Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

     Autobus jak prawie zawsze się spóźniał. Znajomym to nie przeszkadzało. Rozmawiali i śmiali się. Kara, mimo zapewnień marzła, ale próbowała tego nie okazywać. Jednak Marcel zauważył, że szatynka umiera z zimna. 

- Karolina, ubierz proszę - powiedział z czułością podając swoją czarną kurtkę. 

 - Dziękuję – szeroko uśmiechnęła się dziewczyna.

 Ubranie było lekko za duże, ale otuliło ją przyjemne ciepło. Koleżanki poszły obejrzeć pobliski plakat zostawiając na chwilę chłopaków. Marcel zwijał się z chłodu w kącie przystanku.

 - Ej, a tobie jest tak ciepło? - spytał z uśmieszkiem przyjaciel.

- A w cholerę - odpowiedział lekko wkurzony brunet.  

- Nadal sądzisz, że to był genialny pomysł? Mogłeś ją po prostu przytulić - skomentował Czesiu.

- Serio?! Teraz mi to do cholery mówisz?! Xолера...

Monika i Karolina już wróciły, więc blondyn mu nie odpowiedział, ale znając go odpowiedziałby jakąś wymyślną ripostą. 

 Na horyzoncie ukazał się autobus. Mimo, że śniegu na ulicach prawie nie było to pojazd jechał ostrożnie i wolno. Drzwi się otworzyły i wszyscy weszli do środka. Na szczęście nie było dużo ludzi, więc mieli gdzie usiąść.

 - No takiego spóźnienia to on jeszcze nie miał - skomentowała Monie.

 Marcel stwierdził, że odprowadzi Karę do domu pod pretekstem odzyskania kurtki. Tak naprawdę chciał to zrobić nie tylko dlatego, że nie wytrzymałby w samej bluzce i swetrze. Znajomi pożegnali się a chłopak i dziewczyna ruszyli w stronę domu Kary. Pod ich stopami słychać było szelest. Obydwoje chcieli zacząć rozmowę, tylko nie wiedzieli jak. Wstydzili się powiedzieć cokolwiek. W tym czasie zaczął prószyć śnieg. Delikatnie opadał na ich ciemne włosy tworząc śliczny kontrast. Nastolatka odważyła się zrobić pierwszy krok. 

- Widzisz tę niebieską huśtawkę? Jak miałam jakieś siedem lat to bawiłam się z koleżanką w to, która z nas będzie huśtać się wyżej. Wygrałam, ale spadłam na trawę i złamałam rękę. Bardzo mnie przepraszała, ale nie miałam jej tego za złe. Później w szkole rysowali mi po gipsie i bardzo się o mnie troszczyli – zaczęła opowiadać wspomnienie z dzieciństwa. 

 - Też bym się o ciebie troszczył – skomentował ciepłym głosem chłopak.

 - To miłe. 

- Na pewno byłaś słodkim dzieckiem - stwierdził. 

 - Kiedyś pokażę ci zdjęcia... jeśli będziesz chciał – dodała po chwili dziewczyna.- Oczywiście, że chcę – powiedział przyjacielsko.

 Szatynce rozwiązały się sznurówki, więc schyliła się, by zawiązać buta. Nagle poczuła na policzku zimną substancję, która okazała się śnieżką. Rzucił ją nie kto inny jak Marcel. Na jego twarzy było widać uśmieszek. 

 - Tak się chcesz bawić? To masz! - ulepiła kolejną śnieżkę i rzuciła w chłopaka. 

Szybko ukryła się za pobliską choinką, aby uniknąć kolejnego ciosu. Za to chłopak był tak sprytny, że zaskoczył ją od tyłu, więc śnieżka trafiła ją w plecy.

 - Ej! – krzyknęła.- A co? Myślałaś, że dam ci za wygraną? -zaśmiał się chłopak.

 - A żebyś wiedział, że tak – Kara wzięła patyk i wycelowała nim w sosnę.

 Z jej czubka spadł cały śnieg. Wylądował na głowie i barkach chłopaka, który krzyknął z zimna. Uczucie chłodu gdy część białego puchu wpadła mu za koszulkę raczej nie było przyjemne.

 - No dobra. Trochę przesadziłam – dziewczyna podeszła bliżej i pomogła mu strzepać pozostałości śniegu z ubrań. 

- Nie będę zły jak pozwolisz mi zrobić jedną rzecz.Chłopak nie był pewny tego co chciał zrobić, ale jaki jest sens jest czekać? Lepszej okazji może nie być, a obawy mogą urosnąć tak, że już nigdy się na to nie odważy. Nie pozwolił wygrać strachowi. Zaryzykował.

 - Jaką? – spytała zaciekawiona nastolatka.

 - Zaraz się dowiesz, ale zamknij oczy – poprosił chłopak.

 Szatynka posłusznie wykonała prośbę. Chłopak ostrożnie przybliżył się. Następnie delikatnie dotknął ustami zimnych warg Kai i pocałował je. Lekko zaskoczyło to dziewczynę, ale nie odepchnęła przyjaciela. Czuła się szczęśliwa. Mocno przytuliła bruneta bojąc się, że to sen z którego zaraz się obudzi. Marcinowi spadł kamień z serca. Obydwoje poczuli przyjemne ciepło mimo chłodu na polu. Cały świat był nieważny. Tylko oni. Tu i teraz. Nie wiadomo czemu włączyła się muzyka w telefonie szatynki. Ze słuchawek było słychać ciche słowa piosenki „When you fall asleep tonight just remember that we lay under the same stars „.

 ~*~ 

 Tessa usłyszała dźwięk powiadomienia z Messengera. Zerknęła na telefon. Wiadomość była od Kary.

 „A no tak. Miałyśmy iść do kawiarni''.

 Karolina Herondale: Hey Carstairs! 

 Ja : Hey Herondale!

 Karolina Herondale: To idziemy do Starbucks'a? 

 Ja : Jasne.

 Karolina Herondale: To o 13 w Galerii Krakowskiej pod H&M? Pasuje Ci? 

Ja : Pasuje. 

Karolina Herondale: A! Nie zdziw się, że jestem w lekkich ubraniach, mama mnie podwiezie.

 Ja : Spoko. Przyniosę Ci kurtkę.

 Karolina Herondale: Dziękuję! To do zobaczenia ^^ 

Ja : Do zobaczenia ^^ 

 Tessi czekała na koleżankę w wyznaczonym miejscu. Jak zawsze była przed czasem. Nie lubiła się spóźniać, nie było to w jej naturze. Blondynka ubrała czarną rozsuwaną bluzę, a pod nią miała miętową koszulkę. Stwierdziła, że jakiś jasny element nie zaszkodzi. Do tego ciemne dżinsy i kozaki. Na szyi miała choker z Saturnem. Brązowooka patrzyła na manekiny znajdujące się za szybą sklepu. Wszystkie białe, stojące w przedziwnych pozach. Każdy miał na sobie jakieś zimowe ubranie. Z góry oświetlało je ciepłe światło. W pewnym momencie usłyszała znajomy głos. 

- Cześć Tes! – krzyknęła radośnie Kara.

 - O! Cześć! – przyjaciółki przytuliły się na przywitanie.

 Dziewczyny wjechały ruchomymi schodami na najwyższe piętro. Podeszły do kasy i zaczęły się zastanawiać co zamówią. Na początek odrzuciły kawy mrożone z powodu ujemnej temperatury na dworze.

 - Co weźmiesz? Ja Caramel Macchiato – powiedziała Teresa.-

 Hm... Vanilla Latte.- Pozwól, że ja zapłacę. 

- Ale... –zaczęła szatynka. 

- Gdyby nie ty, mogłabym teraz leżeć chora w łóżku. Pozwól – mówiła przekonująco Tessa.

 - No dobrze... dziękuję - Karolina nie chciała by przyjaciółka za nią płaciła, ale z drugiej strony zrobiło jej się miło.

 Dziewczyna zamówiła ciepłe napoje, a sprzedawczyni napisała koleżankom na kubkach ich imiona. Zajęły miejsca pod ścianą i zaczęły rozmawiać.

 - Tes? Wszystko u ciebie dobrze? Ostatnio jesteś jakaś bardziej zamknięta w sobie. Niepokoi mnie to – powiedziała zmartwiona szatynka.

 - Tak... - spuściła wzrok dziewczyna. 

- Możesz mi powiedzieć. Przyjaźnimy się. Nikomu nie powiem bez twojej zgody – zapewniała ją.

- Em... jakby to powiedzieć... dalej nie mogę się pogodzić się ze śmiercią Alana ... - reszta zdania nie mogła jej przejść przez gardło. 

- Nie wiem czy to pomoże, ale... to ja byłam tą uczennicą którą uratowałaś na korytarzu. To nade mną znęcali się Patryk, Natan i Sebastian... Poszło o jakieś zadanie i ostatni sprawdzian z historii... 

 - Serio?! Matko... - Teresa zasłoniła sobie usta dłonią. 

- Nie przejmuj się. Uratowałaś mnie. Z całego serca za to dziękuję – szczerze uśmiechnęła się szatynka - Tylko niestety tobie się dostało... 

- Spokojnie. Marcel mnie znalazł i pomógł. – powiedziała nastolatka. 

Karolinaa zarumieniła się, ale szybko poprawiła szalik, by koleżanka tego nie zauważyła. 

- A więc... Sebastian, Natan i  Patryk, zwani przeze mnie „Idiotycznym Trio'' tak jakby mnie nękają ... – powiedziała ze strachem w oczach Teresa. 

- Tes... Wiedz, że ja, Marcel, Czesiu, Monika, Adria i Emilka zawsze ci pomożemy. Choćby nie wiem co. Trzymając się razem uda nam się wszystko. Nigdy cię nie zostawimy i będziemy się o ciebie troszczyć. Wiemy, że ty zrobiłabyś dla nas to samo - powiedziała to wszystko nastolatka mając nadzieję, że pocieszy przyjaciółkę. 

- Dziękuję... - w oczach blondynki pojawiły się łzy wzruszenia - nawet nie wiesz jak bardzo. Jesteście wspaniali. 

- Ty również – odpowiedziała szczęśliwa Kara.

---------

Od autorki:

Bardzo dziękuję mojemu przyjacielowi za pomysł dotyczący pierwszej części rozdziału i dialogu , który się w nim znajduje :D. Gdyby nie Ty nie pojawiło by się coś takiego . 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro