Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

  Rajni zastanawiając się długo nad informacjami od przyjaciela, wylegiwał się na starannie zaścielonym łóżku, czekając na kolejne ćwiczenia. Wpatrując się w sufit, myślał również o wielu innych rzeczach, które go gnębiły, które wydawały mu się dziwne i podejrzane. Chłopak, zagłębiając się w swoich myślach, usnął, chrapiąc smacznie pod nosem.

To ona. Piękna rudowłosa dziewczyna o czekoladowych oczach. Jej blada cera odbijała promienie słońca, rażąc w oczy chłopaka. Miała na sobie błękitną suknię ze złotym paskiem w pasie. Jej bose stopy stąpały delikatnie, po wilgotnej trawie. Wiatr rozwiewał jej włosy na wszystkie strony. Chłopak, chcąc podejść do tajemniczej niewiasty, poczuł, że nie może się ruszyć, chociaż próbował ze wszystkich sił. Skierował wzrok ku swoim stopą, lecz odmawiały posłuszeństwa i wtem ujrzał pod nimi ogień, ogromne płomienie, które omal łaskotały jego śródstopie. Przestraszonym wzrokiem zaczął rozglądać się wokoło. Słońce, trawa zaczęły znikać, jakby były palone przez ogniste płomienie, pojawiające się znikąd. Rudowłosa ubrana teraz w czarny, lateksowy strój przyglądała się złowrogo chłopakowi, który teraz dopiero zauważył, że jest przywiązany do drewnianej belki. Dziewczyna jakby niesiona przez wiatr zbliżała się w stronę chłopaka, gdy ten próbował rozluźnić trzymające go liny. Gdy nieznajoma była zaledwie już kilka centymetrów od niego, chłopak otworzył oczy.

Spoglądając w ten sam sufit co parę chwil temu, zdał sobie sprawę, że przysnął. Zdenerwowany, że zaspał na ważne ćwiczenia, szybko sprawdził godzinę. Na szczęście do kolejnych zajęć zostało mu jeszcze 45 minut. Zwlekając się z łóżka i łapiąc straconą na moment równowagę, sięgnął do szafy po świeży zestaw ubrań oraz bielizny.
Złapał za ręcznik i powlókł do łazienki, decydując, że to odpowiednia pora na prysznic. O czym świadczyły zaschnięte plamy krwi na jego skórze. Zrzucając z siebie przepocone, treningowe ubranie, wszedł po prysznic, spuszczając na siebie ciepły strumień wody. Po 20 minutach wyszedł, owijając się ręcznikiem. W pokoju zastał na łóżku rozwalonego Banhiego.
- Może nauczyłbyś się wreszcie pukać ? - zapytał poirytowany, nie lubiąc niezapowiedzianych wizyt.
- Z czasem się przyzwyczaisz — odpowiedział nieurażony.
Rajni wrócił do łazienki, gdzie założył swoje nowe ubrania, po czym wrócił do przyjaciela.
- W tym ręczniku było Ci lepiej – powiedział, poruszając zabawnie brwiami. Rajni spojrzał na niego zmieszany.
- No żartowałem — machnął ręką, na co ten odetchnął z ulgą.
- Przyszedłem nie co zaznajomić Cię z kolejnym treningiem. – wytłumaczył, wyprostowując się.
- Więc słucham. - usiadł obok.
- Oglądałeś potwory i spółkę ? - zapytał poważnie, na co Rajni się zaśmiał.
- Ty tak na serio ?
- Oglądałeś czy nie ?
- No oglądałem, ale jakie to ma znaczenie ? - zapytał zdezorientowany.
- Tam potwory ćwiczyły na symulatorach, żeby ćwiczyć swoją straszność. U nas jest podobnie. Masz symulator człowieka i musisz zrobić wszystko, żeby zachęcić go do podjęcia złej decyzji. - wyjaśnił wszystko powoli.
- I jaki to ma niby sens ? - skrzywił się Rajni.
- Taki, że Lucyfer wie wtedy, czy jesteśmy gotowi na posłannictwo — wytłumaczył.
- No, a jeśli ktoś nie jest ?
- Trafia do piekielnego wojska, które przygotowuje się na wojnę, o której Ci wspominałem — spojrzał na niego.
- I co jest gorsze ?
- Zdecydowanie wojsko, musiałbyś cały czas być z Pratimem, a wiesz, że jest na Ciebie cięty. - wstał z łóżka, poprawiając czarny podkoszulek.
- No to będę musiał dać z siebie wszystko — wziął głęboki oddech, wstając.
- Dasz radę — poklepał go po plecach przyjaciel.

***

Na treningu Rajni bardzo starał się nakłonić swoja interaktywną podopieczną do złych decyzji, dzięki swoim staraniom i metodą perswazji, udało mu się pozytywnie zaliczyć ćwiczenia. Dzięki czemu ominęła go okropna służba w wojsku, którym dowodził znienawidzony przez niego ze wzajemnością - Pratim. Po zaliczeniu ćwiczeń każdy z diabłów w tym Rajni otrzymywali przepustkę, która umożliwiała im, opuszczenie czeluści piekielnych. Ich opiekun Shari dokładnie przedstawił im ich zadanie. Po odpowiednim szkoleniu i zaliczeniu pozytywnie ćwiczeń diabły zostawały skierowane na ziemie, lecz w postaci niewidzialnych dusz, które jedynie dostrzegały powierzone im osoby. Musieli dobrze poznać swojego podopiecznego, zbadać jego słabe punkty, by wiedzieć, jak wpływać na jego drugą, mroczną naturę tak, aby wybudzić w nim całe zło. W przyszłości taki śmiertelnik, po skończeniu swojego żywota mógłby dołączyć do diabelnej sekty. Rajni jako jedyny został rzucony na głęboką wodę. Był upadłym zatrzaśniętym pomiędzy byciem aniołem a diabłem. Był pierwszym w historii aniołem, który trafił do piekieł. Zazwyczaj do piekła trafiały szatany, grzesznicy, którzy po złączeniu się ze sobą, na świat piekielny wydawali swe dzieci, czyli diabły. Taka była prawidłowa kolej. Rajni nie zdążył przejść jeszcze rytuału zamiany upadłego w diabła, a już zostało mu powierzone tak odpowiedzialne zadanie. On, jak i reszta młodych diabłów nie posiadali jeszcze diabolicznych mocy. Każdego roku, kiedy młode diabły powoli stają się szatanami, wtem nadchodzi rytuał nocy, w którym każdy z nich otrzymuje pewne dary, którymi może się posługiwać. Tak jak w przypadku Arshii, której darem jest przenikanie do umysłu zarówno ludzkiego, jak i diabłów, dzięki temu może manipulować cudzym umysłem i skłaniać kogoś do pewnych działań i zachowań. Rajniego czekała jeszcze długa droga do pozostania prawowitym mieszkańcem piekła. Lucyfer postanowił mimo to, że przetestuje chłopaka oraz sprawdzi, czy jest mu dostatecznie oddany. Wiedząc, że chłopak w tym zakresie ma już jakieś doświadczenie, nie bał się czy sobie poradzi. Sharii wytłumaczył swoim uczniom, jak należy postępować, jak prawidłowo zawrócić śmiertelnika z dobrej drogi. Gdy skończył, pozwolił wszystkim się rozejść. W tym czasie piekielne skrzaty informowały wszystkich o porze lunchu i zebraniu w jadalni. Lucyfer miał wieści dla swoich poddanych i niekoniecznie były to dobre wieści dla wszystkich. Każdy udał się w stronę jadalni nieświadomy tego, co zaraz nastąpi.

Dzisiejszy rozdział jest trochę krótszy niż zwykle, ale mam nadzieję, że jeśli
mnie zmobilizujecie to uda mi się dodać kolejny rozdział o wiele dłuższy :)  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro