Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niemożliwe!

Postanowiłam przenocować u Simona, bracia w międzyczasie przywieźli mi ubrania i książki. Zastanawiałam się, czy znowu z nimi nie zamieszkać. Tam, chociaż każdy był ze mną szczery, nawet Will, który nigdy nie owijał w bawełnę i komentował każde moje zachowanie albo nawet i ubiór. Nie hamował się nawet przy Simonie, który zdążył już mu obić buźkę. Shawn cały czas się do mnie uśmiechał i był dziwni miły, nie sądziłam, że ta czysta karta, aż tak go odmieni. Nie przeszkadzało mi to ani trochę, ale Simon stał się zazdrosny i czas trzymał mnie za rękę, przytulał albo sadzał sobie na kolana. Heather i Cameron mieli z tego niezły ubaw, a ich głupie gadki denerwowały bruneta. 

― Nie wściekaj się aż tak. ― powiedziałam, kiedy weszliśmy do jego pokoju. ― Tylko jeszcze ich zachęcasz do tego, żeby się nabijali. ― westchnął. ― No już, uśmiechnij się słonko. ― usiadłam mu na kolana i pocałowałam go. ― Już dobrze? ― kiwnął głową. ―  Muszę iść pod prysznic. Łazienka na górze będzie wolna? 

― Mam własną łazienkę. ― powiedział. ― Idź, poczekam. ― prysznic zajął mi trzydzieści minut. Ubrana w piżamę wyszłam z pomieszczenia. Chłopak leżał już w łóżku, miał zamknięte oczy i lekko pochrapywał. Nie chciałam go budzić, więc po cichu podłączyłam telefon i położyłam się obok niego. Na dobranoc pocałowałam go w policzek, po czym przytulam się do jego klatki piersiowej.

*******

Rano obudził mnie chłopak, mówiąc. Żebym wyłączyła ten cholerny budzić. Ja się tylko odwróciłam na drugi bok i zakryłam poduszką. Było mi tak ciepło i tak miło, że tylko siłą można mnie było wyciągnąć z łóżka.

― Pobudka! ― krzyknął mi do ucha. ― Mała! Wstawaj, bo Cię wodą obleje. ― zagroził.

― Nie chce wstawać. Tu jest tak ciepło, ― mruknęłam. ― Proszę kochanie. ― zaczął mnie całować po karku.

― Nie ma tak dobrze. ― zaśmiał się, po czym wstał i wyłączył w końcu budzik. ― Mam Cię wyciągnąć z łóżka siłą? ― westchnęłam, po czym sturlałam się, a przy tym uderzyłam się w głowę. ― Bardzo mądrze. ― pomógł mi wstać. 

― Idę się ogarnąć. ― mruknęłam, po czym wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Wyszłam po kilkunastu minutach. Simon ciągle leżał w łóżku i nie zapowiadało się, aby szybko z niego wszedł. ― Mnie wygoniłeś,  a sam będziesz się wylegiwał? ― parsknęłam śmiechem, po czym wyszłam z pokoju, natknęłam się, jak zawsze, na Shawna. ― Hej Shawn. ― uśmiechnęłam się do niego. 

― Wyspana? ― zaprzeczyłam. ― Simon nie dał Ci spać? ― uderzyłam go w ramię.  ― Ktoś się zarumienił. ― wystawił mi język. ― Dobra, cho na śniadanie. ― zeszliśmy na dół.  W domu nie było nikogo, nawet Paula, czy Heather. ― Pojechali na robotę. Jesteśmy sami.

― Simon jest na górze. ― mruknęłam, otwierając lodówkę. ― Ale nie zapowiada się, żeby chciał  zejść. ― poruszał zabawnie brwiami. ― Nie komentuj. ― wyciągnęłam kilka produktów. ― Co jemy? ― uniósł brew. ― No co?  Jak nie chcesz, to nie. Bez łaski. 

― Nigdy bym nie pomyślał, że będziesz mi robić śniadanie. ― zaczęłam się głośno śmiać. ― I co Cię tak rozśmieszyło?  ― pokiwałam głową na boki i podałam mu deskę do krojenia, ser, szynkę i ogórka. Ja zrobiłam nam po kawie i czekałam aż chłopak zrobi nam kanapki. Kiedy wszystko było gotowe usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy jeść. ― Dobra, zbieramy się do szkoły? ― kiwnęłam głową, mówiąc, że pójdę tylko po rzeczy. Simon wciąż spał, więc tylko dałam mu całusa w policzek, po czym wyszłam z pomieszczenia. W szkole byliśmy pół godziny później, bo Shawnowi zachciało się zajechać do sklepu. Koledzy Shawna byli w szoku, kiedy zobaczyli jak się śmiejemy. Byli pewni, że będzie jeszcze gorzej, niż jak "byliśmy razem".  

― O kurwa. ― stanęłam jak wryta, widząc przede mną wysoką blondynkę, która miała wielki uśmiech na twarzy, rozmawiając z jedną dziewczyną z mojej klasy. Zmieniła się, bardzo. Miałam wrażenie, że widzę jedną z tych dziewczynek, które kręcą się obok Shawna i reszty. ― Shawn, musimy pogadać. Na osobności. ― wzięłam go "za szmaty" i zaciągnęłam na bok. ― Widzisz tę blondi? ― kiwnął głową.― To siostra Toma. ― czułam, że łzy napłynęły mi do oczu. ― Była moją przyjaciółką od podstawówki, a od prawie roku żyje ze świadomością, że jest martwa, bo ją zamordowano. ― chłopak mocno mnie przytulił. 

######

8/10

kolejny o 21:30

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro