Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Walka

Mimo moich prób nie udało mi się zbudzić Shawna. Spał jak zabity, do tego trzymał mnie tak mocno, że nie mogłam się wydostać. Myślałam, że tylko Simon jest takim rzepem, ale najwidoczniej grubo się pomyliłam. Kiedy Paul wpadł do mojego pokoju i zobaczył co się "odpierdala", wytłumaczyłam mu, że Shawn zepsuł drzwi i mnie zgniata, a kiedy dodałam, że potrzebuje pomocy, zaśmiał się tylko i wyszedł z pomieszczenia. 

― Nie zostawiaj mnie! ― krzyknęłam za Paulem, ale nie wrócił mi pomóc. Zaczęłam więc chłopaka ciągać za ucho, ale on uśmiechnął się tylko pod nosem i zaczął mruczeć. Ciągnięcie za włosy też nie pomogło, nigdzie indziej nie chciałam go dotykać, bo jeszcze powiedziałby, że molestuje go, jak śpi.― Shawn! ― krzyknęłam prosto do jego ucha. W końcu otworzył oczy, po czym podniósł głowę i popatrzył na mnie z wyrzutem. ― Siku mi się chce. ― uniósł brew. ― Wypuść mnie! ― nachylił się nade mną, popatrzyłam mu w oczy i czekałam, aż z łaski swojej da mi wyjść spod jego wielkiego cielska. ― Możesz pójść od razu pogadać z Paulem o tym szpitalu? ― błagalnie poprosiłam. Chłopak tylko westchnął, ale zszedł ze mnie i wyszedł bez słowa z pomieszczenia. ― Dziękuje! ― krzyknęłam za nim i w końcu udałam się do łazienki. Gdy wyszłam, zawołali mnie i kazali iść do Paula na poważną rozmowę. Nie cieszyłam się, bo te jego "poważne pogaduszki" kończyły się kłótni z nim i ze wszystkimi wokół. ― Wcześniej mnie zostawiłeś, a teraz mnie wołasz. ― mruknęłam na wstępie. 

― Usiądź. ― powiedział poważnym tonem. Popatrzyłam na Shawna, który tylko się do mnie uśmiechnął. ― Nie dasz spokoju nikomu, póki nie pojedziesz do szpitala? ― uśmiechnęłam się niewinnie. ― Masz dziesięć minut, aby się zebrać i jedziemy. ― po kilku sekundach dotarło do mnie to, co powiedział. Zerwałam się z fotela i pobiegłam na górę, tym samym taranując Willa i Philipa. Słyszałam tylko kilka wyzwisk pod swoim adresem, ale nie przejęłam się tym. Zmieniłam dresy na czarne jeansy i poplamioną bluzę, na bluzkę z rękawami na trzy czwarte. Rozczesałam włosy i związałam je w wysokiego kucyka, po czym znów pobiegłam na dół. Nie chciałam się malować, czułam, że jak zobaczę Simona, to się popłaczę. ― Szybka jesteś. ― zaśmiał się Paul. ― Chodźmy, Shawn już czeka przy samochodzie. 

Pod szpitalem byliśmy dwadzieścia minut później. Wysiadłam z samochodu i pobiegłam do budynku, ciągnąc tych dwóch ze sobą. Nie wiedziałam, ile będę mogła tam siedzieć, a więc chciałam być w sali Simona, jak najszybciej. Na szczęście nie musiałam lecieć schodami, bo moja kondycja nie przewidywała, aby wbiegać na piąte piętro. Chłopaki pozwolili mi wejść do sali samej, abym mogła w spokoju posiedzieć ze swoim chłopakiem. Pierwsze co zrobiłam, to przytuliłam go lekko i złożyłam na jego ustach lekki pocałunek. Usidłam na krzesełku obok jego łóżka i złapałam go za rękę. Tak, jak myślałam, łzy naszły mi do oczu, ale nie zamierzałam ich powstrzymywać. Prosiłam go, aby się obudził, spojrzał na mnie tymi wielkimi, zielonymi oczami i powiedział, że nie muszę się już niczym martwić. Tak bardzo mi go brakowało, w całym swoim życiu nie spotkałam kogoś tak wyjątkowego. 

― Obudź się, proszę. ― oparłam głowę o łóżko. ― Kocham Cię. ― miałam nadzieję, że jak w tych filmach lub książkach, on nagle otworzy oczy i powie, że mnie również kocha. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Maszyny zaczęły wydawać z siebie jakieś dźwięki, nie wiedziałam, co się dzieje, wybiegłam z sali i kazałam Paulowi iść po lekarza, który na szczęście zjawił się chwilę później. Oparłam się o ścianę i próbowałam odgonić wszystkie czarne scenariusze. Zamknęłam oczy, chociaż to nic nie dawało. Shawn nie wiedząc chyba co zrobić, podszedł do mnie i przytulił. Oparłam głowę o jego ramię i rozpłakałam się na dobre. ― Jak on nie przeżyje, to sobie coś zrobię. ― szepnęłam, on jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnął. Słyszałam tylko, jak kilkoro ludzi gdzieś biegnie, ale nie wiedziałam, co się działo.

 ― Gdzie go wywozicie? ― zapytał po kilkunastu sekundach. Lekarz powiedział, że Simon potrzebuje natychmiastowej operacji, po czym dodał, że potrzebna będzie krew i czy któreś z nas nie ma czasem grupy zero. 

― Ja mam. ― powiedziałam od razu. Byłam gotowa oddać tyle krwi, ile potrzebowali. Nie obchodziły mnie żadne konsekwencje. Mężczyzna zapytał, czy jestem pełnoletnia, a kiedy zaprzeczyłam, Paul powiedział, że jako mój opiekun, zgadza się, abym oddała krew. Najgorsze w tym wszystkim było to, że bałam się igieł. Musiałam poprosić pielęgniarkę, aby jakoś odwróciła moją uwagę. 

― Już po wszystkim. ― powiedziała, po czym zawołała Paula i Shawna. Pytali, jak się czuję i czy nie chce się czegoś napić. Powiedziałam tylko, że jest okej, chociaż kręci mi się w głowie. Shawn wziął mnie pod rękę i poszliśmy pod salę operacyjną. Modliłam się, aby wszystko się udało, chciałam swojego bruneta mieć z powrotem. 

######

Operacja się uda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro