Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mów do mnie

Gdy byliśmy na miejscu, stanęła mi gula w gardle. Miałam wyrzucić z głowy wszystkie złe myśli i do końca drogi byłam pewna, że udało mi się to zrobić. Popatrzyłam na Paula, który spoglądał na mnie w wewnętrznym lusterku. Zmierzyłam go wzrokiem i wysiadłam z auta, nie miałam ochoty więcej słuchać jego głosu. Nie pewnym krokiem weszłam do budynku. Rozejrzałam się, wszystko było w białym kolorze, poczułam się jak w szpitalu.

― Może byś tak na mnie poczekała? ― mruknął do mnie Paul. ― Na moje nazwisko jest ta wizyta. ― uniosłam brew.

― Z jakiej paki? ― dziwiło mnie to, w końcu ja miałam rozmawiać z psychologiem, a nie on. Bracia dali mi pieniądze, więc było mnie stać.

― Dzień dobry. ― zignorował moje pytanie. Podszedł do kobiety, która akurat wyszła z jednego z pomieszczeń. Nie podchodziłam do nich, bo nie widziałam sensu, skoro ta wizyta była na niego, to niech wszystko załatwia. ― Chodź Carly. ― zawołał mnie. ― Idź z Panią, będę czekał na Ciebie tutaj. ― pokiwałam głową i poszłam za kobietą. Weszłyśmy do jednego z pomieszczeń, ponownie się rozejrzałam. Wszystko było w kolorach brązu z dodatkami ciemnej zieleni. Usiadłam na kanapie i przyjrzałam się pani psycholog. Na oko miała czterdzieści lat, blond włosy miała spięte, a ubrana była w białą koszulę i czarne spodnie od garnituru.

― Nazywam się Penelope Smith. ― zaczęła. ― A ty jesteś Carly, tak? ― kiwnęłam głową, czułam, że w szybkim czasie nic nie powiem. Coraz bardziej się stresowałam. ― Paul uprzedził mnie, że to nie jest dla Ciebie łatwy temat, ale sama chciałaś pomocy. ― ponownie kiwnęłam głową. ― Może opowiesz mi coś o sobie? ― uniosłam brew. ― Od dawna mieszkasz w mieście?

― Nie, przeprowadziłam się do braci mniej niż dwa tygodnie temu. ― powiedziałam zgodnie z prawdą.

― Dlaczego? Opowiedz mi o tym. ― wzięłam głęboki wdech. ― Spokojnie, mamy dużo czasu.

― Wcześniej mieszkałam z mamą w małym miasteczku. Ona i dyrekcja podjęli decyzję o zmianie szkoły, bo nie byłam zbyt lubiana. Różniłam się od wszystkich stylem, innymi zainteresowaniami. Nigdy nie lubiłam imprez, zawsze wolałam zostać w domu i czytać książki albo spotkać się z przyjaciółką i iść na spacer.

― Jak Twoja przyjaciółka zareagowała na Twoją przeprowadzce?

― Nijak. ― kobieta się zdziwiła.― Zamordowano ją niedaleko stąd. Przeprowadziła się do brata w sąsiednim mieście.

― Może przejdziemy do Twojego problemu. ― czułam ścisk w żołądku. ― Paul opowiedział mi, że Wasze pierwsze spotkanie zaniepokoiło go. Powiedział, że się go bałaś. ― przyjrzała się mi. ― Zapytam wprost. Zostałaś zgwałcona? ― oczy mi się zaszkliły, ale pokiwałam głową na boki. ― Jesteś w stanie opowiedzieć mi, co się wydarzyło? ― wzruszyłam ramionami. Kobieta miała już coś powiedzieć, ale jakieś urządzenie na stoliku zaczęło pikać i migać na czerwony kolor. ― Czas dobiegł końca. ― wstała. ― Cieszę się, że próbowałaś współpracować. ― powiedziała, podchodząc do biurka. ― To wielki krok do sukcesu. ― uśmiechnęła się. ― Zapisać Cię na kolejną sesję?

― Tak ― kobieta napisała coś na kartce, którą mi później podała. ― Ile mam zapłacić?

― Paul już mi zapłacił. Za trzy spotkania. ― zdziwiłam się. ― Odprowadzę Cię. ― wyszłyśmy na zewnątrz. Czarnowłosy jak nas zobaczył, uśmiechnął się i do nas podszedł. ― Do zobaczenia. ― pożegnaliśmy się i wyszliśmy z budynku.

W milczeniu wsiadłam do auta. Ponownie wyciągnęłam słuchawki i podłączyłam je do telefonu i włączyłam muzykę. Paul nie odezwał się, nawet nie próbował cokolwiek robić. Byłam mu wdzięczna. Z zamkniętymi oczami analizowałam całą rozmowę. Byłam z siebie dumna, że cokolwiek powiedziałam. Słowa kobiety zachęciły mnie do dalszej współpracy.

Oczy otworzyłam, dopiero kiedy samochód się zatrzymał. Byliśmy pod supermarketem. Przypomniało mi się, że miałam zrobić obiad, a potem gofry z pomocą Paula. Nie byłam przekonana co do jego pomocy. Po tym, co powiedział, nie chciałam jego pomocy. Byłam przekonana, że uwinęłabym się szybciej sama, niż z nim. Wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam telefon do kieszeni.

― Wzięłaś tę listę. ― kiwnęłam głową i wysiadłam z samochodu. ― Jak przebiegła rozmowa?― wzruszyłam ramionami. ― Powiedziałaś coś? ― kiwnęłam głową. ― Zamierzasz się do mnie jeszcze odezwać? ― ponownie wzruszyłam ramionami. ― Carly, nie zachowuj się, jak pięciolatka.

― O co Ci chodzi? ― zapytałam. ― Aż tak Cię ten tatusiek uraził? ― uniosłam brew. ― To tylko żarty. ― zatrzymał mnie.

― Słońce. ― zaczął. ― Nie uraził mnie. Mówiłem Ci, że możesz mnie tak nazywać. Nie będzie mi to przeszkadzać, ale nie chcę, aby reszta robiła sobie ze mnie żarty. ― westchnęłam. ― Rozejm? ― kiwnęłam głową, a on mnie przytulił.

######

Z góry dziękuje za prawie 3k wyświetleń! 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro