Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Milczenie jest złotem

Weszliśmy do domu, o dziwo czekał na nas tylko jeden mężczyzna. Miał około dwudziestu lat. Nie czułam się ani spięta, ani wyluzowana. Złość na braci była tak wielka, że wszystko wokół stało mi się obojętne. Czarnowłosy zmierzył mnie wzrokiem i lekko się uśmiechnął, po czym chciał do mnie podejść. Odruchowo się cofnęłam.

― Wyglądam aż tak strasznie? ― zaprzeczyłam. ― To o co chodzi? ― wzruszyłam ramionami.

― Nie jest zbyt rozmowna. ― powiedział Jeff. ― Nie będziesz miał z nią dużo problemów. ― mężczyzna się zaśmiał.

― Chcesz mi powiedzieć, że nie będę musiał nad nią stać i tłumaczyć, co można, a czego nie? ― parsknął śmiechem. ― Liczę na to. ― spojrzał na mnie. ― Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Nie będziesz musiała mieszkać w jednym pokoju z Heather. Posprzątaliśmy Ci poddasze, wstawiliśmy łóżko, szafę, biurko, komodę i kilka szafek na książki, bo Jeff i Al wspominali, że lubisz czytać. ― ulżyło mi. Podziękowałam skinieniem głową. ― Simon, zaprowadź ją.

― Będziesz sama na tym piętrze. Mam nadzieję, że to nie problem. ― uśmiechnęłam się tylko. ― Jezu święty! Wiem, czego zapomniałaś! ― uniosłam brew. ― Języka! ― zaczęłam się śmiać.

― Nic nie zapomniałam. ― powiedziałam po cichu. ― Ale czy muszę mówić, że nie widzi mi się mieszkanie tutaj? Miałam mieszkać z braćmi, a nie u obcych ludzi. ― westchnął.

― Tyle razy Ci powtarzałem, że dopilnuje tego, żeby nic Ci się nie stało. Ja i Heather nie pozwolimy Ci myśleć o tym, co się stało. Pomożemy Ci. ― nie mówiąc nic, przytuliłam się do chłopaka. Nie chciało mi się tłumaczyć po raz enty tego samego. Jednakże nie mogłam powiedzieć, że jego słowa po mnie spływały. Miałam tylko nadzieję, że nie są rzucane na wiatr. Weszliśmy do pomieszczenia. Wszystkie meble i ściany były w kolorze białym. Popatrzyłam z politowaniem na Simona. ― Co?

― Nie będę mogła się przed Wami ukryć. Chyba że, zacznę się ubierać na biało i zrobię sobie operacje wybielającą skórę. ― chłopak zaczął się śmiać. ― Utrudniacie mi istnienie. ― westchnęłam, po czym weszłam do środka i rzuciłam sportową torbę na łóżko. ― Mógłbyś mi przynieść walizkę? Bo mój ukochany braciszek zapomniał, ile waży ta walizka.

― Już lecę. ― cmoknął mnie w policzek i wyszedł z pomieszczenia. Dokładnie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Szczerze myślałam, że dostanę jakąś małą klitkę, ale pokój był dosyć sporych rozmiarów. Łóżko było również wielkie, na oko zmieściły się z trzy osoby. Na nim była biała pościel i tego samego koloru poduszki. Obok, stała szafka nocna z lampką. Na ścianie obok, była komoda i szafa, która byłaby idealnym miejscem, aby się ukryć przed tymi ludźmi. Biurko nie było zbyt wielkie, ale nie przeszkadzało mi to. Zazwyczaj uczyłam się na łóżku. Nad tym biurkiem, były szafki na książki. ― Wróciłem ― odwróciłam się do chłopaka. ― Zapomniałem Ci powiedzieć, że łazienka jest za drzwiami naprzeciwko, a do tamtego trzeciego pomieszczenia, nie wolno Ci wchodzić.

― Nie ma problemu. ― powiedziałam po cichu. ― Gdzie Al i Jeff? ― usiadłam na miękkim łóżku.

― Rozmawiają z Paulem. Powiedzieli, że przyjdą się pożegnać.

― Nie trzeba. ― prychnęłam. ― Kiedy reszta domowników wraca?

― Heather i Shawn za dwie godziny, a reszta to nie wiem. ― skrzywiłam się. ― Co?

― Nie kojarzy mi się za dobrze to imię. ― zaśmiał się.

― Jak każdemu w tym domu. ― usiadł obok mnie. ― Heather go szczególnie nienawidzi.

― Nie chce tu być! ― jęknęłam zrezygnowana. ― Jeśli to ten chłopak, o którym myślę, to wyskakuje z okna. ― chłopak zaczął się śmiać.

― W takim razie będę musiał spać z Tobą.

####

Dobranoc :)

Ps: nie sprawdzany! Proszę mnie poprawiać 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro