Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kręgle

Rano obudziłam się przed ósmą. W nocy nie mogłam spać, budziłam się co chwilę i to nie  dlatego, że miałam koszmar albo wypiłam za dużą ilość kawy, lecz dlatego, bo nie umiałam zasypiać w całkiem obcych miejscach. Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu i w końcu się tu zadomowię, ale póki co czekał mnie ciężki tydzień. 

Wstałam z łóżka i lekko zaczęłam się przeciągać, po czym pognałam szybko do łazienki. Po powrocie, ubrałam się w czarne jeansy z wysokim stanem oraz tego samego koloru bluzę do pępka. Włosy rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Zazwyczaj nie chciało mi się nic z nimi robić, byłam za bardzo leniwa. Następnie, zakryłam drobne niedoskonałości i podkreśliłam oczy. 

— Wstałaś owieczko? — odwróciłam się do jednego z moich braci, który stał oparty o framugę i serdecznie się uśmiechał. — Chodź na śniadanie, później pojedziemy kupić Ci rower. 

Po zejściu na dół zostałam mile zaskoczona, Al zrobił gofry na śniadanie. Zjadłam aż trzy, nie byłam głodna, zamiast tego czułam olbrzymią pustynię w ustach. Miałam wrażenie, jakbym miała kaca po dwóch dniach ciągłego chlania. 

— Nie chce was martwić, ale zaczyna padać. — chłopaki wyjrzeli za okno i widocznie się rozczarowali. — Mamy koniec lutego. Cud, że śniegu nie ma. — westchnęli. 

— To nic, może pójdziemy dzisiaj na imprezę? 

—  Nie chodzę na imprezy. —  powiedziałam szczerze. — Może do kina? Albo na kręgle? 

— Bylibyśmy w szoku gdybyś się zgodziła. —  zaśmiali się. 

*****

Przez kolejne godziny siedziałam w swoim pokoju i czytałam książkę. Nie była ona nadzwyczaj interesująca. Znalazłam ją kiedyś w kolekcji mojego dziadka. Opisywała ona historia powstania jednego z najbardziej znanych czołgów w Europie. T-34 bardzo śmieszyło mnie postrzeganie przez nazistów tego urządzenia.

Po skończeniu książki miałam nie małą zagadkę. Mianowicie, do czego mi się to przyda? Nie uczyłam się w szkole wojskowej, a tym bardziej nie wiązałam z tym swojej przyszłości. 

Jednak może w przypadku kolejnej wojny rozpoznam starego, marnego T-34 którego pewnie już nie produkują. 

― Siostra! ― odwróciłam się w stronę drzwi. ― Masz dziesięć minut, zbieraj się. Jedziemy na te kręgle i do kina. 

― Już się zebrałam. ―  zaczęłam się śmiać. ―  Nie muszę się przebierać. ― chłopak wzruszył ramionami i poszedł w swoją stronę. Wzięłam szybko swój telefon i kurtkę, po czym pobiegłam za nim. 

Pół godziny później byliśmy na kręgielni. Było mnóstwo ludzi, obawiałam się, że mogłoby nie być miejsca na kręgielni. Jednak Jeff zapewnił mnie, że większość przychodzi tylko się pogapić. Miał tu na myśli, że zakochane w wariatki przybyły tu za swoimi crashami. Myślałam, że się porzygam i to nie z tego powodu, lecz z tego, że nie lubiłam być w za tłumionych miejscach. Raczej trzymałam się od takich z daleka, zwłaszcza, kiedy moja przyjaciółka wyjechała. 

― Umiesz? ― kiwnęłam głową.

Po upłynięciu godziny czułam wzrok kilku osób na mnie. Bardzo mnie to peszyło. Byłam o wiele szczęśliwsza, kiedy byłam schowana w cieniu i nikt się mną nie przejmował. W tamtym miejscu było to niemożliwe. Zwłaszcza, że jakieś laski podeszły do moich braci i zaczęły ich podrywać. Cały czas zbierało mi się na wymioty. 

Usiadłam na jednej z ławek mówiąc, że chwilę poobserwuje. O nic nie pytali z czego byłam zadowolona. Niedaleko nas był chłopak, który próbował ze mną poprzedniego dnia rozmawiać w szkole. Chwilę później też na mnie popatrzył, mrugnął do mnie. Odwróciłam głowę. Bracia kazali trzymać się od niego z daleka, dlatego też nie chciałam go prowokować w żaden sposób. 

― Skoczysz kupić coś do picia? ―  zgodziłam się. 

Poszłam do jakiegoś automatu i kupiłam dwie cole i jedną wodę gazowaną. Nie pijam takiego ścierwa, które ma w sobie więcej cukru niż wody. Zawsze po coli bierze mnie na wymioty, a biorąc pod uwagę sytuację, w której się znalazłam, jeden łyk załatwiłby wszystko. 

― Carly tak? ― odwróciłam się, za mną stał  Shawn. Patrzyłam na niego obojętnym wzrokiem i czekałam na dalszy ciąg wydarzeń. ― Masz bardzo nadopiekuńczych braci. ― przyznał. 

Starałam się powstrzymać od komentarza. Zaczynało mnie irytować to, że stoi tak blisko mnie i próbuje zagadywać. Już przy tych szafkach powinien zrozumieć to, że nie chce z nim gadać. 

―  Rozumiem, zakazali Ci ze mną rozmawiać i trzymać z daleka. ―  zaśmiał się. ―  Czemu się ich słuchasz? Masz chyba wystarczająco dużo lat, żeby podejmować decyzję za siebie i wiedzieć, że ignorowanie jest bardzo niegrzeczne. ―  przewróciłam oczami, po czym go wyminęłam i wróciłam do bliźniaków. 

^^^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro