Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I. Rozdział - Nowy w doline godryka

Annabeth siedziała w wielkiej sali czekając na ostatnie w tym roku przemówienie dyrektora.

- An twój brat kończy teraz szkołę tak? - zapytała dziewczyna siedząca koło młodej Dumbledore.

- Zależy który,bo mam ich dwóch.

- Oj przecież mówię o Albusie. Przecież on jest najstarszy.

- Tak Albus kończy dzisiaj szkolę i ma zamiar jechać dookoła świata i poznać kulturę czrodzieji razem z tym całym Elfiasem Doge'em.

- No nie powiem ciekawe plany - powiedziała sarkastycznie - Przynajmniej jednego gryfona mniej.

- Nari proszę przestań. Wiem że nie lubisz gryfonów,ale to mój brat.

- Okej - odparła Narissa. Chciała coś jeszcze dodać,ale przerwał jej dyrektor wygłaszający swoją mowę.

Po zakończeniu uczty dziewczyny wyszły ze szkoły i skierowały się w stronę powozów mających zawieść ich na stację w Hogsmeade. Usiadły wygodnie razem z rodzeństwem Black-Alexią,Licorusem i Phoebe. Rozmawiali wesoło przez całą drogę,głównie o planach na wakacje i o tym co będą robić w przyszłym roku. Zakończyli konwergencję dopiero gdy musieli wysiadać z powozów i ruszyli w kierunku pociągu Hogwart Express. Annabeth i Narissa ruszyły w kierunku przedziałów dla uczniów Slytherinu by tam znaleźć wolny przedział. Stosunkowo szybko udało im się zająć miejsca dołązając się do grupki ślizgonów z ich roku. Rozamiali wesoło około godziny głównie obgadując innych ucznów i nauczycieli gdy przerwało im otwieranie drzwi. Stanął w nich dobrze znany Annabeth gryfon.

- Wypad stąd gryfońska zakało Hogwartu - warknął Edmund Daves jeden z kolegów dziewczyny.

- Wybacz,ale nie przyszedłem tu do ciebie - powiedział spokojnym głosem Albus - Ann chodź na chwilę - zwrócił się do siostry.

- Muszę teraz? Nie możemy pogadać później Al?

- To nie może czekać Annabeth. To jest bardzo poważna sprawa. Inaczej nie przychodził bym tu teraz.

- Okej już idę - odpowiedziała niechętnie i wstała - Poczekajcie chwilę - zwróciła się do swoich towarzyszy,po czym wyszła.

Wyszli na korytarz i przez chwilę stali w ciszy.

- A więc? O co chodzi? - zapytała w końcu.

- No więc dostałem list.....

- I?

- I nasza mama nie żyje...

- Co!?

- Ariana nie zapanowała nad emocjami i jej moc wymknęła się spod kontroli,no i przez to spowodowała wybuch. Nasza mama tego nie przeżyła....

- To co teraz z nami będzie? Ze mną Ari i Aberfordem?

- Zostaję w domu. Zajmę się Arianą żebyście wy mogli skończyć szkołę.

- Dziękuję Al - powiedziała ze łzami w oczach i wtuliła się w brata.

Weszła do przedziału i zbyła pytania reszty ślizgonów. Obiecała Narissie że opowie jej o tym później bo nie chciała mówić tego przy wszystkich.

Reszta drogi nie minęła dziewczynie już tak przyjemnie jak wcześniej. Była całkowicie nieobecna i błądziła myślami daleko. Myślała o matce. Nie była idealna, ale kochała ją i resztę jej rodzeństwa. Co prawda często faworyzowała Annabeth, jednak nie zmieniało to faktu że Kendra kochała wszystkie swoje dzieci, chociaż w stosunku do Ariany, Albusa i Aberfortha nie okazywała tego w takim stopniu jak do Ann. Gdy Małej Beth coś się stało zachowywała się inaczej niż przy reszcie dzieci. Dziewczyna bardzo dobrze o tym wie zwłaszcza że matka często była strasznie nadopiekuńcza gdy jej ukochana córeczka była jeszcze malutkim dzieckiem.

Wraz z rozpoczęciem przez najmłodszą Dumbledore nauki w Hogwarcie Kendra przestała być nadopiekuńcza i traktowała ją jako bardziej dojrzałą.

Tak pogrąża w myślach dotarła na miejsce gdzie szybko zbyła przyjaciół i ruszyła w kierunku wyjścia z pociągu.

Zastała tam oczywiście swoich braci czekających na nią.

- No nareszcie - mruknął niezadowolony Aberforth.

Albus zignorował to i wystawił ramię bo jako jedyny miał pozwolenie na teleportację. Ann i Ab złapali brata za ramię i całą trójką deportowali się do domu.

Młodszy z braci od razu wbiegł do środka, a za nim pobiegła Annabeth i Albus.

W domu zastali swoją daleką ciotkę od strony mamy Naiannę sprzątającą w domu i Arianę skuloną w kącie.

- Och dzieciaki. Dobrze że jesteście - powiedziała kobieta gdy ich zauważyła - Ariana od wypadku siedzi tam skulona i nie chce z nikim rozmawiać - powiedziała - Skoro już jesteście to mogę iść.

- Tak dziękuję że zostałaś z naszą siostrą - odparł Albus,ale kobieta zniknęła już za drzwiami.

Tej nocy Ann nie spała dobrze. Bała się o siostrę i było jej przykro że Albus nie może spełniać przez nich swoich marzeń. Miała nadzieję że od teraz wakacje będą spokojne.

Jednak jak to mawiają nadzieja matką głupich. A młoda Dumbledore miała przekonać się o tym już kilka dni później.

Ten poranek nie różnił się z pozoru od poprzednich poranków, jednak tylko z pozoru. Dziewczyna postanowiła zejść na śniadanie, ale zdziwiło ją to że nie zastała ani Albusa ani Aberfortha. Postanowiła to zignorować i przygotowała sobie tosty które szybko zjadła.

Potem uznała że skoro nigdzie nie ma jej braci to pójdzie do siebie do pokoju poczytać książkę.

Około godziny 13:25 nastolatka uznała że w domu jest zaskakująco spokojnie co strasznie ją zaintrygowało, jak też przeraziło.

Ann postanowiła wyjść na dwór i skierowała się na polankę niedaleko jej domu gdzie często spędzała czas z rodzeństwem.

Gdy tak po niej spacerowała zauważyła Albusa z jakimś chłopakiem, którego Annabeth nigdy nie widziała w tych okolicach,więc podeszła do miejsca gdzie siedzieli.

- Hej Al - powiedziała czym zwróciła na siebie uwagę chłopców.

Teraz mogła przyjrzeć się nieznajomemu z biska i uznała że jest bardzo przystojny. Był na oko starszy od niej o jakieś trzy, albo cztery lata.
Miał piękne blond włosy sięgające do ramion i hipnotyzujące błękitne oczy.

- Witaj Ann - z rozmyślań wyrwał ją głos jej brata.

- Co tu robisz? - zapytała ignorując tajemniczego chłopaka.

- Jak widzisz siedzę - odpowiedział takim tonem jakby to było oczywiste i spojrzał na nią jak na idiotkę.

- A kto to jest? - zadała kolejne pytanie trochę ciszej w nadzieji że chłopak tego nie usłyszy, ale jak już było powiedziane nadzieja matką głupich.

- Nazywam się Gellert Grindelwald - odparł wystawiając w jej kierunku dłoń.

- Annabeth Dumbledore - przedstawiła się podając mu swoją dłoń.

- Miło mi cię poznać Annabeth - powiedział Gellert uśmiechając się miło - Jesteś jak mniemam siostrą Albusa?

- Tak - powiedziała niepewnie - Najmłodszą - dodała ciszej - Ale ja nadal nie wiem kim ty jesteś.

- Przyjechałem tu niedawno do mojej ciotki. Nazywa się Bathilda Bagshot mieszka niedaleko.

- Ach rozumiem. Do jakiej szkoły chodzisz?

- Chodziłem do Durmstrangu.

- A więc skończyłeś już szkołę?

- Nie do końca, ale w pewnym sensie można powiedzieć że skończyłem.

- Co to znaczy? - zapytała zbita z tropu.

- Kiedyś może się dowiesz - odparł jej tajemniczo Grindelwald.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro