Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

~tymczasowo bez korekty~

Poniedziałek jak wszystkie inne poniedziałki. Każdy z uczniów miał ochotę wrócić do domu i schować pod ukochaną, ciepła pierzynkę. Mimo, że pogoda robiła się coraz ładniejsza, a na polu coraz cieplej to stare przysłowie jak najlepiej ją odwzorowało ,,Kwiecień plecień wciąż przeplata, trochę zimy, trochę lata''.

Tessa wpatrywała się w okno za którym padał deszcz kompletnie ignorując lekcje fizyki. Uznała, że może się wyłączyć, bo to tylko powtórka do sprawdzianu na który wszystko już umiała i znając życie dostanie szóstkę. Była jedną z najlepszych w klasie z tego przedmiotu, więc przygotowywała się też do konkursu. Miał się on niedługo odbyć, dlatego zostało już mało czasu na przygotowywania. Przypominając sobie wczorajszą rozmowę z wujkiem Jason'em wywnioskowała, że brat Seby albo musiał od kogoś dostać ten nabój lub sam go jakoś skombinować. Jedna i druga opcja była tak samo niezgodna z prawem. Kwestia zostawała tylko czy jest przestępcą czy się z nim zadaje. Chociaż jeśli zadajesz się z kryminalistą już prawdopodobnie nim jesteś. Obydwie opcje mogły zniszczyć komuś życie, tylko bardziej lub mniej. Musiała się dowiedzieć większych szczegółów.

W kolejnych tygodniach coraz częściej powtarzała się sytuacja w której Patryk oraz Natanwymagali czegoś od Teresy, a Sebastian się im sprzeciwiał przez co notorycznie mu się dostawało. Nie przejmując się tym stawał za Tes murem. Przez co ,,Idiotycznie Trio'' przybrało coś na kształt ,,Idiotycznego Duetu''. Może i dziewczyna nienawidziła bruneta, ale przez to wszystko zmieniała swoje nastawienie. Mówił jej, że musi grać, ale ostatnio to kompletnie ignorował ukazując swój prawdziwy charakter. Okazał się zupełnie innym człowiekiem, bo dał poznać się taki jaki jest. Więcej rozmawiali, więcej spędzali ze sobą czasu. Powoli mu ufała, bo pomagał jej walce z tymi kretynami, a dzięki temu miała siły oraz czas na prowadzenie swojego mini śledztwa. Może nie był wcale taki zły jak myślała? Oceniała go z góry źle tylko dlatego, że zadawał się z Patrykiem i Natanem. Gdyby nie oni z pewnością dołączyłby do paczki przez co Marcel i Czesiu nie byliby tak bardzo zdominowani przez dziewczyny.

~*~

Teresa siedziała w bibliotece nad swoim brudnopisem, a właściwie na nim spała. Zgodziła się by napisać tym idiotom mail'e na język angielski, ale była tak zmęczona dzisiejszym dniem, że nawet nie zorientowała się kiedy opadły jej powieki. Nagle przebudziła się. Podniosła lekko głowę przecierając zaspaną twarz. Następnie mrugnęła dwa razy nie wierząc, że widzi obok znajomą sylwetkę.

- Wybacz, nie chciałem cię obudzić- przeprosił Sebastian.

- Nic się nie stało – ziewnęła- właściwie co tu robisz?

- Miałem czwartą godzinę WF'u, a że znalazłem w domu zaległą lekturę postanowiłem ją oddać. Przy okazji natknąłem się na ciebie, więc otworzyłem okno, by nie było ci za ciepło i zacząłem robić zadanie domowe- szybkim ruchem skończył równanie matematyczne chowając szary zeszyt.

- Zwracasz uwagę na oceny?- spytała zdziwiona.

- Gdybym nie miał przeszkód to uczyłbym się lepiej- rzucił nie chcąc rozwijać tematu- a ty co robisz słońce?- zerknął na brudnopis.

- Eee...bo ja..- zignorowała jak ją nazwał.

- Mówiłem ci byś nie dawała się wykorzystywać- zabrał jej notatki- skończ ten jeden mail, a ja napiszę drugi- zaproponował.

- Nie jesteś taki zły jak myślałam- uśmiechnęła się lekko.

~*~

Po skończonej pracy na mailami Sebastian zaprosił Tesse na lody do pobliskiej lodziarni. Było to dość przyjemne i przytulne miejsce. Całe urządzone w kolorze pastelowym niebieskim. Usiedli na błękitnych sofach pełnych mięciutkich poduszek. Na środku stołu stał wazon z białą różą i mała świeca. Po chwili przyszła kelnerka w różowej spódnicy pytając się czy już może odebrać zamówienie. Chłopak kiwnął głową, najwyraźniej odwiedzał to miejsce wiele razy i nie potrzebował menu.

- Tak. Będą dwa pucharki z bitą śmietaną. Dla mnie tylko cytrynowe, jak zawsze. A Ty Tess?- zwrócił się do blondynki.

- Słony karmel i jogurtowe poproszę- odpowiedziała po chwili zastanowienia.

- Jasne. Już się robi- kobieta puściła oczko zauważając, że przyszedł tu pierwszy raz z dziewczyną, a zawsze odwiedzał to miejsce z dziadkiem. Szybko zniknęła za ladą z uśmiechem wykonując zamówienie. Najwidoczniej lubiła tą pracę.

Teresie przypomniało się jak po lekcji muzyki Seba przygwoździł ją do krat szatni i pocałował. Później miała problem by pozbyć się z włosów właśnie zapachu cytrynowego mydła. O dziwo pachniał wtedy też miedzią.

- Coś cię trapi? -zapytał wyrywając jakby z transu.

- Em....przypomniało mi się- wbiła wzrok w płomyk świecy- jak mnie pocałowałeś, po muzyce- rzuciła na jednym tchu.

-Wybacz. Nie byłem sobą - przeprosił z widocznym żalem- nigdy już tak nie zrobię.

Nagle przyszła kelnerka przerywając niezręczną sytuacje oraz kładąc dwa, szklane naczynia.

- Smacznego!

- Dziękujemy- odparli chórkiem.

- Ile kosztowały? To ci oddam- popatrzyła się na niego.

-Nie trzeba- zanim zdążyła się sprzeciwić machnął ręką.

Nie dyskutując wzięła do ręki małą, srebrną łyżeczkę i spróbowała lodów. Po paru sekundach w jej ustach substancja zaczęła się lekko roztapiać przez co w pełni uwolnił się z niej smak. Rozkoszując się przymknęła oczy, by za chwile je otworzyć oraz powiedzieć zachwycona:

- Najlepsze jakie jadłam, dziękuję.

- Cieszę się, że ci smakują.

Do lodziarni weszło jeszcze trochę ludzi zajmując głównie stoliki z krzesłami oraz miejsca przy ladzie. Rzeczywiście było dziś ciepło, za ciepło jak na czwarty miesiąc w roku, więc naturalne, że chcieli się schłodzić. Nie pomijając faktu, że to miejsce to chyba istny raj.

- Jesteś tu brudna- pokazał lewy kącik ust.

- Cicho bądź- podniosła lekko ton szybko ścierając serwetką bitą śmietanę.

- Ejejej – rozłożył niewinnie ręce na żarty- czyżby przypływ dawnej nienawiści?

- Przepraszam.

Po zjedzeniu deseru nastolatek odprowadził brązowooką na przystanek. Czekając na tramwaj wdali się w jakąś lekką pogawędkę o wszystkim i o niczym. Jeśli Seba nie chciał od niej pieniędzy wpadła na zupełnie inny, może dziwny, nieprzemyślany pomysł, ale zrobiła to. Zanim wsiadła do środka komunikacji miejskiej stanęła na palcach (bo była niższa o głowę) całując Sebastiana w policzek lekko się przy tym zaróżawiając. Na szczęście zdążyła ukryć to włosami błyskawicznie zajmując miejsce koła okna.

Jednak nie zauważyła, że zaskoczony brunet też się ma lekkie rumieńce.

~*~

Podczas gdy Tessi z Sebą byli w kawiarni Marcel zgodził się pomóc Emilii z mailem na angielski. Ciemna blondynka nie lubiła tego języka (wolała niemiecki), a do tego średnio jej szedł. Pojechali, więc do mieszkania chłopaka. Postanowili najpierw napić się herbaty, a dopiero później zrobić zadanie. Usiedli na łóżku. Marcel oparł się o poduszki, a dziewczyna w okularach o ścianę na której było okno. Przez niedosunięte żaluzje przebijały się złote promyki słońca.

- Wiesz, mogłeś być milszy dla przyjaciółki Ka...dla Alicji- zwróciła mu uwagę.

- Rozbiła mój związek- burknął przy okazji oparzając sobie język napojem.

- Wolałbyś tego nie wiedzieć i żyć z kimś pełnym tajemnic i kłamstw?- wytknęła.

Nie odpowiedział.

- Chciała dla ciebie dobrze- zabrzmiałoby to poważniej gdyby nie zaparowały jej szkła.

- A skrzywdziła jeszcze bardziej- prychnął.

- Lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwa- stwierdziła- przynajmniej masz teraz spokój.

- W sumie... Jedynym co wtedy widziałem, była chęć skrzywdzenia kogoś za to, co przytrafiło się mi. Zachowałem się jak egoista- skarcił się.

- Dokładnie.

- Uważasz, że powinienem ją przeprosić czy coś? – spytał nie do końca pewny.

- Moim zdaniem tak.

,, Tylko jak to zrobić? Nie chcę skrzywdzić Ali jeszcze bardziej, a zarazem też nie mam zamiaru dawać nadziei na coś więcej, bo nie posiadam siły na pakowanie się w nowy związek dodając, że nie odwzajemniam jej uczuć. Jedynie co na chwile obecną przychodzi mi do głowy to przeniesie relacji ze znajomości na kolegowanie, ale pomyślę jeszcze nad tym w nocy''- pomyślał.

- Lepiej zacznijmy pisać ten mail, bo nie wyrobimy się do północy.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro