6. Róg.
Jeśli chodzi o ich relacje, nie była ona zbyt dynamiczna. Rozwijała się powoli, leniwie i żmudnie. Tak na prawdę budowali ją między sobą poprzez cierpliwość.
Świt wyrozumiale czekał, aż tryton zagai rozmowę, a w tym czasie Tighnari swobodnie obserwował to co robił. Czyste odpowiedzi czasami rozpoczynały rozmowę, która czasami kończyła się źle, a czasami dobrze.
Jednak na tyle dobrze, że Tighnari zupełnie zapomniał o swojej powinności.
- Do czego używasz tej muszli? - zapytał zgodnie z tradycją Tighnari. Znowu on rozpoczął rozmowę, co wróżyło bardzo dobrze.
- Hmm? Muszli? - zapytał krótkowieczny i spojrzał na róg uwieszony na swoim pasie. Roześmiał się głośno i aż podparł się o drzewo obok.
Tighnari skwasił się na twarzy i odwrócił wzrok czując, że popełnił błąd. Właściwie to mógł nie pytać. Miał to głęboko gdzieś. W ogóle nie musiał wiedzieć czym było to coś.
- Nie obchodzi mnie to - stwierdził obrażony i zanurzył się w wodzie po sam nos, gasząc ciepłe rumieńce na policzkach zimną i ciemną wodą, a w dodatku odwrócił gdzieś wzrok z ogromną irytacją na twarzy.
- Hej, hej, syrenko. Nie musisz się tak od razu obrażać - pokrzepił go Cyno i odpiął dziwną muszlę od pasa. Rzucił ją Tighnariemu, który złapał ją odruchowo, wyskakując z wody. Zbliżył ją do twarzy, zaglądając z ciekawością do środka i odsuwając się nieco od brzegu. Dmuchnął w większy otwór, a potem potrzepał nią i zamoczył w wodzie, obserwując czy cokolwiek się działo. Jednak nic.
- Spróbuj z drugiej strony - poinstruował go krótkowieczny. Tryton posłusznie odwrócił muszlę i spojrzał na mały otwór. - Dokładnie. Dmuchnij.
Tighnari dmuchnął i tuż po tym, z muszli wydobył się potężny, głośny dźwięk, który sprawił, że włosy zjeżyły się syrenie na głowie. Upuścił muszlę i ukrył się w najbliższych krzewach patrząc na przedmiot.
Jego serce biło jak szalone i w żaden sposób nie potrafił go uspokoić. Ręce drżały zastraszająco tracąc swoją temperaturę. Ten niemal zaczął się pocić ze strachu.
- Co to...? - wykrztusił w końcu, gdy róg zatonął. Uważnie obserwował to co się z nim działo, aż po chwili wywinął ogonem wyrzucając go na brzeg.
- Muszelka - odparł mu człowiek.
- Nie żartuj sobie! Muszelki nie krzyczą - syknął do niego przyglądając się przedmiotowi na piasku. Wypłynął ze swojej kryjówki, ciekawsko spoglądając na wyrzuconą 'muszelkę'.
- Hmmm... - Świt zamruczał radośnie pod nosem, uśmiechając się. - To róg. Wygląda ładnie, więc go kupiłem. Zazwyczaj bierzemy je od naszych zwierząt.
- Róg? - zapytał, gładko powtarzając słowo. Podpłynął do brzegu, wyciągając rękę po niego rękę. Gdy już go złapał, obmył go z piachu. - Róg, róg, róg... Róg - powtarzał pod nosem, patrząc uważnie na jego dziwny kształt. - Róg...
- Tak - potwierdził mu Świt i przysunął się do brzegu.
Syren z wahaniem przyłożył róg do ust i znowu mocno dmuchnął. Jednak tym razem nie odskoczył on, gdy zabrzmiał dźwięk.
Odsunął róg od ust i zmrużył oczy.
- Mogę go wziąć? - zapytał odpływając nieco i trąbiąc głośno rogiem. Tak głośno, że zagłuszył Świt, kompletnie nie zważając na jego odpowiedź. Weźmie to i tyle. - Mogę ci dać mój w zamian?
- Co twój? - zapytał zmieszany Świt, zaprzestając uśmiechu. - Myślałem, że nie macie takich, skoro aż tak się wystraszyłeś.
- Jeśli nie chcesz, to nie - mruknął obrażony syren i odwrócił się tyłem, przyciskając róg do piersi. Po co mu cokolwiek proponował? Ludzie nie umieli docenić niczego, na pozór normalnego i codziennego.
- Chce! Chcę - krzyknął za nim człowiek, potykając się o drobne kamienie na piachu. Wyciągnął rękę do przodu, a syren patrzył na niego chwilę. - Chce. Dasz mi swój róg? - zapytał odrobinę spokojniej Świt, siadając prosto na kolanach.
Tighnari odwrócił wzrok myśląc głęboko, jednak ostatecznie uśmiechnął się do siebie z delikatnym spokojem. Zamknął oczy schował otrzymany róg pod wodą.
- Zaraz wrócę.
I gdy to powiedział, zanurzył się w wodzie znikając w ciemności głębin. Jednak ku zdziwieniu krótkowiecznego, wrócenie tu zajęło syrence zaledwie kilka minut, które przeczekał przesypując piach w dłoniach. Ku zaskoczeniu, ponieważ wierzył, że stworzenie po prostu go oszukało i nic nie da mu w zamian, a jedynie ucieknie. No i oczywiście wróci po kilku dniach, by dalej go dręczyć swoją piękną urodą i kuszącym głosem.
W końcu Świt dobrze wiedział, dlaczego syren go zaczepiał, chciał go utopić. Jednak prawdopodobnie zyskał i niego przychylność. To było już znaczne osiągnięcie.
Syren wyciągnął dłoń do przodu, trzymając w niej muszelkę. Ani trochę nie zbliżył się do brzegu, tak, że Świt musiał wejść do wody.
Co też zrobił, bo nie powinno się marnować dobrych chęci tego niezwykłego stworzenia.
Wszedł do wody, wyciągając obie z rąk ku muszelce, którą ujął w dłonie. Tighnari poczuł, jak jego dłoń otarła się o dłoń człowieka. Jakże zaskoczyło go to jak sucha ona była. Nie chodziło o wodę. Jego dłoń była pokryta charakterystycznym śluzem, który utworzył się po długim przebywaniu w wodzie. Natomiast ręka człowieka była naga.
To dziwne, że ci tyle niszczyli, ale tak naprawdę ich jedyną siłą był ich rozum i ich osiągnięcia.
- To… Muszla… - stwierdził Świt i przyjrzał się jej uważnie. Wyprostował się, jednak na tyle szybko, że syren odsunął się, a żeby tylko nie zetknąć się z człowiekiem.
- Musisz dmuchnąć. - polecił mu syren, odsuwając się nieco. Świt przyłożył otwór w muszli do ust i dmuchnął mocno. Jednak nie wydobył się żaden dźwięk, a tylko cichy syk. Syren posłał mu zawiedzione spojrzenie i uniósł nieco brew. - Oddawaj, pokażę ci.
Sięgnął wysoko ręką, wynurzając się, a nawet trochę wyskakując ponad powierzchnię, byle dosięgnąć muszli. Człowiek posłusznie mu ją oddał, a gdy syren przysunął ją do ust, wydobył się z niej głośny melodyjny dźwięk, który zaczarował serca ich obu. Był on głośny, jednak nie ogłuszający, jakby zaplatał się w muszli w piękną, syrenią melodię.
Świt został więc kompletnie wybity z rytmu, gdy syrena zaprzestała dmuchać w muszlę, a w zatoce zapanowała głucha cisza. Jakby każde inne stworzenie nie śmiało się odezwać po usłyszeniu tak cudownego dźwięku.
- Tak się tego używa. Musisz zmieniać siłę dmuchania, żeby melodia była bezustannie zmienna - wytłumaczył mu i podał mu ją. Świt niezdarnie złapał muszelkę, przyciskając ją do piersi i patrząc na drugiego.
- To… Było piękne - oznajmił oczarowany i posłał syrenie słaby uśmiech. Nogi się pod nim ugięły z wrażenia, a on sam po chwili wpadł do wody, zanurzając się w niej do pasa.
Syren odskoczył dość odruchowo w tył, chowając się w wodzie po nos. W ciszy patrzył, obserwując szczere oczarowanie, jakie zakwitło na zarumienionej twarzy człowieka. To było… Naprawdę satysfakcjonujące.
- Hm… Zabierz się z powrotem za to swoje drzewo - powiedział syren i nie czekając na odpowiedź, zanurzył się pod wodą. Chwilę czekał, pozostając pod powierzchnią i wpatrując się w twarz człowieka, przyglądając mu się z intrygą w oczach.
Było w nich coś, co sprawiało, że Tighnari nie chciał nurkować. Chciał zostać.
Ostatecznie jednak odwrócił się gwałtownie i jeszcze uderzając zawadiacko w taflę wody opryskał nią Świt. Po tym działaniu po prostu zniknął pod wodą, pozostawiając człowieka samemu sobie. Już po raz któryś z rzędu.
Sam syren jednak zaczynał czuć, że nie powinien go opuszczać.
Oh, sam nawet nie wiedział jak bardzo chciał zostać.
༘✶𓆝 𓆜 ––––——༘𓆝༘ ⋆————–˚ ༘✶ ⋆。˚𓆟
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro