Dlaczego?!
Byłam tak cholernie szczęśliwa, że Simon wrócił do domu. Wbrew Paulowi, w nocy poszłam do jego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i z wielkim uśmiechem położyłam się obok chłopaka, który objął mnie od razu. Byłam odwrócona do niego przodem, zaczęłam całować go po szyi i po kościach policzkowych. Dotknęłam jego brzucha, podciągnęłam lekko jego koszulę i zaczęłam go masować, lekko dotknęłam jego rany i wokół niej zaczęłam kreślić kółka.
― Boli? ― zapytałam, podwijając mu bardziej koszulkę. On tylko pokiwał głową, pocałowałam go w tę ranę i dotknęłam jego dłoni. ― Jak Paul tu wpadnie, to mnie wywali. ― zaśmiałam się, po czym pociągnął mnie za rękę, tak, że leżałam na jego klatce piersiowej. ― Uwielbiam te Twoje oczy. ― złączyłam nasze usta w namiętnym, ale powolnym pocałunku.
― Jesteś taka piękna. ― szepnął do mnie. ― Mam szczęście. ― dotknął mojego policzka i spojrzał mi głęboko w oczy. ― Uwierz mi, że chciałbym tu i teraz się z Tobą kochać, ale muszę z Tobą porozmawiać. ― uniosłam brew, miałam złe przeczucia. ― Niedługo będę musiał wyjechać. Nie wiem, czy kiedyś tu wrócę. ― otworzyłam szeroko usta, nie wiedziałam, co powiedzieć. Dopiero co go odzyskałam, a teraz miałam go stracić? To miał być żart! ― Kochanie, muszę. Otarłem się o śmierć, dobrze o tym wiesz. Chcę tylko sobie wszystko poukładać w głowie, zmienić coś w swoim życiu. Jak skończysz szkołę i będziesz pełnoletnia, to przyjedziesz do mnie i będziemy razem, szczęśliwi, bez tego cyrku. ― jego oczy się zaszkliły. ― Myślałem, że jestem silny, że dam radę sobie z tym, ale tak nie jest. Wszyscy stąd to moja rodzina, ty jesteś dla mnie najważniejsza, nie będę mógł patrzeć, jak ktoś umrze na akcji. Pójście do więzienia to jedno, ale widząc Ciebie i reszty w takim stanie to drugie. W gangach nie powinno być miejsca na sentymenty ani miłość. Nie powiem, że związek z Tobą to błąd. Kocham Cię, tych debili też. ― zakryłam mu usta. Nie mogłam już tego słuchać. Było mi cholernie przykro, ale rozumiałam go, sama chciałam uciec, jak najdalej.
― Wyjadę z Tobą. ― powiedziałam, a z moich oczu poleciało kilka łez. On pokiwał głową, po czym powiedział, że chciałby, abym do pełnoletności mieszkała tutaj, z rodziną i pozałatwiała wszystkie sprawy. ― Dopiero do mnie wróciłeś. Nie możesz mnie zostawić, nie teraz! ― krzyknęłam. ― Reszta wie? ― spuścił głowę. ― A masz zamiar im powiedzieć? Czy uciekniesz?
― Powiem im o tym. Jak na razie wiesz o tym tylko ty i Paul. On rozumie moją decyzję, ale nie oczekuję tego od Ciebie ani od innych. Chciałem być tylko z Tobą szczery. ― przytuliłam go. Chciałam z nim spędzić każdą chwilę, która nam została. ― Moja miłość nigdy nie osłabnie. Zawsze będziesz tą jedyną. ― pocałowałam go. ― Obiecuję, że do dnia mojego wyjazdu, będziemy spędzać całe dnie i noce.
― Zróbmy to. ― powiedziałam. ― Ale nie szalej za bardzo. ― uśmiechnął się cwaniacko, po czym odwrócił nas tak, że on leżał na mnie. Zaczął mnie całować, pierw w usta, a potem zszedł do szyi, podciągnął mi koszulkę i błądził rękoma po moim ciele. Ścisnął jedną moją pierś, oczy mu się zaświeciły, przegryzłam swoją dolną wargę, chcąc zachęcić go do dalszych działań. Zaczął schodzić pocałunkami coraz niżej, zamknęłam oczy i oddałam się mu. Pocałował przez materiał moją kobiecość, po czym odsunął się ode mnie i podszedł do szafki. Wyciągnął prezerwatywę i wrócił do mnie. ― Powiedz, że będę pierwszym. ― szepnął do mnie. ― Powiedz to! ― zrobił mi malinkę na obojczyku.
― Będziesz pierwszy. ― wydyszałam. Ściągnęłam jego bluzkę i spojrzałam mu w oczy. On odłożył na bok jeszcze nierozpakowaną gumkę i zębami zaczął ściągać mi majtki, po czym zaczął mnie tam całować. ― Nie przedłużaj. ― zarządziłam i bez ceregieli ściągnęłam mu bokserki. Tym razem ja nas odwróciłam i kiedy miałam zacząć działać, ktoś wpadł do pokoju, wywarzając drzwi.
― Musimy pogadać! ― błyskawicznie zeszłam z chłopaka i zaryłam się kołdrą. Popatrzyłam na Shawna z mordem w oczach. Nie wierzyłam w jego wyczucie czasu. ― Przeszkodziłem? ― podrapał się w kark. Kiwnęłam tylko głową, miałam wrażenie, że spale się ze wstydu. Oprócz tego chciałam się na niego rzucić i wykopać z pomieszczenia. ― To ja wrócę jutro. ― wyszedł z pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi.
#######
Nie jestem dobra w pisaniu takich scen. Przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro