Rozdział 6
14 lutego – Walentynki. Teresa zawsze spędzała ten dzień sama lub z przyjaciółką. Nawet Alan dawał jej prezent . Najczęściej była to róża i jakiś drobny upominek. Lekko ja to dziwiło, bo szatyn miał dziewczynę, ale tak kochał siostrę, że każda okazja by ją uszczęśliwić była idealna. Tessa mimo, że nigdy nie miała chłopaka uważała to święto za urocze. Wcale nie przeszkadzało jej to, że nie była kiedykolwiek zakochana. Nie potrzebowała tego do szczęścia- zwłaszcza teraz. Stwierdziła, że ubierze dziś coś jaśniejszego, a mianowicie bordowy sweter. Wiedziała, że powinna chodzić na czarno, ale brat na pewno nie chciałyby widzieć jej smutnej. Pragnąłby tego, żeby czerpała z życia najwięcej jak potrafi.
Na ostatniej lekcji były rozdawana Poczta Walentynkowa. Samorząd uczniowski po kolei wręczał rzeczy wyczytując imiona i nazwiska adresatów. Nagle ukazał się duży, pluszowy miś z czerwoną kokardą. Wylądował on w rękach Karoliny. Bardzo się uradowała i od razu go mocno przytuliła. Uśmiechała się od ucha do ucha. Nie spodziewała się, że ktokolwiek zechce coś jej wręczyć w taki dzień. Parę sekund później na ławce Tessy znalazł się list. Sytuacja była podejrzana. Przynajmniej dla niej.
- Oo! Dostałaś kartkę- powiedziała ucieszona Adrianna.
- Tak... -odpowiedziała zaniepokojona blondynka.
Nie było to wyznanie miłości, ani nic w tym rodzaju. Wyglądało to raczej na zastraszenie. A wiadomość brzmiała:
„Dzisiaj ,tam gdzie ostatnio. Lepiej przyjdź sama, chyba ,że chcesz ,aby twoi przyjaciele ucierpieli.
D"
- D... jak death. Śmierć... – szepnęła przestraszona.
- Musimy z tobą iść.
- Nie ma mowy! Nikt nie będzie cierpiał przeze mnie. Pójdę tam sama i tyle. Dla waszego dobra - stanowczo oznajmiła.
- Ale... - dziewczyna już miała ją zatrzymać, ale Tessa szybko wybiegła z sali, bo zadzwonił dzwonek.
Tessi kątem oka zauważyła jak Karolina dała Marcelowi buziaka w policzek w ramach podzięki. Nie wiadomo jak dowiedziała się, że to od bruneta. Wyglądało to bardzo słodko. Dziewczyna źle by się czuła gdyby komukolwiek z jej znajomych stała się krzywda. Zwłaszcza tym, którzy kogoś mocno kochają. A to było wspaniałym obrazem.
~*~
Na miejscu spotkała „Idiotyczne Trio''. Stanęła przed nimi czekając aż zaczną rozmowę. Jednak ona musiała zrobić pierwszy krok.
- Po co mnie wzywacie? - spytała.
- Jak śmiesz odzywać się bez pytania?! - dostała pięścią w ten sam policzek co we wtorek - Nikomu nie powiedziałaś o tym co się ostatnio stało?
Zamiast odpowiedzieć milczała. Od razu rozpoznali by kłamstwo dlatego, że w głębi duszy opanował ją strach. Mimo to domyślili się i znowu zastosowali przemoc. Zaskoczona nie zdążyła obronić gdy została uderzona w brzuch. Mocno zacisnęła zęby, by nie ukazać bólu.
- Chcesz by wszyscy dowiedzieli się o twoim sekrecie? - wtrącił się blondyn.
- Sekrecie? - w jej głosie była nutka ciekawości.
- Tak Tessa - potwierdził pełny nienawiści – O tym w jakich okolicznościach zginął twój brat...
- Co?! - krzyknęła - Skąd to wiecie?! Mów draniu!
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele - tym razem głos zabrał najwyższy z chłopaków - Podsłuchaliśmy twoją rozmowę z wychowawczynią.
„Kretyni'' – mruknęła pod nosem brązowooka.
- Ale spokojnie - ciągnął- wystarczy, że będziesz wykonywała nasze polecenia, a nikt o niczym się nie dowie.
- Prędzej umrę niż będę wam pomagać - warknęła.
- A chcesz by twoim przyjaciele cierpieli? - zagroził.
- Nie...nigdy... - dała za wygraną. Nie miała innego wyjścia.
- Na początek napisz dla nas wszystkich opowiadania z polskiego. Te na jutro.
- Ale... mam dużo obowiązków. Muszę się pouczyć, zrobić zadania domowe, pomóc rodzicom, pójść do sklepu, odebrać coś z poczty i... - jednak uczniowie nie zwracali na nią uwagi. Zostawili dziewczynę samą na korytarzu.
~*~
Tessa siedziała nad książkami długi czas. Na początku zabrała się za swoje zadanie z języka ojczystego. Poszło jej to szybko. Jednak napisanie kilku dodatkowych opowiadań nie było łatwe. Zwłaszcza, że musiały być one mniej bogate językowo. Pisała je do późna w nocy. Koło godziny trzeciej nad ranem zasnęła z przemęczenia. Nie zdążyła skończyć opowiadań, ale nie myślała nad tym. Była pogrążona w kolejnym strasznym koszmarze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro