Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝟮𝟬: zwolnienie z eliksirów


Wkroczyła do klasy, w spokoju rozsiadając się w swojej ławce na końcu pomieszczenia, otwierając podręcznik do eliksirów i w ciszy czytając dzisiejszy temat. Eliksir wydawał się trudny, więc była niemalże pewna tego, że Draco nie poradzi sobie sam z całym przepisem. Znała jednak swojej kiepskiej jakości umiejętności i wiedziała, że jeśli będzie musiała mu pomóc, to prawdopodobnie coś zepsuje. A nie śmiała spytać się Snape'a jaka jest różnica pomiędzy pokrojeniem składników w słupki, a w paski. Prawdopodobnie wywaliłby ją z klasy za to, że przeżyła trzy lata bez tak podstawowej wiedzy.

Jej myśli oderwały się od lochów. Postanowiła wziąć się za coś pożytecznego i w końcu wymyślić sposób, jak wykraść podpis Pottera. Chłopak nie rozdawał autografów, a jedyny podpis jaki mogła zdobyć, to ten na wypracowaniach. Czy mogłaby wykraść jakieś wypracowanie i rzucić jakieś zaklęcie rozmnażające? Naprawdę nie sądziła, aby to się udało. Po chwili uderzyła mocno głową w stół, prychając głośno. Czemu niby ona miała zdobywać ten mały, głupi podpis? To profesor był nauczycielem, a do tej pory wydawało jej się, że dość inteligentnym, nawet jeśli nie był Alastorem! Czemu nie zadał jakiegoś głupiego wypracowania? Czy on miał w ogóle głowę na karku?

Z westchnieniem podniosła się z ławki, widząc, że reszta uczniów zaczęła wchodzić. Pomachała do Blaise'a, ale on tylko odwrócił głowę w drugą stronę, spuszczając wzrok. Ten gest został cicho skomentowany przez Tracey i Teodora, za którymi podążała para najlepszych przyjaciółeczek – Dafne i Pansy. Dziewczyny co chwilę odwracały się w stronę Draco i chichotały pod nosem, a on z pochmurnym wzrokiem rozglądał się po pomieszczeniu. Podszedł do biurka Severusa, rozmawiając z nim cicho. Nauczyciel marszczył co chwilę brwi, zaprzeczał albo potwierdzał. Widocznie doszli do porozumienia, bo Malfoy spokojnym krokiem odszedł od biurka. Złapał ją za przedramię, prawie na siłę wyciągając z klasy.

— Co jest? — mruknęła cicho, zagryzając z bólu zęby. Uścisk Draco był mocny, wręcz żelazny. Już teraz czuła, że pozostaną na niej wyraźne, siwe ślady, do których pewnie niejeden nauczyciel się przyczepi. W spokoju dała się prowadzić przez długie korytarze, będąc niemal pewną, że coś się musiało stać. Widziała po jego minie, że jest jednocześnie zdenerwowany i przerażony jakąś sytuacją, której najwyraźniej nie rozumiał. Ale ona chyba zaczynała pojmować to, że Czarny Pan w końcu powiadomił Lucjusza o tym, że w końcu ma zamiar wrócić. Z małym uśmiechem niewidocznym w ciemnościach, o wiele pewniej stawiała kroki na wilgotnych kamieniach podziemi zamku.

— Zanim cokolwiek ci wyjaśnię, wiedz, że naprawdę o niczym nie wiedziałem. Ojciec po prostu rozkazał mi, abym pojawił się z tobą dzisiaj w Malfoy Manor, ponoć to niezmiernie ważne. Jeśli tego nie zrobię, mojej matce grozi ogromne niebezpieczeństwo. I ja... — jąkał się, zatrzymując się przed wielkim, kamiennym wężem na końcu naprawdę mokrego i ciemnego korytarza. Puścił jej dłoń, a ona złapała go delikatnie za policzki, aby spojrzał na nią swoimi szarymi, załzawionymi oczami. Przytuliła go mocno, a później kiwnęła głową, gotowa absolutnie na wszystko, co może ją spotkać w kilkunastu następnych minutach życia. — Cerva.

Wąż zasyczał groźnie, a później uchylił się w bok, odsłaniając przejście do ciemnych, lecz wyjątkowo gustownie urządzonych komnat. Z małym uśmiechem poznała w nich rękę Severusa, którego gust tak bardzo uwielbiała. Oboje podeszli do sporego kominka, w którym wesoło trzaskał ogień. Wzięli sobie po garstce szarawego proszku ukrytego w ciemnej wazie stojącej na gzymsie i posłali sobie ostatnie, pocieszające uśmiechy. Wrzuciła pył w płomienie, które natychmiast stały się wyższe i rozjarzyły się na zielono. Wkroczyła w nie, patrząc prosto przed siebie.

— Malfoy Manor! — Draco z podziwem w oczach patrzył, jak jego przyjaciółka mówi to z wielką pewnością siebie oraz niesamowitą odwagą. Cała sytuacja jemu wydawała się naprawdę chora i gdyby ojciec był gdzieś obok, zadałby mu miliony pytań, zamiast jednego i zupełnie nic nie wnoszącego. A ona, jego kochana przyjaciółka, najwyraźniej postanowiła mu powierzyć swoje zaufanie do cna, bo ani trochę się nie bała.

Zniknęła w płomieniach, a on odetchnął głęboko. Wrzucił proszek do ognia, powtarzając ruchy dziewczyny. Zamarł, zaraz po wkroczeniu do swojego własnego salonu. Matka siedziała w fotelu, nerwowo patrząc na swojego męża, który czuwał przy oparciu jej fotela z stężałą miną. Chłopak ujął swoją przyjaciółkę za dłoń, prowadząc ją do dużej kanapy, na której przysiadł, a Lucjusz natychmiast się zreflektował, podchodząc do Fong i całując ją w dłoń. Wrócił na swoją poprzednią pozycję, pozwalając swojej żonie mówić.

— Słuchajcie, moi drodzy. — Narcyza uśmiechała się blado, patrząc na dwójkę nastolatków. Jej ciemne loki spływały na plecy, a pozostałości po malfoyowskim blondzie wyglądały jak poszarzałe siwizną pasma, które nabywa się po swojej sile wieku. Mimo wszystko dalej jej twarz była niewypowiedzianie piękna i chociaż postarzała się przez zmęczenie, dalej mogła być ideałem piękna. — Zbliżają się niebezpieczne czasy i chcielibyśmy, abyś ty Draco, zmienił szkołę na Instytut Magii Durmstrang. 


✽✽✽✽✽

Nie było mnie tak długo, oj, oj. Prawie tydzień. Jednak cały był zalatany moimi egzaminami i cóż, zdałam go z marnym skutkiem (2 z teorii i 3 z praktyki, to naprawdę słabiutko -,-''), ale przynajmniej zdałam xD No, ale mam dla was dobrą wiadomość! Dwudziesty rozdział, a ja skończyłam wprowadzenie w podstawy fabuły i lecimy teraz z pełną akcją! Mam takie pomysły, że hu, hu. No i cóż, właśnie w tym momencie kilka rzeczy zależy od was, a mianowicie:
a) napiszcie mi proszę z kim ma być Dracuś i nie może to być Fong;
b) chcecie mały romansik między profesorkiem pseudo-Moody'm, a Fong, czy ma być to family friendly, only Zabs?;
c) jak często chcielibyście widywać rozdziały? Oczywiście bez żadnych kolosalnych liczb, bo nie wyrobię z nauką i pisaniem dla was. jak i to, czy wolicie żebym zrobiła z tego opowiadanie dłuższe, czy krótsze.
To chyba tyle z tych wszystkich spraw (?). I pamiętajcie, jeśli nikt nie odpowie, to może zrobić się dziko i nie jest to groźba, a jedynie obietnica xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro