Rozdział 11. Wyznanie.
Doszłam razem z Jackiem nad jezioro. Latały wszędzie świetliki, a na tafli wody odbijał się księżyc. Wyglądało to pięknie. Nawet przyznam, że romantycznie. Jack rozłożył koc. Usiedliśmy na nim. Zaczęliśmy patrzeć na gwiazdy. W pewnej chwili poczułam jak Jack łapie mnie za rękę. Spojrzałam na niego.
-Katy muszę ci coś powiedzieć.- Powiedział lekko zdenerwowany.
-Jack co się dzieje?- Spytałam się patrząc na niego.
-Ja...- Przerwał zdenerwowany.
-Jack weź głęboki wdech i zamknij oczy. Pomyśl, że mnie nie ma i powiedz.- Powiedziałam zabierając dłoń. Jack zamkną oczy i wziął głęboki wdech.
-Kocham cię.- Powiedział szybko po czym na mnie spojrzał. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, że Jack się we mnie zakochał.
-Od kiedy się we mnie zakochałeś?- Spytałam się w szoku.
-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?- Spytał się, a ja skinęłam głową.- Od wtedy się w tobie zakochałem. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia.- Powiedział patrząc na mnie. Jednak gdy nasze spojrzenia się zetknęły on od razu odwrócił wzrok.
-Jack... Nie wiem czy...- Nie dokończyłam bo Jack pocałował mnie. Byłam w szoku. Kiedy byłam tak blisko niego wyczułam zapach cukierków oraz innych słodyczy. W dodatku czułam posmak słodyczy na swoich ustach. Po chwili Jack się odsuną. Odwrócił twarz. Złapałam jego dłoń. Uśmiechnęłam się lekko.
-Jack... Ja... Ufam ci. Ale... Boje się, że stanie się coś gorszego niż Candy.- Powiedziałam patrząc na niego. Jack dał swoją dłoń na mój policzek. Pogłaskał go.
-Masz prawo Katy. Jeśli chcesz poczekam.- Powiedział łapiąc mnie za rękę. Uśmiechnął się. Odwzajemniłam to.
-Możemy być razem ale... Jak na razie tylko pocałunki w policzek i przytulasy.- Powiedziałam patrząc na niego. Jack pocałował mnie w czoło.
-Dobrze.- Powiedział z uśmiechem.- Wiesz co? Mam dom z Puppetem, Jasonem i... Candym. Mieszkamy tam kiedy mamy do załatwienia jakieś sprawy.- Dodał.- Może zamieszkamy tam na jakiś czas?- Spytał głaskając mój policzek.
-Dobrze.- Powiedziałam uśmiechając się. Po czasie wstaliśmy. Poszliśmy do rezydencji. Poszłam do pokoju. Zaczęłam pakować swoje rzeczy. Wrzuciłam do kartonu rzeczy które dostałam od Candyego. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.
-Skarbie przepraszam.- Usłyszałam głos tego debila. Chwyciłam karton z rzeczami. Podeszłam do niego i wcisnęłam mu w ręce karton.- Katy?- Spytał zaskoczony. Przywaliłam mu w gębę z pięści. Candy aż upadł upuszczając karton. Wzięłam moją torbę, plecak oraz walizkę. Następnie wyszłam z pokoju.
-Gotowa?- Spytał się Jack.
-Tak chodźmy.- Powiedziałam patrząc na niego. Wyszłam z Jackiem z rezydencji. Zaczęliśmy iść. Po czasie dotarliśmy na miejsce od razu poszliśmy się rozpakowywać. Po rozpakowaniu się poszliśmy spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro