Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11. Wyznanie.

Doszłam razem z Jackiem nad jezioro. Latały wszędzie świetliki, a na tafli wody odbijał się księżyc. Wyglądało to pięknie. Nawet przyznam, że romantycznie. Jack rozłożył koc. Usiedliśmy na nim. Zaczęliśmy patrzeć na gwiazdy. W pewnej chwili poczułam jak Jack łapie mnie za rękę. Spojrzałam na niego.

-Katy muszę ci coś powiedzieć.- Powiedział lekko zdenerwowany.

-Jack co się dzieje?- Spytałam się patrząc na niego.

-Ja...- Przerwał zdenerwowany.

-Jack weź głęboki wdech i zamknij oczy. Pomyśl, że mnie nie ma i powiedz.- Powiedziałam zabierając dłoń. Jack zamkną oczy i wziął głęboki wdech.

-Kocham cię.- Powiedział szybko po czym na mnie spojrzał. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, że Jack się we mnie zakochał.

-Od kiedy się we mnie zakochałeś?- Spytałam się w szoku.

-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?- Spytał się, a ja skinęłam głową.- Od wtedy się w tobie zakochałem. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia.- Powiedział patrząc na mnie. Jednak gdy nasze spojrzenia się zetknęły on od razu odwrócił wzrok.

-Jack... Nie wiem czy...- Nie dokończyłam bo Jack pocałował mnie. Byłam w szoku. Kiedy byłam tak blisko niego wyczułam zapach cukierków oraz innych słodyczy. W dodatku czułam posmak słodyczy na swoich ustach. Po chwili Jack się odsuną. Odwrócił twarz. Złapałam jego dłoń. Uśmiechnęłam się lekko.

-Jack... Ja... Ufam ci. Ale... Boje się, że stanie się coś gorszego niż Candy.- Powiedziałam patrząc na niego. Jack dał swoją dłoń na mój policzek. Pogłaskał go.

-Masz prawo Katy. Jeśli chcesz poczekam.- Powiedział łapiąc mnie za rękę. Uśmiechnął się. Odwzajemniłam to.

-Możemy być razem ale... Jak na razie tylko pocałunki w policzek i przytulasy.- Powiedziałam patrząc na niego. Jack pocałował mnie w czoło.

-Dobrze.- Powiedział z uśmiechem.- Wiesz co? Mam dom z Puppetem, Jasonem i... Candym. Mieszkamy tam kiedy mamy do załatwienia jakieś sprawy.- Dodał.- Może zamieszkamy tam na jakiś czas?- Spytał głaskając mój policzek.

-Dobrze.- Powiedziałam uśmiechając się. Po czasie wstaliśmy. Poszliśmy do rezydencji. Poszłam do pokoju. Zaczęłam pakować swoje rzeczy. Wrzuciłam do kartonu rzeczy które dostałam od Candyego. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.

-Skarbie przepraszam.- Usłyszałam głos tego debila. Chwyciłam karton z rzeczami. Podeszłam do niego i wcisnęłam mu w ręce karton.- Katy?- Spytał zaskoczony. Przywaliłam mu w gębę z pięści. Candy aż upadł upuszczając karton. Wzięłam moją torbę, plecak oraz walizkę. Następnie wyszłam z pokoju.

-Gotowa?- Spytał się Jack.

-Tak chodźmy.- Powiedziałam patrząc na niego. Wyszłam z Jackiem z rezydencji. Zaczęliśmy iść. Po czasie dotarliśmy na miejsce od razu poszliśmy się rozpakowywać. Po rozpakowaniu się poszliśmy spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro