Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tortury

Obudził mnie szelest łańcuchów. Otworzyłam leniwie oczy i patrzyłam, jak wynoszą Shawna. Kiedy chciałam wstać, powstrzymał mnie Tom, mówiąc, że on nie będzie tu dobrze traktowany. Poprosiłam, tylko żeby go nie zabili, nie chciałam stracić nikogo więcej. Shawn był dla mnie ważny i z każdą kolejną rozmowę zbliżałam się do niego. Nie mogłam powiedzieć, że zaczynałam się w nim zakochiwać, bo bez wątpienia kochałam Simona i miałam zamiar mu to powiedzieć po powrocie. Nie miałam pewności, że wrócę do domu, bo Tom nie określił się, pewnie sam nie był tego pewny. Po tych kilku dniach, które spędziłam w tej celi, zdałam sobie sprawę, że nie myliłam się co do niego. Był wobec mnie taki jak zawsze, opiekuńczy i troskliwy. Nie jego winą było to, że tamten koleś się na mnie uwziął.

― Jesteś głodna? ― zapytał, siadając na krześle, do którego byłam wcześniej przywiązana. ― Nie jadłaś prawie nic od tygodnia. ― otworzyłam szeroko oczy, nie sądziłam, że minęło aż siedem dni. ― Przespałaś dwa dni, kiedy powiedziałem Ci, no wiesz o czym.

― Żartujesz? ― zaprzeczył. ― Shawn ile już tu jest? ― westchnął i chwilę pomyślał. Intensywnie wpatrywałam się w jego twarz, zauważyłam, że miał podbite oko i sińca na policzku. ― Co się stało?

― Harrison się stawiał, zawalił mi kilka razy. ― kiwnęłam głową. ― Na co masz ochotę? ― uniosłam brew. Nie przeszkadzało mi, że chociaż w minimalnym stopniu o mnie dbał, ale to było dziwne, miałam wrażenie, że poczucie winy go męczyło.

― Nie chcę jeść. ― mimo że mój brzuch był pusty, to nie mogłam przełknąć żadnego jedzenia. ― Ale wodą nie pogardzę, a jak jeszcze będzie gazowana, to chyba dam Ci buziaka. ― tym razem on uniósł brew. ― W policzek, nie wyobrażaj sobie za wiele. ― wystawiłam mu język. Gdy chłopak wyszedł, wstałam z materaca i postanowiłam się nieco porozciągać. Od tego spania i leżenia wszystko mnie bolało. Kiedy wrócił, zagwizdał, zmroziłam go wzrokiem i poprosiłam o wodę, którą mi podał.

― Teraz chcę buziaka. ― podszedł do mnie, po czym lekko się schylił. Pokręciłam głową i pocałowałam go w policzek, mówiąc, że jakby Simon to widział, to zabiłby go i mnie. Nie podobało mu się, jak całowałam innych w policzki lub nawet ich przytulałam, a co dopiero powiedziałby o nim. ― Wyluzuj, znamy się, od kiedy miałaś osiem lat. Wtedy jeszcze byłaś taka niewinna, grzeczna, nie pyskowałaś.

― Wypraszam sobie, ja nie pyskuje. ― usiadłam na materacu i w tej samej chwili do pomieszczenia wepchnęli Shawna, z którego lała się krew. Z przerażeniem patrzyłam to na niego, to na Toma. Gdy chciałam do niego podejść, brunet nie pozwolił mi. ― Co mu zrobili? ― zapytałam spanikowana. 

― Nie wtrącaj się w to. On nie ma żadnych ulg i nie będzie miał. Jak na razie go nie zabijemy, ale kiedy to nastąpi, zależy tylko od niego. Jak nie zacznie współpracować, będzie poddawany coraz gorszym torturom. ― wypuściłam butelkę z rąk. ― Pozwolę Ci go powycierać z krwi. ― rzucił mi paczkę chusteczek. ― Kiedy skończysz, pomachaj do kamery, ktoś zejdzie i go przykuje. ― gdy wyszedł, pomogłam chłopakowi usiąść przy ścianie. Jego twarz była zmasakrowana, plecy i brzuch miał pocięte, a z ran cały czas spływała krew. Bałam się, że może się wykrwawić. 

― Będzie dobrze. ― wychrypiał. ― Nie martw się, przeżyje. ― zaczęłam wycierać jego twarz. Nie mogłam uwierzyć, że w tak krótkim czasie zrobili mu coś takiego, to było okropne. ― Bardzo źle wyglądam? 

― Ty się nie zajmuj wyglądem. ― westchnęłam. ― Zaraz mi się tu wykrwawisz. ― pokiwał głową. ― Nie ruszaj się, daj sobie pomóc. ― dotknął mojego policzka. Popatrzyłam mu w oczy i lekko się uśmiechnęłam. On zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. ― Bardzo Cię boli? ― zapytałam, kiedy chciał mnie pocałować. 

― Da się wytrzymać. ― westchnął. ― Przytul mnie, mocno. ― zdziwiłam się, był cały w ranach, a po jego minie widać było, że strasznie cierpiał. ― Proszę. ― przytuliłam go, opierając swój policzek o jego. ― Jutro nas już tu nie będzie. ― mruknął, a kiedy chciałam się odsunąć, złapał mnie w talii. ― Wszystko jest zaplanowane, dopilnuje, abyś wróciła do domu, cała i zdrowa. ― cmoknął mnie w policzek. 

― Dopilnuj też tego, żebyś ty wrócił do domu żywy. ― pokiwał głową, odsunęłam się od niego i pomachałam w stronę kamery. Kilka chwil później przyszedł Tom i jakiś chłopak. 

― O czym rozmawialiście? ― zapytał brunet. ― Nie próbuj ściemniać, bo dopilnuje, żeby następnym razem Shawn nie wrócił tutaj żywy. ― otworzyłam szeroko oczy, nie wiedziałam co powiedzieć. ― Carly?! 

― Wyznałem jej miłość. ― mruknął. ― Nie miałem okazji zrobić tego wcześniej, bo zawsze był przy niej Miller. ― prychnął, Tom spojrzał na mnie, a potem znów na niego, po czym kazał mu powtórzyć to, co mi powiedział. ― Pamiętasz naszą rozmowę przy tym stawie? Powiedziałem, że chcę mieć kogoś takiego jak ty. Tak naprawdę, marzę o tym, żebyś kopnęła w dupę Simona i była ze mną. Jak jesteś obok, nic innego nie ma większego znaczenia, od samego początku chciałem Ci pokazać, że mi się podobasz. Wiem, że wiele razy Cię zraniłem i zrobiłem rzeczy, których mi pewnie nie zapomnisz, ale przy Tobie czuję się tak, jakbym mógł latać.  ― mówiąc to, cały czas mi patrzył w oczy. Byłam w totalnym szoku, ale nie mogłam tego pokazać, gdyby wyszło to na jaw, byśmy byli spaleni. ― Zadowolony? ― zmroził Toma wzrokiem. 

― Niezbyt, nie podoba mi się to, że chcesz być tak blisko niej. ― tym razem ja zmroziłam go wzrokiem. ― Ale widzę, że nie bardzo się tym przejęłaś. ― uśmiechnął się do mnie, po czym przykuł chłopaka i wyszedł z pomieszczenia. 

#######

Miłego wtorku ludzie! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro