Babski dzień
Obudziłam się w ramionach Shawna, byliśmy w jego pokoju. On spał, przytulał się do mnie, cicho pochrapywał. Doskonale pamiętałam, co działo się zeszłego wieczoru i nocy. Gdy zeszliśmy z diabelskiego młyna, poszliśmy się przejść wzdłuż tych wszystkich kolejek. Zatrzymaliśmy się przy jednym stoisku, gdzie czarnowłosy wygrał dla mnie pluszaka. Siedzieliśmy później na ławce i rozmawialiśmy. Chłopak opowiadał mi o niemalże wszystkim, a ja co chwilę wybuchałam śmiechem. Opowiedziałam mu również o moim nudnym życiu. Stwierdził, że po przeprowadzce moje życie nabrało kolorów. Chcąc nie chcąc, musiałam przyznać mu rację. Kiedy wróciliśmy do domu, nikogo nie zastaliśmy, Paul zostawił nam kartkę, że pojechali na akcje. Myślałam, że Shawn zacznie marudzić, ale nic takiego się nie wydarzyło. Poszedł za to do spiżarni, skąd przyniósł butelkę wina, którą wypiliśmy w jego pokoju. Nie kochaliśmy się, zasnęliśmy wtuleni w siebie.
― Dzień dobry księżniczko. ― mruknął zachrypniętym głosem. ― Wyspałaś się? ― kiwnęłam głową, on przybliżył swoją twarz do mojej, cały czas patrząc mi w oczy. ― Dasz mi całusa? ― uśmiechnęłam się cwaniacko i pocałowałam go w czoło. ― Nie tam. ― mruknął lekko naburmuszony. ― Tam też nie. ― powiedział, kiedy ucałowałam jego policzek. Uśmiechnęłam się i lekko musnęłam jego usta. ― O właśnie tu. ― zamruczał i pogłębił pocałunek. ― Mogę już powiedzieć, że jesteś moja? ― zaprzeczyłam, co mu się nie spodobało. ― Kochanie. ― zrobił smutną minę. ― Chce Ci dać szczęście, pozwól mi. ― udałam, że się zastanawiam. ― Póki się nie zgodzisz, to Cię nie puszczę. ― docisnął się do mnie. ― Tak bardzo Cię pragnę. ― mruknął mi do ucha.
― Shawn! ― do pokoju wpadł Will, a widząc nas w takiej pozycji, uśmiechnął się cwaniacko. ― Już nie przeszkadzam. ― zatrzymałam go, mówiąc, że czarnowłosy tylko próbuje mnie zabić. Chłopak zaczął rechotać, po czym zamknął drzwi i usiadł na obrotowym krześle. Shawn mordował przyjaciela wzrokiem, miałam z tego niezły ubaw, co jeszcze bardziej go wkurzyło. ― Spaliście w ubraniach? ― zdziwił się William.
― Tak wyszło. ― mruknęłam. ― Więc nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. ― poruszał zabawnie brwiami. ― Wy sobie tu gadajcie, a ja idę się ogarnąć. ― wstałam z łóżka i wyszłam z jego pokoju, od razu kierując się na poddasze. W moim pokoju siedziała Heather, która kazała mi się natychmiastowo tłumaczyć. ― A dasz mi wziąć prysznic? ― kiwnęła głową i zaczęła mi się przyglądać. ― Co? ― uniosłam brew.
― Pierwszy raz widzę Cię nie w czarnych ubraniach. ― kiwnęłam głową. Mówiąc szczerze, chciałam zobaczyć, jak wyglądałabym w kolorach. ― Pasują Ci kolorki. Skoro zaczynasz nowy etap w życiu, to może pora na zmianę stylu? ― zasugerowała. ― Idź pod prysznic, a potem o tym pogadamy. ― kiwnęłam głową i wyszłam z pokoju. Prysznic zajął mi kilkanaście minut, a gdy wróciłam do pokoju, dziewczyna przeszukiwała moją szafę. ― Dobra, nic tu innego nie znajdę. Wbijaj się w jakieś spodnie i jedziemy na zakupy. ― westchnęłam. ― No dawaj, spędźmy cały dzień razem. Mało kiedy ze sobą gadamy. ― kiwnęłam głową i wyciągnęłam czarny top do pępka z długimi rękawami i czarne dresy. ― Śniadanie zjemy na mieście, czy w domu?
― Na mieście. ― kiwnęła głową i kazała mi wziąć potrzebne rzeczy. Kilkanaście minut później siedziałyśmy w samochodzie. Przez całą drogę rozmawiałyśmy o mojej randce z Shawnem. Heather była sceptycznie nastawiona do tego, co robiłam. ― Nie jest zły, trzeba umieć do niego dotrzeć. William też nie taki okropny, on przeprosił mnie. ― uniosła brew. ― Uwierzysz? ― zaśmiałam się, kiwając głową. ― Powiesz mi, o co pokłóciłaś się z Cameronem? ― westchnęła.
― Nie jesteśmy już ze sobą ― mruknęła beznamiętnie. ― Zdradził mnie z jakąś dziwką w klubie. ― przewróciła oczami. ― Wiesz, co do mnie dotarło? ― uniosłam brew. ― Że nigdy go nie kochałam. To było zauroczenie, które przeminęło tak szybko, jak się pojawiło. ― kiedy zapytałam o Willa, wypuściła głośno powietrze. ― Pocałował mnie. ― otworzyłam szeroko oczy. ― Wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? ― zatrzymała się na parkingu. ― Odwzajemniłam ten pocałunek i do tego podobało mi się to. ― jej policzki zrobiły się czerwone. ― Od tamtej pory go unikam, jak mogę. Nie wiem co robić.
― Może daj mu szanse. Wiesz, chyba nie bez powodu mówi się, że kto się czubi, ten się lubi. ― pokręciła głową. ― Dzisiaj o tym nie myśl, zajmujemy się samymi babskimi sprawami, mimo że nienawidzę zakupów i tak dalej, to się mogę dla Ciebie poświęcić. ― ucieszyła się i kazała mi wysiadać z auta. Pierwszym naszym celem była knajpa, w której zjadłyśmy śniadanie i wypiłyśmy kawę. Cały czas rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się, stolik obok siedziało kilku chłopaków, którzy nam się przyglądali.
― Niedługo masz urodziny. ― powiedziała dziewczyna, kiedy czekałyśmy na rachunek. ― Co planujesz? ― popatrzyłam na nią jednoznacznie. ― Paul na pewno się zgodzi, aby jego "córeczka", wyszalała się na swoje osiemnaste urodziny.
― Nie wiem, czy chcę szaleć. Wolałabym spędzić ten dzień w Waszym gronie. ― uśmiechnęłam się szeroko. ― No i fajnie byłoby znowu zobaczyć braci. ― westchnęłam. ― Nie zdążyłam ich opieprzyć o to, że ukryli przede mną śmierć matki. ― jeszcze kilka minut pogadałyśmy o moich braciach i poszłyśmy na zakupy.
Mimo tego, że zakupy zawsze mnie męczyły, to w tamtej chwili bawiłam się świetnie. Cały czas się wygłupiałyśmy, robiliśmy durne zdjęcia i kupiłyśmy mnóstwo ciuchów. Heather nie pozwoliła mi na wiele czarnych rzeczy, bo podobało jej się, jak wyglądam w kolorach. Stwierdziła też, że trzeba mi kupić sukienkę na urodziny, bo bez imprezy się nie odbędzie. Tak więc spędziłyśmy bite dwie godziny na przymierzaniu kiecek. W końcu wybrałam czerwoną sukienkę z dopasowaną górą i rozkloszowanym dołem. Rękawy były długie, ale miały dość spore wycięcie. Brunetka namawiała mnie na złotą albo różową, ale to kompletnie nie był mój styl. Do tej sukienki kupiłam czarne szpilki, w których musiałam się nauczyć chodzić. Do domu wróciłyśmy dopiero wieczorem, byłyśmy zapakowane torbami z zakupami, alkoholem i śmieciowym żarciem oraz słodyczami. Zamknęłyśmy się w moim pokoju, włączyłyśmy jakiś serial i się obżerałyśmy. Zasnęłyśmy dopiero po szóstej nad ranem.
#######
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro