił i żebym mogła spokojnie spać całą noc. Położyłam się i okryłam kołdrą, aż po dłuższym czasie bezsensownego gapienia się w sufit, zamknęłam oczy i zasnęłam.
Tamtej nocy nie przyśniło mi się już nic.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro