Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wesołe miasteczko

Po skończonym treningu poszłam pod prysznic. Myślałam, że Paul wymaga ode mnie dużo, ale Shawn to przeczołgał mnie po bandzie. Nie miałam siły na nic, a jeszcze musiałam mieć siłę na randkę z nim. Mimo wszystko wiedziałam, że będę się cieszyć, jak pójdziemy nawet na zwyczajny spacer, bo tam czy siak, brakowało mi świeżego powietrza. Prysznic zajął mi prawie godzinę, każdą część ciała miałam obolałą. Prawda była taka, że większość tego "treningu" to przed nim uciekałam, bo debil mnie gonił i prowokował. Koniec końców na siłownię wpadł Paul i kazał nam się uspokoić, bo on też chciałby poćwiczyć, a więc on zajął się ćwiczeniem na sprzęcie, a my zostaliśmy w ringu. Gdy wróciłam do pokoju, na moim łóżku siedziała zapłakana Heather, która od razu się do mnie przytuliła.

― Co się stało?  ― zapytałam i mocno ją do siebie przycisnęłam. Ona zaczęła jeszcze mocniej płakać. Głaskałam ją po włosach i czekałam, aż się wypłacze. Domyśliłam się, że ta cała kłótnia nie była zwykłą sprzeczką.  W pewnym momencie do mojego pokoju wszedł William, który popatrzył na dziewczynę współczującym wzrokiem. Kolejny raz mnie zaskoczył, myślałam, że się nienawidzą.

― Przepraszam, ale Paul Cię wzywa. ― mruknął do mnie. ― Powiedzieć mu, że przyjdziesz później? ― kiwnęłam głową, brunetka się ode mnie odsunęła i powiedziała, żebym poszła, a ona się u mnie położy. ― Wszystko w porządku? ― zagadał do niej, a ona spuściła tylko głowę. Will wszedł w głąb mojego pokoju, kucnął tuż przy niej i złapał ją za rękę. ― Chcesz pogadać? ― ona spojrzała na niego, a potem na mnie z wielkim zdziwieniem. Ja się tylko uśmiechnęłam, po czym wyszłam z pokoju. Miałam nadzieję, że się nie pozabijają. 

Cameron siedział na schodach i z kimś rozmawiał przez telefon. Gdy zorientował się, że ktoś idzie, zamilkł. Popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem, po czym wstał i poszedł na górę. Martwiłam się, że przyłapie Willa i Heather. Oni również się nie lubili, co łączyło się z ogromną aferą. Niestety nie usłyszałam, o czym rozmawiał, więc nie zbyt się przejęłam. Zapukałam do biura Paula, który mi otworzył drzwi, złapał za nadgarstek i pociągnął do środka. Popatrzyłam na niego zdziwiona i wyczekiwałam wyjaśnień. On tylko zaczął chodzić w kółko i coś gadać pod nosem. Oparłam się o ścianę i przyglądałam się temu "przedstawieniu". Nie wiedziałam, o co wszystkim w ten dzień chodziło. Powietrze na zewnątrz było zatrute, że tak wszystkim zaczęło odwalać? 

― Ucisz się w końcu! ― krzyknęłam na niego, a on stanął jak słup soli. ― O czym ty gadasz? Nie zrozumiałam żadnego słowa. ― osunęłam się na podłogę. Paul usiadł obok mnie i wbił wzrok w podłogę. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. ― Co się stało? ― dotknęłam jego ramienia. 

― Już nic. ― parsknął śmiechem. ― Wygadałem się, dzięki, że próbowałaś mnie słuchać. ― uśmiechnął się do mnie. ― Słyszałem, że idziesz na randkę z Shawnem. ― kiwnęłam głową. ― Szybko. ― wypalił, za co skarciłam go wzrokiem. ― Nie zrozum mnie źle, ale  dopiero co Simon wyjechał. 

― Jestem suką, wiem. ― powiedziałam oschle. ― Ale wszyscy wiedzą, że my się już nie zejdziemy. Simon szybko znajdzie sobie kogoś, a ja mam czekać, aż skończę szkołę i modlić się, że on będzie na mnie czekał?  ― westchnął. ― No właśnie. Możecie wszyscy myśleć, co chcecie, nawyzywać mnie od najgorszych, ale to moje życie i będę robić, co mi się podoba. Niedługo skończę osiemnaście lat, nie jestem dzieckiem. ― przyznał mi rację. ― Jeśli to wszystko, to pójdę do siebie. Zostawiłam Heather i Willa samych, nie chcę mieć znowu wybitych drzwi ani nic. ― zaczął się śmiać. Gdy wróciłam do pokoju, ich już nie było, a pokój o dziwo był w takim samym stanie, jak wtedy, gdy go opuszczałam. ― Nie strasz mnie! ― krzyknęłam, czując zimne dłonie na gołym brzuchu. 

― Zdążysz się wyrobić na osiemnastą? ― kiwnęłam głową, on tylko cmoknął mnie w policzek i wyszedł z pomieszczenia. Usiadłam przy toaletce i wzięłam się za makijaż. Następnie ubrałam się w bordowe jeansy z wysokim stanem i bluzkę na długi rękaw z dość sporym dekoltem. Pomalowałam paznokcie u nóg i założyłam czarne sandały na słupku. Do wyjścia zostało mi tylko pół godziny, więc nie szalałam z fryzurą. Wyprostowałam włosy, po czym przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i ktoś zapukał do moich drzwi. Shawn był ubrany w czarny jeansy, które lekko mu zwisały z tyłka i białą koszulkę, a na to miał kurtkę wiatrówkę w kolorze khaki. ― Ślicznie wyglądasz. ― złapał mnie za rękę. Wzięłam torebkę, w której miałam telefon. 

― Gdzie jedziemy? ― zapytałam, kiedy wsiedliśmy do samochodu. Chłopak tylko się uśmiechnął i znów złapał mnie za dłoń. ― Powiedz mi. ― poprosiłam i korzystając z tego, że staliśmy na światłach, zbliżyłam swoją twarz do jego i cmoknęłam go w policzek. ― Tak ładnie proszę. ― przekręciłam głowę na bok. 

― Do wesołego miasteczka. ― uniosłam brew. ― Oklepane? ― zasmucił się, ścisnęłam jego dłoń, po czym mruknęłam, że gdyby zabrał mnie do restauracji, to wtedy byłoby oklepane. ― Gdzie zabrał Cię Simon? 

― To ważne? ― parsknęłam śmiechem. ― Nie, ważne jest to, co się dzieje teraz. Jasne? ― kiwnął głową, resztę drogi nie odzywaliśmy się, kiedy się zatrzymał, byłam lekko przerażona. Dotarło do mnie, że boje się wysokości i nie będę w stanie wejść na żadną kolejkę. 

― Masz lęk wysokości? ― pokiwałam głową. ― A ufasz mi? ― wzruszyłam ramionami. ― Będziesz musiała. ― zawiązał mi oczy. ― Chodź księżniczko. ― wziął mnie na ręce i poszedł w nieznanym mi kierunku. W pewnym momencie poczułam, że sadza mnie na metalowe siodełko. Przełknęłam wielką gulę w gardle i przytuliłam się do chłopaka. ― Spokojnie. ― głaskał mnie po włosach. ― Nic Ci się przy mnie nie stanie. ― ściągnął mi opaskę z oczu. Byliśmy na diabelskim młynie, byliśmy na samej górze, widok był po prostu przepiękny. Spojrzałam na chłopaka, który trzymał małe pudełeczko. ― To dla Ciebie. ― otworzył je, w środku był złoty wisiorek ze znakiem nieskończonością i dwoma inicjałami "C&S". ― Podoba Ci się księżniczko? 

― Tak, jest piękny. Dziękuje. ― zbliżyłam się do niego i pocałowałam go, mocno się do niego przybliżając. 

######

ostatni dzisiaj


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro