X - Lekcje z Grindelwaldem
Dziewczyna szybko zaczęła się ubierać nie zwracając uwagi co na siebie zakłada bo nie chciała się spóźnić. W końcu te lekcje to część jej śledztwa a to byłoby głupie i nieprofesjonalne żeby spóźnić się na własne śledztwo. Szybko wybiegła z pokoju łapiąc swoją różdżkę i pobiegła na polanę jak najszybciej mogła. Gdy dobiegła Gellert już na nią czekał. Zatrzymała się tuż przed nim prawie na niego wpadając i zaczęła dyszeć próbując złapać oddech.
- Spóźniłaś się - stwierdził krótko Gellert.
- Tak... - wyspała cicho dziewczyna.
- Ubrałaś skarpety do sukienki - dodał patrząc na nią z uniesioną brwią.
- Em... - spojrzała na nogi i faktycznie ubrała skarpety - Tak - uśmiechnęła się drapiąc po karku zakłopotana.
- Dwie różne skarpety - powiedział rozbawiony.
- Tak... - spojrzała na skarpety, jedna była różowa w białe kropki a druga zielona w żółte paski - Wyglądam głupio co?
- Tak wyglądasz - zaśmiał się - Szczególnie w tej sukience ubranej na odwrót.
- Co? - dziewczyna spojrzała na siebie i faktycznie, zamek od sukienki miała z przodu a dekolt na plecach - O kurde - zaśmiała się nerwowo.
Grindelwald wywrócił oczami rozbawiony i zaśmiał się pod nosem po czym zaklęciem doprowadził ją do porządku dzięki czemu pozbyła się skarpet a sukienka leżała tak jak powinna.
- Dziękuję - uśmiechnęła się
- Nie ma za co młoda - powiedział poprawiając jej kołnierzyk od sukienki - Możemy zaczynać?
- Oczywiście, w końcu po to wyciągnąłeś mnie z łóżka z samego rana prawda? Czy po prostu lubisz znęcać się nad biednymi dziećmi?
- Może lubię znęcać się nad dziećmi? - zaśmiał się - Ale niestety ty jesteś za stara na miano dziecka
- No wiesz ty co? - powiedziała z udawaną urazą i zaśmiała się. Naprawdę dobrze czuła się w towarzystwie chłopaka co ją samą zdziwiło.
- Expelliarmus! - powiedział nagle i wytrącił jej różdżkę z ręki, a ona spojrzała na niego zdziwiona. Chłopak uśmiechnął się i wyprostował dumnie.
- Ej co to było? - zapytała
- Zasada numer jeden, nigdy nie daj się rozproszyć, musisz zawsze być gotowa na atak i być w gotowości żeby się bronić lub walczyć - powiedział głosem poważnym jak nauczyciel.
- Wow... No dobrze profesorze Grindelwald, zapamiętam - podniosła różdżkę.
Chłopak wycelował w nią różdżką i rzucił zaklęcie w ułamku sekundy przez co dziewczyna nie zdążyła zareagować i jej różdżka ponownie wylądowała na ziemi, a ona ponownie była w szoku.
- Zasada numer dwa, musisz reagować szybko i bez zastanowienia, wróg rzuca zaklęcie, a ty bez myślenia automatycznie musisz być w stanie niemal natychmiast odbić zaklęcie - powiedział i podał jej różdżkę.
- Okej zapamię... - wyciągnęła rękę w jego stronę i chciała odebrać swoją własność ale zanim to zrobiła i zanim była w stanie dokończyć zdanie chłopak rzucił zaklęcie niewerbalne i odrzucił ją na niewielką odległość.
- Zasada numer trzy, nie ufaj nikomu bo każdy może cię zdradzić, ufaj tylko sobie wtedy będziesz widziała komu ufać - powiedział i podszedł do niej pomagając wstać zszokowanej dziewczynie.
- Nawet tobie mam nie ufać? - uniosła brew biorąc swoją różdżkę.
- Zaufaj sobie, wtedy będziesz wiedziała czy powinnaś mi ufać czy nie - powiedział poważnym tonem.
- Dobrze panie profesorze Grindelwald - zaśmiała się.
- To nie zabawa Annabeth, ta wiedza jest naprawdę ważna i pewnie niedługo ci się przyda.
- Niedługo? Dlaczego niby? - zapytała zdziwiona.
- Pamiętasz co planujemy prawda?
- Ujawnienie naszego świata żebyśmy nie musieli się ukrywać?
- Wiesz co się z tym wiąże?
- Nie? - uniosła brew.
- Kłamstwa, oszustwa, zdrady, wojnę, walki - powiedział głaszcząc ją po głowie.
- C-co? - po tych słowach była w szoku - Jak to wojnę? Przecież chcemy pokoju
- Czasem wojna jest potrzebna żeby zapanował pokój - powiedział przeczesując jej włosy dłonią - Mugole nie poddają się tak po prostu, będą chcieli nas zabić, więc musimy się przygotować na wojnę dla większego dobra.
- Dla większego dobra - uśmiechnęła się - Ale kiedy zaczniemy naprawiać świat?
- Gdy ty wrócisz do szkoły ja i Albus będziemy zbierać ludzi którzy chcą tego co my, żebyśmy mieli popleczników, a gdy ty skończysz szkołę przyłączysz się do nas i wprowadzimy w życie nasz plan - uśmiechnął się.
- Jestem za - powiedziała z dumą - Może w Hogwarcie znajdę też popleczników. Będę was wspierać nawet będąc nadal w szkole.
- Nie myliłem się co do ciebie Annabeth Dumbledore, jesteś naprawdę dojrzała jak na swój wiek i jesteś silnym sprzymierzeńcem w naszej wojnie - powiedział i pociągnął ją na środek polany - Ale kontynuujemy lekcje
- Tak jest profesorze - uśmiecha się.
- Avada Kedavra! - powiedział celując w ptaka przelatującego nad nimi a zwierzę upadło na ziemię. Dziewczyna pisnęła i zasłoniła oczy.
- Co ty robisz? To zakazane zaklęcie! - schowała twarz w dłoniach.
- Na wojnie nie ma zakazanych zaklęć, powinnaś nauczyć się ich rzucać jeśli chcesz przetrwać - zdjął jej ręce z twarzy i uniósł jej podbródek - Dla większego dobra
- Ale to jest złe...
- Ann powtórz. Dla większego dobra - powiedział patrząc jej prosto w oczy
- Dla większego dobra... - powiedziała patrząc w jego oczy w których mogłaby się utopić.
- Brawo - uśmiechnął się - Co zrobisz żeby naprawiać świat?
- Wszystko - odwzajemniła uśmiech - Dla większego dobra zrobię wszystko
- Grzeczna dziewczynka - pogłaskał ją po głowie i wskazał na ptaka siedzącego na drzewie - Spróbuj rzucić na niego to zaklęcie co ja
- Nie wiem jak się je rzuca, w Hogwarcie nie uczą nas o tych zaklęciach...
- Dobrze a więc wyceluj w niego różdżką, wykonaj taki ruch różdżką - pokazuje jej ruch - I powiedz zaklęcie.
- Avada Kedavra! - dziewczyna robi wszystko dokładnie tak jak powiedział jej chłopak ale nic się nie dzieje - Co jest?
- Wiedziałem że ci się nie uda - powiedział chłopak - Żeby to zrobić trzeba dużo ćwiczyć, a ty nigdy w życiu nie miałaś styczności z czarną magią.
- Więc dlaczego kazałeś mi rzucić to zaklęcie?
- Chciałem sprawdzić czy zabiłabyś gdybyś musiała to zrobić. To był mój mały test który zdałaś - uśmiechnął się.
- Jak chcesz mogę nawet na ciebie rzucić Avadę - zaśmiała się.
- Lepiej nie, bo jeszcze ci się uda i nie będziesz miała już najlepszego nauczyciela.
- Uczysz mnie dopiero od dzisiaj
- I już jestem lepszy od innych nauczycieli.
- Expelliarmus! - rzuciła na niego zaklęcie i wytrąciła mu różdżkę z ręki korzystając z tego że był rozproszony.
- No proszę - spojrzał na nią zaskoczony - Szybko się uczysz młoda
- Bo mam dobrego nauczyciela - uśmiecha się.
Chłopak w ułamku sekundy rzucił zaklęcie ale ona równie szybko je odbiła pamiętając jego radę. Zaczął się pojedynek, chłopak ciskał w nią zaklęciami raz za razem, a ona każde po kolei odbijała bez problemu. Widać było że Gellert był coraz bardziej zirytowany tym że mu nie wychodzi, a dziewczyna postanowiła to wykorzystać. Gdy Grindelwald był już wkurzony i znudzony dziewczyna przeprowadziła kontratak i odrzuciła go zaklęciem na dość sporą odległość po czym to ona zaczęła ciskać w niego zaklęciami. Chłopak przez chwilę ledwo co był w stanie odbijać zaklęcia ale po chwili teleportował się i pojawił za dziewczyną po czym również ją powalił zaklęciem. Rzucał zaklęcia o których dziewczyna nigdy nie słyszała więc nie wiedziała jak je odbijać i czy się w ogóle da więc chowała się za drzewami. W końcu chłopak trafił ją zaklęciem petryfikującym, a dziewczyna upadła na ziemię.
- Dobrze ci szło - uśmiechnął się podchodząc do niej - Przez chwilę wytrąciłaś mnie z równowagi tym kontratakiem - kucnął przy dziewczynie sztywno leżącej na ziemi - Finite incantatem - powiedział a Ann od razu wstała.
- Nigdy w życiu nie padłam ofiarą tego zaklęcia - powiedziała siadając na trawie - Strasznie nieprzyjemne uczucie...
- Jak na swój wiek jesteś naprawdę utalentowaną czarownicą - pogłaskał ją po głowie - Gdy nauczę cię silniejszych zaklęć będziesz niepokonana - powiedział z dumą w głosie.
- Dzięki twoim lekcjom zdam SUMY i Owutemy z łatwością - zaśmiała się.
- Zawsze do usług - pokłonił się teatralnie i zaśmiał.
Dziewczyna dopiero teraz zdała sobie sprawę że gdzieś już słyszała ten śmiech. Słyszała taki sam piękny i hipnotyzujący śmiech w lesie gdy goniła tajemniczego chłopaka. Spojrzała na niego podejrzliwie z uniesioną brwią. Miała już dwa drobne dowody, mimo że mogło to być tylko jej wrażenie czuła że dobrze że go śledzi. Musiała mieć więcej dowodów niż przeczucie więc zamierzała trochę poczekać zanim będzie chciała z nim o tym pogadać.
- Chyba z naszego treningu na dziś tyle - powiedział wyrywając ją z zamyślenia - Musisz odpocząć trochę młoda - wstał i wystawił dłoń żeby jej pomóc.
- Nie jestem zmęczona - złapała go za rękę i z jego pomocą wstała.
- Uwierz mi jesteś - powiedział i poprawił jej włosy - Zobaczymy się na kolejnej lekcji jutro o tej samej porze. Nie spóźnij się tym razem - powiedział i po prostu zniknął.
- Będziesz tak zawsze z dupy znikał!? - krzyczy licząc że ją usłyszy ale nie doczekała się odpowiedzi więc postanowiła wrócić do domu.
Dziewczyna uznała że żeby jej śledztwo było poważnie musi zabrać się do tego profesjonalnie. Pobiegła szybko na strych i zaczęła grzebać po szafkach. Znalazła czerwoną włóczkę i tablicę korkową którą znalazła przypadkiem. Szybko zabrała te rzeczy do pokoju po czym pobiegła do pokoju Albusa. Zaczęła przeszukiwać jego rzeczy i znalazła dwa identyczne zdjęcia przedstawiające Albusa i Gellerta zrobione dość niedawno. Dziewczyna szybko pobiegła do swojego pokoju i powiesiła tablicę na ścianie.
Zadowolona z siebie i swojego genialnego pomysłu siada na ziemi, bierze kartkę i ołówek po czym zaczyna malować z pamięci tył głowy uciekającego chłopaka z jej snu. Gdy skończyła rysunek zaklęciem powiesiła go na tablicy po czym chwyciła nożyczki. Zaczęła wycinać ze zdjęcia Albusa żeby został sam Grindelwald. Gdy skończyła zdjęcie również powiesiła na tablicy i zaznaczyła głowę chłopaka czarownym mazakiem i połączyła zdjęciem z jej rysunkiem chłopaka kawałkiem czerwonej nitki żeby wszystko wyglądało jak w mugolskich książkach o detektywach które czytała.
Spojrzała na swoje dzieło zadowolona po czym wstała i wyszła z pokoju. Pobiegła w stronę lasu żeby zacząć poszukiwania domu ze snu. Dziewczyna bowiem była święcie przekonana że ten dom nie jest tylko wytworem jej wyobraźni a realnym miejscem gdzieś niedaleko jej domu i zamierzała go znaleźć żeby móc przeszukać go w realu a nie tylko w śnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro