Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

FOURTEEN | FAMILY

+

złość może prowadzić do różnych rzeczy, złość może obrócić wszystko co widzisz w ciemność, złość może prowadzić do okrucieństwa. ludzie odmówili przebaczenia i zapomnienia rzeczy, gdyż są zaślepieni współczuciem sobie i wmawianiu, że to oni są ofiarami. tak, to nie jest łatwa rzecz, ale mogli przynajmniej spróbować. teraz, raesung zrozumiał dlaczego złość jest częścią siedmiu grzechów, ponieważ praktycznie został mordercą.

nadal czuje chłód pistoletu w jego dłoniach, sposób w jaki nacisnął spust powoduje u niego zawroty i dźwięk wystrzału nadal dudni mu w uszach. wszystko działo się za szybko, krzyk rozpaczy wyrwał go z transu a on upuścił pistolet na beton. jego ręce nie były poplamione krwią, były poplamione grzechem.

wyraźny obraz 8 chłopaków biegnących w stronę nieprzytomnego nastolatka widniał mu przed oczami. nawet nie wiedział, czy hyunjin nadal żyje. był przerażony. zawsze nienawidził faktu, że jego ojciec zabił człowieka ale za każdym razem, gdy o tym myślał, stwarzał wymówki, że jego ojciec po prostu był zmęczony życiem i był przez to złamany. kochał go za to, że był tym kto patrzył na niego jak na cud zesłany z nieba, jego ojciec zaakceptował go pomimo, że matka była prostytutką. jego ojciec kochał jego matkę ale ona był zbyt zaślepiona, żeby to zobaczyć, była głucha na jego proszenie, żeby przestała. wzrok raesunga był utkwionym w podłodze, gdy policjant prowadził go do stolika. ktoś przyszedł odwiedzić go w więzieniu. gorzkawy uśmiech wkradł mu się na usta, niczym nie różnił się od swojego ojca.

odmówił spotkania jego wzroku, gdy usiadł. wstydził się tego co zrobił i nie chciał, żeby ktokolwiek patrzył mu w oczy.

"raesung." woojin zawołał, lecz on nadal na niego nie spojrzał. starszy chłopach wypuścił ze świstem powietrze, klepiąc młodszego po plecach.

"rewanż nie jest rozwiązaniem raesung." przegryzł wargę biorąc ręce woojina i kładąc na nich głowę. płakał.

"prze-przepraszam hyung, byłem zaślepiony wściekłością, nie chciałem tego."

"prawie go zabiłeś rae, to nie powód." nie wiedział co powiedzieć, ponieważ wiedział, że woojin miał racje. był grzesznikiem i kryminalistą.

"przepraszam. przepraszam za wszystko. błagam, wybacz mi." mówił pomiędzy płaczem.

"to nie mi powinieneś to mówić." raesung przytaknął, patrząc w górę spotykając jego wzrok.

ludzie nie płaczą bo są słabi, ludzie płaczą bo są ludźmi. mają uczucia, mają serce. płacz nie jest słabością, jest rzeczą, która pozwala nam poczuć się odrobine lepiej. im więcej płaczemy, tym lżej jest nam na sercu.

śmiej się ile chcesz, ale nigdy nie zapomnij, że możesz również płakać, bo jesteś człowiekiem. i jest okej, to jest normalne. nikt cie nie zatrzymuje. jesteś sobą.

"c-czy on nadal żyje?" woojin posłał w jego stronę mały uśmiech wstając i wychodząc z pomieszczenia zostawiajac młodszego chłopaka. smutek był widoczny w jego oczach, gdy opuszczał to miejsce. czuł jak coś mokrego cieknie mu po policzku i przez chwile pomyślał, że płacze. padało. szybko chowający się pod dachem przystanku, napisał do chana, że może się spóźnić, gdyż nie zabrał ze sobą parasolki.

"chcesz kawy?" osoba za nim spytała. przestraszył się trochę i spojrzał za siebie, biorąc kawę z jej ręki.

"wypij dopóki jest nadal gorąca."

"um dzięki." dziewczyna przytaknęła i wzięła łyka swojej kawy patrząc na przejeżdżające przed nimi samochody. woojin obserwował ją kątem oka, jej brwi były zmarszczone a usta miała wydęte, jakby o czymś myślała. prawie się zachłysnął, gdy ta zachichotała i posłała w jego stronę oczko.

"nie martw się nieznajomy, lub jakkolwiek się zwiesz, jeszcze mnie zobaczysz wiec nie musisz patrzeć się na mnie jakby to był ostatni raz gdy się widzimy!"

w międzyczasie, hyunjin szybko przymknął swoje oczy, gdy zetknęły się z bielą pomieszczenia. czuł dotyk na swojej dłoni i głośne rozmowy swoich przyjaciół. szybko zebrali się wokół chłopaka i bombardowali go masą pytań.

"naprawdę? wiem, że powinienem być wam wszystkim wdzięczny, ale czy możecie się zamknąć? głowa mi pęka." minseo zachichotała i upomniała ich, żeby byli cicho. uszczypnęła lekko jego policzek a on otworzył prawe oko i się uśmiechnął.

"to było niemiłe." jisung spiorunował hyunjina spojrzeniem a ten jedynie wytknął język.

"jak doszło do tego, że ją traktujesz lepiej?" powiedział felix.

"cóż, jak widzisz jest zakochany w niej po uszy." changbin powiedział i objął ramieniem felixa. twarz chana pozostawała jednak poważna. nadal czuł się winny, tego co mu powiedział i myśl o tym, że mogli go stracić doprowadzała go do szaleństwa i nie mógł spać. dzięki bogu, hyunjin jedynie został zadrapany przez pocisk. przeleciało koło jego boku a przytomność stracił bo był zbyt osłabiony.

"hyunjin." nagle dokuczanie ustało. hyunjin spojrzał najpierw na minseo potem na chana.

"przepraszam za te niemiłe słowa i przepraszam, że cie zraniłem." wzrok hyunjina złagodniał i posłał w stronę starszego chłopaka delikatny uśmiech.

"rozumiem i już wam wybaczyłem. jesteśmy w końcu rodziną." chan spojrzał na chłopaka i poczochrał go po włosach. uśmiechał się i przez te słowa znów czuł się dobrze.

"uścisk grupowy!" jeongin krzyknął, lecz zanim do czegoś doszło, hyunjin podniósł rękę i powiedział "moje ciało nadal boli, więc wybaczcie." przyciągnął minseo za nadgarstek i przytulił jej talie.

"wezmę tylko ją a wy możecie udawać, że tam jestem." minseo zaśmiała się z ich reakcji, ich twarze wyrażały jedynie obrzydzenie.

"pomijając, jak wiedzieliście gdzie jestem?" seungmin wskazał na changbina.

"śledziłem cie."

"cholernie się martwiliśmy." powiedział minho.

"ale już się nie martwcie, wszystko jest w porządku." minseo uśmiechnęła się pocieszająco i w tamtym momencie, wiedzieli dlaczego hyunjin się w niej zakochał. jej obecność była przyjemna a jej serce czyste.

drzwi się otworzyły na oścież, gdy do pomieszczenia wbiegli zdyszani yedam i woojin. twarz starszego była cała czerwona, a oni zastanawiali się dlaczego.

"hyung, dlaczego twoja twarz jest cała czerwona?" spytał seungmin, podczas gdy woojin posłał mu spojrzenie aby nie pytał. yedam podszedł w kierunku swojej siostry i zabrał ją z uścisku hyunjina i sam przygarnął ją do ciepłego i ciasnego uścisku.

"tak się martwiłem noona!"

"czy to jest yedam?" zapytał hyunjin, yedam spojrzał na niego zdziwiony. minseo przytaknęła i złapała brata za rękę.

"yedam, to jest hyunjin. hyunjin, to jest yedam." usta yedama rozszerzy się, gdy podał dłoń zdenerwowanemu hyunjinowi. jego dłonie stawały się coraz bardziej spocone, bał się, że yedam może go nie polubić, gdyż sprowadza same problemy na minseo.

"dbaj o moją siostrę, okej? nie umiała przestać rozmawiać o tobie, więc ci ufam!" twarz minseo się zaczerwieniła i uderzyła jego ramie. hyunjin się zaśmiał i przytaknął, wyglada na to, że był w błędzie. przypomniał sobie, że kupował wtedy lekarstwa dla niego w aptece jego mamy, a jak wyjdzie ze szpitala to mu je da.

"mama." słysząc ten wyraz, skanował pomieszczenie w poszukiwaniu jej sylwetki ale jej nie było. był smutny, ale przyrzekł sobie, że naprawi w końcu relacje z nią. z pomocą osób obok niego, udało mu się w końcu jej wybaczyć i zostawić przeszłość za sobą.

"od dzisiaj, minseo i yedam to część naszej rodziny i przyrzekamy, że będziemy ich chronić." te słowa sprawiły u hyunjina uśmiech, był wdzięczny, że w końcu wszystko zaczęło się układać, tak jak zawsze tego chciał.

minseo spojrzała na ich uśmiechnięte twarze aż napotkała hyunjina. chwytając go za rękę uśmiechnęła się szczerze. ich oczy nie wyrażały nic, poza czystą miłością.

dali sobie swoje złamane serca i nareszcie zostały naprawione.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro