Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6. Miłość?

Już kilka dni mieszkam w rezydencji. Slenderman ze mną ustalił, że zostanę jego proxy. Zgodziłam się. Dogaduję się ze wszystkimi. Ale... Martwi mnie jedno. Zachowanie Roześmianego Jacka. Ostatnio gdy Candy i ja siedzieliśmy na kanapie przykryci kocem bo ganialiśmy się w deszczu to Jack poszedł do pokoju z pretekstem pójścia spać. Martwiło mnie to. On przecież nigdy tak się nie zachowywał. Obecnie siedziałam w swoim pokoju. Patrzyłam przez okno na chłopaków którzy grabili liście lub zbierali patyki. Toby rąbał gałęzie. Wyszłam z pokoju, a na korytarzu zobaczyłam jak Jack bije Candyego. Jason próbował ich rozdzielić. Podbiegłam do nich.

-Chłopaki ogarnijcie się!- Krzyknął Jason kiedy próbowałam pomóc rozdzielić bijących się chłopaków. Jednak nagle... Dostałam z otwartej dłoni od... Jack. Na moim policzku zostawił ślad swoich palców. Poczułam ból na policzku i w sercu. Jak on mógł? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Cała trójka spojrzała na mnie.

-Katy ja...- Nie dałam dokończyć Jackowi. Uderzyłam go mocno w policzek i uciekłam na dwór. Od razu podbiegł do mnie Toby i Helen.

-Katy co się stało?- Zapytali kiedy podeszli pozostali. Nie pewnie zdjęłam dłoń z policzka.

-Chodź trzeba to opatrzeć.- Powiedział Masky. Poszłam z nim do gabinetu Smileya i Ann gdzie chłopak mnie zostawił pod opieką Ann. Kiedy Ann mnie opatrywała opowiedziałam jej co się stało.

-Katy posłuchaj. Jack taki nie jest.- Powiedziała Ann przykładając gazę do mojego policzka.

-To dlaczego się tak zachowuje?- Spytałam gdy Ann przykleiła gazę do mojego policzka.

-Słuchaj... Rozmawiałam z Jackiem ale... Nie mogę ci powiedzieć. Jack sam ci powie.- Powiedziała kiedy szłam do wyjścia z pomieszczenia. Poszłam do pokoju. Był tam Candy. Rozstawiał jakieś pluszaki, słodycze i laptopa.

-Co ty robisz?- Spytałam patrząc na niego zamykając za sobą drzwi.

-Chciałem ci poprawić humor cukiereczku.- Powiedział Candy smarując sobie wargi czekoladą z fontanny. Zaśmiałam się cicho. Usiedliśmy na łóżku. Candy włączył jakiś film, a ja okryłam nas kocem przytulając do siebie pluszaka. W pewnej chwili zakochana para pocałowała się. Spojrzałam na Candyego. Nasze spojrzenia się spotkały i... Pocałował mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro