Spowiedź
Wieczorem postanowiliśmy zrobić grilla i w końcu odrzucić wszystkie źle myśli. Miło się patrzyło, kiedy osoby, które miały spory, dogadywały się. Chodziło mi o Willa z Heather i ze mną oraz o Shawna z dziewczyną i jej chłopakiem. Tak, ona i Cameron ogłosili, że są parą. Cieszyłam się ich szczęściem a poza tym, dobrze było żyć ze świadomością, że nie tylko ja i Simon jesteśmy "gołąbeczkami". Simon i Shawn również dobrze się dogadywali, miałam wrażenie, że wszystkie złe wspomnienia uciekły w zapomnienie.
― Jak wpadniecie i będę miał niemowlęta na głowie, to strzele sobie w głowę. ― mruknął tatusiek. ― Wy wszyscy jesteście jak takie dzieciaki. Trzeba Was pilnować zawsze i wszędzie. ― przewróciłam oczami. Paul wypił kilka głębszych i zaczął marudzić.
― Panu już dziękujemy. ― zabrałam mu sprzed nosa flaszkę. Ten zmroził mnie wzrokiem, po czym spojrzał na mojego chłopaka, a potem na braci, którzy już też byli nieźle wstawieni. ― Gdybym piła, to może oddałabym Ci tę butelkę. ― Al i Jeff zabronili mi tykać alkoholu, byłam jedyną trzeźwą osobą w tym gronie i mówiąc szczerze, nie podobało mi się to. Nie byłam zwolenniczką picia ani imprez. Jednakże właśnie tej nocy miałam ochotę napić się piwa albo drinka. Mnie też się coś należało, w końcu w ostatnich dnia i tygodniach, moje życie zmieniło się diametralnie.
― Zrobię Ci drinka. ― uniosłam brew, moi bracia założyli tylko ręce, ale widząc złowrogi wzrok tatuśka, zmiękli. Paul wyrwał mi butelkę i w szybkim tempie podstawił mi pod nos szklankę z colą i wódką. ― Zdrowie córeczko. ― mrugnął do mnie, wszyscy zaczęli chichotać z tego, co powiedział.
Po pewnym czasie postanowiłam przejść się kawałek od domku. Był tam mały staw, nad którym usiadłam. Patrzyłam w gwiazdy i próbowałam lekko wytrzeźwieć. Mało kiedy sięgałam po alkohol i nie miałam mocnej głowy. Nie chciałam zwymiotować, większość z tych debili nie dałaby mi później żyć.
― Dlaczego sobie poszłaś? ― odwróciłam się i popatrzyłam na Shawna, który stał nade mną bez koszulki. Popatrzyłam na niego, jak na idiotę, w końcu jeszcze nie było aż tak ciepło, zwłaszcza w nocy. ― Mogę się dosiąść? ― poklepałam miejsce obok siebie. ― Jak tam? Odpoczywasz? ― kiwnęłam głową. ― Układa Ci się z Simonem? ― uniosłam brew.
― Tak, jest coraz lepiej. ― uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym żyć bez przytulania się do niego i w dzień, i w nocy. Bez całowania się z nim, gdy był blisko mnie, czułam się szczęśliwa.
― Szczęściarz z niego. ― mruknął, rzucając kamień do wody, ― Może gdybyśmy inaczej zaczęli, to byłabyś teraz ze mną. ― nie rozumiałam, do czego zmierzał. ― Nie jestem taki zły, jak wszystkim się wydaje. Mam swoje wady i popełniam błędy, ale też chciałbym mieć kogoś takiego jak ty.
― Jak ja? ― zdziwiłam się, czułam, że moje policzki zrobiły się czerwone jak pomidory, w duchu skakałam z radości, że głos nie zaczął mi się łamać. ― To znaczy? ― popatrzyłam na niego.
― Osobę, która będzie w stanie oddać mi swoje serce. Nie chcę dupy, chcę patrzeć dziewczynie w oczy ze świadomością, że jest moja i akceptuje mój trudny charakter. ― nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nigdy nie spodziewałam się, że z jego ust usłyszę coś takiego. ― Kogoś takiego jak ty. ― popatrzył mi w oczy, po czym dotknął mojej dłoni. Poczułam jakieś ciepło w środku, jednak to nie było to samo uczucie, które towarzyszyło mi, gdy Simon robił podobne rzeczy.
― Carly?! ― usłyszałam głos swojego chłopaka i szybko zabrałam dłoń. Wstałam, otrzepałam się z piasku i podeszłam do bruneta, który mnie do siebie przycisnął. ― Wszystko w porządku? ― zagadał. ― Nie próbował się do Ciebie dobierać? ― zaprzeczyłam. ― To chodźmy już spać, jeszcze trochę wypije i stracę głowę. Musiałabyś mnie wtedy do pokoju nieść, ― zarechotałam, po czym pożegnałam się z Shawnem, a potem z resztą. W sypialni byliśmy kilka minut później, wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki, szybko się ogarnąć i przebrać. Gdy wróciłam, Simon leżał na łóżku i patrzył na mnie z cwanym uśmiechem. ― Pamiętasz królewno, co mi obiecałaś? ― chwilę się zastanowiłam. Bałam się jego pytań, mnie i Gwen łączyła bardzo bliska relacja. ― Zapraszam panienkę na spowiedź. ― niepewnym krokiem podeszłam do łóżka i położyłam się obok chłopaka. Simon objął mnie ramieniem i uśmiechał się cwaniacko. ― Wróciłabyś do niej? ― od razu zaprzeczyłam. Nie czułam do niej nic. ― Jak doszło do tego, że zostałyście parą? ― w jego głosie słychać było dziwne zmieszanie.
― W sumie sama nie wiem. ― westchnęłam. ― W ten dzień miałyśmy się uczyć, ale skończyło się inaczej. ― brunet popatrzył na mnie z uniesioną brwią.
― Na czym się skończyło? ― położył się na mnie i patrzył mi głęboko w oczy, jakby chciał wykryć, czy kłamie. Ja tylko przegryzłam jego dolną wargę. ― Uprawiałyście seks? ― poczułam, że policzki zrobiły mi się purpurowe. ― No proszę, a ja myślałem, że jesteś dziewicą. ― zaśmiałam się, o czym pokiwałam głową. ― Z jakimś chłopakiem już to robiłaś? ― zaprzeczyłam. ― To będę Twoim pierwszym? ― chłopak zaczął całować mnie po szyi. Zrobiło mi gorąco. ― Ale zrobimy to, kiedy będziemy trzeźwi. ― pocałował mnie w usta, po czym wtulił się w moje cycki. Zaczęłam głaskać go po włosach, póki nie zasnęliśmy.
######
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro