Romantyczny trening?
Od wyjazdu Simona minęło kilka dni, dostałam jakieś depresji i siedziałam w pokoju, zakopana w łóżku z mnóstwem chipsów, czekolady i lodów. Paul, Shawn ani nikt inny nie mógł się ze mną dogadać. Nie wiedziałam, co miałam robić ze swoim życiem, nie mogłam chodzić do szkoły ani praktycznie nigdzie wychodzić, co jeszcze bardziej mnie dołowało. Ten areszt domowy, coraz bardziej robił się męczący, a z domownikami nie miałam za wiele wspólnego. Oni tylko grali, trenowali, spali i jeździli na akcje. Ile można robić jedno i to samo? Shawn był tak dobry i kochany, że codziennie przynosił mi karmelowe frappe i wielkie lody migdałowe.
― Co tam księżniczko? ― do pokoju wszedł Shawn i jak zwykle miał dla mnie smakołyki. ― Twoje zamówienie. ― podziękowałam mu buziakiem w policzek. ― Mogę sobie z Tobą posiedzieć? ― kiwnęłam głową, chłopak położył się obok mnie, obejmując ramieniem.
― Umrę tu. ― powiedziałam z pełną buzią. ― Zabierz mnie gdzieś, nawet na durne zakupy. ― zrobiłam minę smutnego pieska, co rozśmieszyło chłopaka. ― Powiedz, chociaż kiedy będę mogła wrócić ze szkoły, iść na spacer albo coś w tym stylu. Pierdolca dostaje.
― Popatrz na to, co jest napisane na kubku. ― uniosłam brew i popatrzyłam na kubek ze Starbucksa, zamiast mojego imienia było napisane " Umówisz się ze mną?" Popatrzyłam na chłopaka, nie wiedziałam, skąd on wziął czerwoną różę. ― Wiem, że dopiero co zerwałaś z Simonem, ale naprawdę chcę dać Ci szczęście. Mam trudny charakter i szybko się wkurzam, ale przy Tobie zmieniam się na lepsze. ― chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwałam mu, całując go. Zachowałam się, jak suka, bo kilka dni wcześniej zerwałam z Simonem, a w tamtej chwili całowałam jego byłego przyjaciela. ― Zrób to jeszcze raz. ― mruknął, kiedy się odsunęłam, po czym ponownie przyległ swoimi ustami do moich, przy tym wywalając lody na moją bluzkę. ― Wybacz księżniczko. ― kazałam mu się odwrócić, a kiedy to zrobił, ściągnęłam koszulkę i ubrałam bluzę, którą zapięłam aż pod samą szyję. ― Pasuje Ci dzisiaj wieczorem? ― zapytał, po czym się odwrócił.
― Nie mam innych planów. ― zaśmiałam się, a on mi zawtórował. ― Potrenujesz ze mną? ― zapytałam, nie chciało mi się już leżeć i obżerać. ― W ciągu tych kilku dni przytyłam chyba z pięć kilo. ― zaprzeczył. ― Przynajmniej się tak czuję. To jak? ― kiwnął głową, po czym mruknął, że pójdzie się tylko przebrać. Ja również zmieniłam ubrania, założyłam czarne dresy i top do pępka. Zaplotłam włosy w warkocz i wyszłam z pokoju. Na dole zastałam Camerona i Heather, którzy się kłócili. Starałam się nie zwracać na siebie uwagi, ale mimo wszystko, oboje zaprzestali krzykom i patrzyli na mnie. Wybaczcie, nie chciałam Wam przeszkadzać, przyszłam tylko po wodę. ― powiedziałam niepewnie.― Zabieram dwie butelki i już mnie nie ma. ― z lodówki wyciągnęłam butelki z wodą, po czym szybko wyszłam z kuchni. Na dole czekał już na mnie Shawn, który rozmawiał przez telefon.
― Odpierdol się w końcu. Jak Cię pizda swędzi to idź do kogoś innego.. Jebie mnie to. Spierdalaj. ― rzucił telefonem o ścianę. Patrzyłam na niego z przerażeniem, on, gdy mnie zauważył, uśmiechnął się tylko i poszedł pozbierać to, co zostało z jego telefonu. ― Wyluzuj, nie zabiję Cię. ― powiedział ze śmiechem. ― Kojarzysz taką blond lale, która zawsze się koło mnie kręci? ― spojrzał na mnie, uniosłam brew. ― Inaczej, pamiętasz, jak zmusiłem Cię, żebyś usiadła mi na kolanach, jak byłaś tak wyzywająco ubrana? ― kiwnęłam głową. ― To przyglądało nam się kilka dziewczyn. ― pokiwałam drugi raz głową. On mi wyjaśnił, że jedna z nich to jego "była", z którą uprawiał seks, a kiedy powiedział jej, że nie chce już tego z nią robić, to zaczęła go napastować. ― W końcu rozjebie jej łeb. ― nie mogłam uwierzyć, że on takie rzeczy mówił ze śmiechem. ― Dla mnie wodę też wzięłaś?
― Tak, łap. ― rzuciłam w niego butelką. ― Nauczysz mnie czegoś innego niż Paul? ― zagadałam. On popatrzył na mnie z cwanym uśmieszkiem. Mentalnie przybiłam piątkę ze swoim czołem. ― W ringu matołku. ― naburmuszył się i wolnym krokiem szedł w moją stronę. Uniosłam brew i powoli się zaczęłam cofać, jego mina była tak zabawna, że nie mogłam się nie zaśmiać, to przelało wodę, bo nie wiedziałam kiedy, a on już był obok mnie. Przerzucił mnie przez siebie, jak worek ziemniaków i klepnął w tyłek. ― KUTAFON! ― zaczął się śmiać. ― Postaw mnie na ziemie. ― poprosiłam, a kiedy nie doczekałam się żadnej reakcji, też klepnęłam go w tyłek.
― Zrób to jeszcze raz. ― powiedział ze śmiechem i mnie postawił przy ścianie, ale nie pozwolił uciec. ― Nie ładnie tak. ― zamruczał, po czym wpił się w moje usta. Oddałam pieszczotę, jedną ręką dotknęłam jego policzka, a drugą głaskałam go po włosach. Spodobało mu się to, bo uśmiechnął się i jeszcze bardziej się do mnie przycisnął.
####
na tym zakończę ;p
Papapa <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro