Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI. Rozdział - Zakochany Malfoy

Gdy tylko znaleźli się w ogrodzie Annabeth poczuła chłodny wiatr na swojej twarzy. Ogród był bardzo zadbany i było w nim pełno kwiatów. Malfoy poprowadził ją do ławki znajdującej się tuż przy ogromnej fontannie.

Oboje usiedli i w ciszy wsłuchiwali się w każdy najmniejszy szmer. Ślizgoni byli pogrążeni we własnych myślach i nie zwracali na nic uwagi. Cisza między nimi nie była wcale niezręczna, wręcz przeciwnie.

Ann była szczęśliwa że mogła porozmawiać z chłopakiem i czuła się bardzo swobodnie w jego towarzystwie. Teraz kiedy siedzieli razem w pustym ogrodzie mogła mu się bardziej przyjrzeć. Co prawda rozmawiali już wcześniej kilka razy, bo w końcu są z tego samego domu, ale nigdy nie miała okazji poznać go bliżej.

Septimus był bardzo przystojnym chłopakiem, to był niezaprzeczalny fakt. Jak większość Malfoyów miał jasne platynowe włosy i bardzo bladą cerę, która była prawie tak jasna jak u wampira. Jego rysy twarzy były ostre, a delikatny zarost dodawał mu męskości. Oczy chłopaka były brązowe i połyskiwały w świetle księżyca.

- Coś nie tak? - z zamyślenia wyrwał ją głos jej towarzysza.

- Co masz na myśli? - zapytała zdziwiona.

- Od kilku minut mi się przyglądasz - zauważył Malfoy.

- Och tak...wybacz, ale zamyśliłam się - odparła lekko speszkona. Nie zorientowała się że wpatrywała się w niego zbyt długo.

- Mam wrażenie że moja obecność cię krępuje - zwrócił uwagę.

- Nie, tylko nie często spędzam czas w takim... - zrobiła krótką przerwę by wybrać odpowiednie słowo - W takim wyszukanym towarzystwie - dodała.

- Jesteśmy tu sami, nie musisz się przejmować Annabeth - zapewnił Septimus.

- Mów mi Ann - uśmiechnęła się promiennie.

- Oczywiście lady Ann - powiedział chłopak z uwdawaną powagą po czym oboje zaczęli się śmiać.

- Tak naprawdę gdyby nie ty to strasznie bym się nudziła na tym balu - westchnęła Ann.

- Ja pierwszy raz w życiu bawię się tak świetnie, na balu. Zawsze jest strasznie drętwo, a ty jesteś pierwszą osobą z którą tak dobrze mi się rozmawia.

- To chyba jeden z powodów dla których cieszę się że nie jestem arystokratką - mruknęła dziewczyna.

Siedzieli w ciszy jeszcze przez chwilę, gdy nagle chłopak wstał i wystawił dłoń w stronę Annabeth.

- Zatańczymy Ann? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem na ustach.

- Oczywiście - odparła i zaśmiała się podając mu dłoń.

Malfoy pociągnął ją na środek ogrodu koło fontanny po czym zaczął prowadzić ją w tańcu. Wiatr rozwiewał im włosy i muskał delikatnie ich twarze, a oni tańczyli w świetle gwiazd.

Ann pierwszy raz w życiu czuła się tak cudownie. Dookoła panował spokój i nie było słychać żadnego hałasu. Gwar rozmów ucichł gdy tylko znaleźli się na zewnątrz. Jedynym dźwiękiem jaki można było usłyszeć to cykanie świerszczy, szum liści i wesołe śmiechy nastolatków.

Podczas tańca całkowicie stracili rachubę czasu, ani Septimus, ani Annabeth nie wiedzieli ile ich nie było, ale nie przeszkadzało im to. Nogi zaczynały ich boleć, ale wciąż nie przestawali wirować.

Nie zraziło ich nawet to że zaczęły na nich kapać chłodne krople deszczu. Zaczęło padać, ale oni nadal tańczyli nie zwracając uwagi co dzieje się w ich otoczeniu. Co z tego że deszcz z minuty na minutę padał coraz mocniej, a ich ubrania robiły się mokre?

Ich cudowny taniec przerwała pewna osoba, którą oczywiście była Narissa.

- Nie zimno wam gołąbeczki? - zapytała prześmiewczo.

- Nie, jest okej Nari - zaśmiała się brunetka odchodząc pare kroków od swojego partnera. Uniosła suknię i skłoniła się lekko - Dziękuję za taniec - powiedziała do Malfoya i nie czekając na jego odpowiedź poszła ze swoją przyjaciółką.

Septimus odprowadził dziewczyny wzrokiem i westchnął rozmażony. Przez chwilę pomyślał że mógłby z nią być, ale przypomniała mu się jedna rzecz. Nie może być z dziewczyną pół krwi. Przeklął rodzinne zasady i to że jest Malfoyem. Obiecał sobie że znajdzie sposób by być z tą pięknością.

Tym czasem dziewczyny skierowały się w stronę pokoju gościnnego, w którym urzędowała Ann. Gdy tylko przekroczyły drzwi pomieszczenia rzuciły się na łóżko.

- Zamoczysz całe łóżko - mruknęła Narissa - Trzeba będzie zawołać skrzata żeby zmienił pościel.

- To go zawołam - odparła brunetka - Jestem zbyt zmęczona żeby się przebrać - dodała przymykając oczy.

- Nie dziwię się tańczyłaś bez przerwy przez cały bal - stwierdziła Nari.

- Tia - jęknęła dziewczyna - nogi mnie bolą - powiedziała chwytając się za wspomnianą część ciała.

- I dobrze Ci tak, masz nauczkę - zaśmiała się jej towarzyszka.

- Głupia jesteś - warknęła Annabeth i uderzyła dziewczynę w ramię.

- Au - jęknęła łapiąc się za "bolące" miejsce - Nie musisz mnie bić, ja tylko żartowałam - zaśmiała się - Podoba Ci się Malfoy? - zmieniła temat.

- Co? - zapytała zdziwiona. Nie spodziewała się takiego pytania.

- Słyszałaś - przewróciła oczami Narissa - Czy podoba Ci się Malfoy? - ponowiła pytanie.

- Sama nie wiem - odpowiedziała spuszczając wzrok - Jest przystojny i bardzo miły - przynajmniej dla mnie, ale to nie moja bajka - wyznała w końcu.

- Dlaczego tak uważasz? - zdziwiła się przyjaciółka.

- On jest czystej krwi, jest arystokratą. Mów co chcesz, ale ja wiem że tacy jak on nie przejmują się takimi jak ja - wyjaśniła.

- Ja uważam że podobasz się Malfoyowi - powiedziała - No wiesz bez przerwy się na ciebie gapi, czy to teraz, czy w szkole.

- Nawet jeśli to to nie wypali. Nie raz mówiłaś że Twoi rodzice chcą żebyś znalazła sobie partnera czystej krwi z wpływowego rodu. Myślisz że jego są inni?

- Tu możesz mieć rację - westchnęła - Ale przyznaj że ci się podoba - nie dawała za wygraną.

- Dobra, przyznaje podoba mi się - mruknęła lekko speszkona Ann, czerwieniąc się.

- Wiedziałam! - wykrzyknęła Narissa po czym porzegnała się z dziewczyną i wyszła.

Annabeth postanowiła w końcu wstać ze swojego miejsca i przebrać się w piżamę. Zrzuciła z siebie sukienkę i od razu poczuła dużą ulgę. Wyciągnęła swoją białą koszulę nocną i ubrała ją na siebie, postanowiła odpuścić sobie kąpiel bo była zbyt zmęczona. Uznała że zrorobi to rano.

Chciała wskoczyć już pod ciepłą pościel, ale nie mogła bo łóżko wciąż było mokre,wiec usiadła do biurka i postanowiła napisać list.

Kochany braciszku!

Mam nadzieję że ci nie przeszkadzam. Postanowiłam napisać i opowiedzieć o dzisiejszym cudownym dniu. Pierwszy raz w życiu byłam na balu! Cudownie prawda? Narissa zostawiła mi śliczną czerwoną suknię. Była idealna, jak dla księżniczki. Bal też był bajeczny. Jednak gdyby nie Malfoy to siedziałabym w kącie cały wieczór i nudziłabym się strasznie. Przetańczyłam z nim cały bal. A jak tam u ciebie? Czy z Arianą wszystko dobrze? Aberforth nadal marudzi i wszystkich wkurza? Opowiedz proszę co się u was dzieje.

Twoja ulubiona siostrzyczka

𝓃𝓃𝒶𝒷ℯ𝓉𝒽


Gdy skończyła pisać przywiązała list no nóżki sowy.

- Leć do Albusa - szepnęła cicho, a sowa w ciszy wyleciała przez okno.

Gdy odwróciła się w stronę drzwi zobaczyła tam małego skrzata domowego trzymającego pościel. Wszedł powoli do pokoju i skłonił się.

- Panienka Narissa kazała zmienić pościel - powiedział piskliwym głosem i zaczął zdejmować z łóżka mokrą kołdrę, poduszkę i prześcieradło.

Dziewczyna widząc jak stworzonko się męczy z dwa razy większą od niego pościelą postanowiła mu pomóc, bo zrobiło jej się go szkoda.

- Mogę ci pomóc? - zapytała.

- Nie Chupek sam chce to zrobić - pisnął skrzat - Panienka Narissa kazała Chrupkowi to zrobić - powiedział i kontynuował swoją pracę.

Już po chwili Annabeth mogła wkroczyć do ciepłego łóżka i odpocząć po tym długim dniu pełnym wrażeń. Była tak zmęczona że prawie od razu odpłynęła w krainę Morfeusza.
_______________________________________
Heloł ludki oto kolejna część. Mam nadzieję że wam się podoba. Jeśli tak to możecie zostawić gwiazdkę i komentarz bo to bardzo motywuje.

Bayo ♡︎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro