Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Agresywny śpioch-leniwiec

Wieczorem Sehun odwiózł Baekhyuna pod jego dom tak, jak często miał to w zwyczaju. Junmyeon natomiast postanowił odwiedzić jeszcze niektóre sklepy po drodze, wcześniej usilnie namawiając do tego samego swojego brata i przyjaciela, jednak oni cudem się z tego wywinęli. Stąd ich szybszy powrót. Baekhyuna naprawdę bolały już nogi, a poza tym robił się coraz bardziej głodny i prawdę mówiąc ostatnim, czego teraz pożądał były kolejne zakupy. Ten dzień i tak należał już do bardzo męczących.

— Dziękuję — powiedział, kiedy stali z Sehunem przy jego aucie, chwilę później ziewając. Sehun widząc to, roześmiał się i poklepał chłopaka po ramieniu.

— Po tak wielu wycieczkach z moim bratem nadal nie nabrałeś kondycji?

— Bardzo śmieszne, Sehun — prychnął, patrząc na niego spode łba. Chciał być groźny, jednak doskonale wiedział, że wyglądał teraz bardziej jak zbity szczeniak, aniżeli groźny lew. — Nie każdy jest na tyle głupi, żeby specjalnie wstawać wcześniej i biegać tak, jak ty.

— Ej, to nie głupota, a raczej dbanie o swoje zdrowie. — Cóż, być może Oh miał trochę racji, ale Baekhyun nigdy nie zamierzał mu tego przyznać. Był zbyt leniwy, żeby podzielać jego zdanie.

— Tak, tak, Sehunnah. To ty się zamęczasz, podczas kiedy ja nadal smacznie sobie śpię. Nawet nie wiesz ile tracisz.

Oh, Sehun naprawdę nie wiedział, a wizja snu z Baekhyunem wydawała się wyjątkowo kusząca, jednak jego przyjaciel prawdopodobnie nie będzie miał okazji się tego dowiedzieć. To nie te okoliczności, a jakiekolwiek inne raczej się nie nadarzą. Chociaż pomarzyć zawsze można, prawda? Nawet jeśli Byunowi nie do końca o to chodziło.

— Ty też nie wiesz co tracisz, Baekkie — stwierdził, a chwilę później wpadł na wspaniały pomysł. Przynajmniej według niego. - Pójdź ze mną jutro pobiegać - zaczął, ale widząc malujące się niezadowolenie na twarzy przyjaciela, dodał szybko — ja pojutrze nie wstanę tak wcześnie i zostanę w domu. Co ty na to?

— Skąd mam wiedzieć, że jednak w ostatniej chwili nie zdecydujesz się na te swoje rajdy?

Racja, Baekhyun miał dość dobry punkt zaczepienia, o którym Sehun wcześniej nie pomyślał. Wychodziło na to, że nakłonienie chłopaka do spędzenia wspólnie czasu nie będzie takie proste, szczególnie, że chodziło o coś, czego młodszy raczej zbytnio nie lubił.

— Wiem! — wykrzyknął, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. — Przyjdziesz do mnie na noc. Pooglądamy filmy, zamówimy pizzę, będziemy pić colę, jeść popcorn i nie spać do samego rana. Hm? Będzie fajnie!

— Baekhyun...

— No, hyung — Byun niemalże zaskomlał, przedłużając drugie słowo, którego używał zawsze wtedy, kiedy nie miał już innego sposobu na przekonanie Sehuna do swojego pomysłu. A Sehun wówczas, nie był w stanie mu odmówić.

— Dobrze — westchnął, wiedząc, że jego protesty nie zdadzą się na nic. A właściwie, że nie zdałyby się na nic, gdyby jeszcze protestować w ogóle potrafił. W tym przypadku był przyparty do ściany. - W takim razie jutro przyjdę po ciebie. Bądź gotowy o szóstej.

Baekhyun słysząc, o której godzinie ma wyjść z domu, otworzył szerzej oczy. Początkowo myślał jeszcze nad tym czy może nie udałoby mu się przekonać Sehuna, aby wyszli trochę później, jednak ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu, bo miał przeczucie graniczące z pewnością, że raczej nie udałoby mu się to. Dlatego też kiwnął tylko głową, a kiedy już się pożegnali, odwrócił się z zamiarem otworzenia drzwi wejściowych.

— Baekhyunnie — Sehun złapał go za nadgarstek, zatrzymując tym samym. - Zapomniałbym. Mam coś dla ciebie.

— Co takiego? — spytał, odwracając się.

— To może nic szczególnego, ale ostatnio przypomniało mi się o tym, jak mówiłeś, że w swoim starym nie masz już miejsca. Mam nadzieję, że jest okej.— Sehun podał niższemu chłopakowi mały pakunek, który ten otworzył niemal od razu.

Oczom Baekhyuna ukazał się średniej wielkości szkicownik. Może nie był dokładnie taki, jaki planował kupić, jednak bez wątpienia prezent Sehuna również będzie idealny do jego bazgrołów. Był mu naprawdę wdzięczny i choć nigdy by nie pomyślał, że zwraca on uwagę na takie drobiazgi, to było mu niezmiernie miło. W końcu to małe zainteresowanie Baekhyuna nie było na tyle istotne, aby Sehun w ogóle się nim przejmował. A jednak robił to, w dodatku pamiętając każdy szczegół. Byun nie mógł wyobrazić sobie lepszego przyjaciela.

— Nie musiałeś, hyung - wyszeptał, przytulając się do niego. — Dziękuję, jest świetny. Naprawdę.

Sehun przez chwilę gładził go po plecach, po czym odsunął się, obdarzając chłopaka radosnym uśmiechem. Wiedział, że powinien już iść. Światło w kuchni, zapalone dosłownie przed chwilą, wskazywało na to, że rodzice Baekhyuna już go zauważyli, a biorąc pod uwagę fakt, że było całkiem ciemno, prawdopodobnie nie poznali Sehuna, uznając go za nowego chłopaka swojego syna. A Oh nie chciał, aby jego przyjaciel musiał odpowiadać na zbędne i krępujące pytania.

— Chyba powinieneś już iść - oznajmił, dyskretnie wskazując na okna pomieszczenia z zapalonym światłem.

Baekhyun roześmiał się, myśląc dokładnie o tym samym, co Sehun. Jego rodzice w tym przypadku byli niemożliwi. Doskonale zdawali sobie sprawę z odpowiedzialności ich syna, jednak nadal przejawiali zbyt dużą nadopiekuńczość, a czasami nawet drażliwość pewnymi tematami. Jednym z nich była orientacja Byuna. Oboje ją akceptowali, jednak woleli, by nikt o niej nie wspominał, łudząc się, że Baekhyun w końcu zmądrzeje i przyprowadzi do domu dziewczynę. Cóż, ich niedoczekanie.

— Tak, masz rację. — Dziewiętnastolatek spojrzał ponownie na swój nowy szkicownik. — Jeszcze raz dziękuję, Sehunnie — powtórzył, po czym odwrócił się i otworzył drzwi wejściowe.

Zanim przekroczył próg domu pomachał jeszcze starszemu chłopakowi, a kiedy ten odjechał, wszedł do środka.

— Wróciłem — oznajmił, mając nadzieję, że będzie mógł bez problemu pójść do swojego pokoju, zaraz po ściągnięciu tych wszystkich grubych, zimowych ubrań.

— Baekhyun? — Oho, jego ojciec nie mógł chcieć niczego dobrego. Byun już był o tym doskonale przekonany. — Pozwól do mnie, proszę.

Po wzięciu jednego głębszego wdechu i zdjęciu mokrych od śniegu butów, chłopak przeszedł przez niewielki hol i wszedł do salonu, w którym jego ojciec oglądał telewizję. Z tego co zdążył zauważyć, była to jedna z dram, lubianych przez jedyną kobietę w domu. Pani Byun pewnie znowu zmusiła swojego męża do oglądania, a on po czasie również wciągnął się w historię, choć z początku zapewniał, że wcale tak nie będzie. Zawsze tak robił i zawsze się tego wypierał.

— Stało się coś? — zapytał, siadając na kanapie obok ojca i niemal od razu podkurczył nogi tak, by móc oprzeć brodę na swoich kolanach. Tak było najwygodniej.

— Nie, po prostu — mężczyzna zaciął się, przez chwilę nie wiedząc, jak ubrać w słowa to, co miał na myśli. — Rozmawialiśmy z twoją mamą i doszliśmy do pewnych wniosków, a widząc, jak późno wracasz do domu, stwierdziliśmy, że...

— Kochanie, powiedz już o co ci chodzi — oznajmiła kobieta, wchodząca do salonu z tacą, na której stały filiżanki z dwiema herbatami i jedną kawą. Na jej twarzy widniał uśmiech, co delikatnie uspokoiło Baekhyuna. — Nie widzisz, że chłopak się denerwuje?—zaśmiała się, stawiając na stoliku przed swoim synem gorący napój z cytryną.

— Doskonale wiesz, że nie jestem dobry w tych sprawach. Może chciałabyś mnie w tym wyręczyć? — spytał z nadzieją i gdyby była to trochę inna sytuacja, Baekhyun pewnie nawet zaśmiałby się z jego miny.

Teraz jednak nie wiedział czego powinien się spodziewać po swoich rodzicach. Co prawda często udawali, że chodzi o coś poważnego, a w rzeczywistości po pewnym czasie oznajmiali na przykład, że ma posprzątać w pokoju, lecz teraz podświadomie czuł, iż stan czystości jego sypialni nie jest ich zmartwieniem.

— Jestem pewna, że sobie poradzisz.

— No dobrze. Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał synu. Doskonale wiesz, że jesteśmy tolerancyjni, nawet jak na swój wiek, ale nie możemy wszystkiego akceptować.

Baekhyun chciał uciekać. Pragnął schować się pod łóżkiem, wejść do szafy czy gdziekolwiek indziej, byle tylko stać się niezauważalnym dla dwóch osób siedzących przed nim. Nawet jego dłonie powoli zaczynały drżeć, a przecież nie miał nic do ukrycia. Jednakże bał się, że jego rodzice powiedzą coś, z czym on nie będzie mógł się zgodzić. To z kolei mogłoby wpłynąć na ich relację, czego też nie chciał, bo już od jakiegoś czasu miał wrażenie, że stąpał po cienkim lodzie, dlatego nie chciał robić niczego, co mogłoby spowodować jego pęknięcie. A to było naprawdę trudne.

— No mówże już — wtrąciła kobieta, kładąc dłoń na ramieniu swojego partnera.

— Widziałeś, synu, jak duży stos naczyń jest już w zlewie?—spytał z pretensją, wskazując dłonią w stronę kuchni, a chwilę później roześmiał się, nadal jednak próbując zachować powagę. Przynajmniej w małym stopniu. — To nie do pomyślenia, Baekhyun, a dzisiaj jest twoja kolei. Grafik nie kłamie.

— Czyli mówisz, że kazałeś mi tu przyjść, żeby powiedzieć, że mam pozmywać naczynia? — Baekhyun naprawdę nie mógł powstrzymać uśmiechu wkradającego się na jego twarz. Taki obrót spraw był kompletnie niespodziewany. — To wspaniale! — wykrzyknął i pośpiesznie wstał, od razu kierując się do kuchni.

Jego rodzice patrzyli na niego co najmniej zaskoczeni, choć towarzyszące im w tamtym czasie uczucie można było bardziej określić mianem szoku. Bowiem rodzina Byun wręcz nie znosiła tej z pozoru błahej czynności, jaką było zmywanie naczyń. Stworzyli nawet plan, który jednoznacznie wyznaczał dni, podczas których każde z nich miało się tym zająć, a jednak i tak szukali sposobu na uniknięcie swojej kolejki. Czy to złe samopoczucie czy zwyczajna nieobecność w domu, wszystko było lepsze od znienawidzonego koszmaru.

Stąd też, kilka minut później, pani i pan Byun stojący przy wejściu do kuchni i podziwiający syna, który z pełnym zaangażowaniem czyścił na błysk wszystkie naczynia. Zrobili mu nawet zdjęcie, które prawdopodobnie wydrukują i dodatkowo wsadzą w ramkę, by uczcić tę pamiętną chwilę. Jedyną taką, kiedy nie musieli przymuszać syna do pozbycia się sterty w ich zlewie i odhaczenia małego kwadracika na planie przyczepionym do lodówki. Jak na złość - nawet trzymający go magnes był naczyniem. Z odrobiną brudu na nim. To tylko zbieg okoliczności czy już fatum prześladujące ich rodzinę?

~♡♡♡~

Będąc już w swoim pokoju Baekhyun zrzucił z siebie niemal wszystkie ubrania, pozostając tylko w bokserkach, a później - stwierdzając, że jest mu jednak trochę za zimno - założył jeszcze o dużo za dużą koszulkę, w której również czasami spał. Podejrzewał nawet, że mogła ona należeć do Sehuna, któremu kiedyś, oczywiście całkiem przypadkiem, mógł ją zabrać. Chociaż nad tym nie zastanawiał się zbyt długo.

Być może jeszcze nikomu się do tego nie przyznawał, ale czasami zdarzało mu się uznać, że coś co niekoniecznie było jego, mogło się czymś takim stać. Przecież jedna, dwie czy około pięć koszulek to niewiele, prawda? A Sehun na pewno nie będzie za nimi tęsknił. I tak jego pozostałe bluzki wyglądają praktycznie tak samo, a Byun usprawiedliwiał się tym, że takie działania mogą mieć też podłoże dobroczynne. Bo ostatecznie Oh będzie musiał uzupełnić garderobę, ponieważ nigdy zaginionych koszulek nie odnajdzie. Tak samo jak nie dowie się, kto je zabrał. To malutka tajemnica Byun Baekhyuna, niemająca ujrzeć światła dziennego. Tak sobie postanowił i tak też powinno się stać.

Nie, żeby Baek był zapatrzonym w siebie narcyzem, bo do kwiatka to było mu dość daleko. Poza tym, kwiatki raczej nie wykazują zbyt dużego ruchu, a Baekhyun wręcz przeciwnie. Zazwyczaj wszędzie było go pełno, oczywiście pomijając galerie i wysokie miejsca. Stamtąd uciekał czym prędzej i zapewne tak pozostanie jeszcze przez długi czas. Cóż, kwiatki też nie lubią wysokości i galerii. Może jednak Baekhyun był bardziej podobny do roślinek niż myślał?

W każdym razie chłopak z początku nie wiedział co mógłby porobić, zanim pójdzie spać. W końcu jednak, dostrzegając nowy szkicownik na swoim biurku, zdecydował się przetestować go i być może coś narysować. Jedynym problemem, którego nie przewidział był fakt, że niezależnie od tego, jak długo myślał, nic nie przychodziło mu do głowy, a kartka nadal pozostawała pusta.

— No dalej, Baekhyun myśl — powiedział do siebie, jednocześnie pukając się ołówkiem w głowę. Chwilę później położył się na plecach, szkicownik trzymając nad głową. — Przecież musisz mieć coś, co chcesz narysować.

Kolejne pięć minut upłynęło jeszcze szybciej niż poprzednie, a kiedy tak się stało, Baekhyun przekręcił się tym razem na brzuch. Później leżał z nogami opartymi o ścianę, a po upływie kolejnych kilkuset sekund - z głową zwisającą z łóżka, ponieważ uznał, że w taki sposób krew dopływająca do mózgu przyniesie ze sobą również pomysł. Oczywiście tak wcale się nie stało, a Byun ostatecznie zasnął w dość dziwacznej pozycji. W dodatku zeszyt jakimś cudem znalazł się na jego twarzy, przez co światło paliło się w jego pokoju przez całą noc. Ołówek natomiast, zaginął gdzieś w pościeli.

Dopiero Sehun, który zjawił się pod jego domem o równej szóstej rano, zgasił je po upływie trzydziestu minut, które ówcześnie spędził na dworze, czekając na swojego przyjaciela. Sam do końca nie wiedział, co go podkusiło, by myśleć, że Baekhyun bez niczyjej pomocy wstanie o tak wczesnej godzinie, a w dodatku, że dobrowolnie pójdzie biegać z wymalowanym uśmiechem na twarzy.

Chyba w chwili, w której zgodził się na ich mały układ, zapomniał też, jak wielkim śpiochem był Byun. W końcu niekiedy nawet pięć budzików nie było w stanie go obudzić... o dziesiątej rano. A tutaj mowa była o wstaniu cztery godziny wcześniej, to nie mogło udać się tak łatwo.

— Baekhyun, wstawaj —powiedział z początku dość cicho, jednak później powtórzył już nieco głośniej. — Byliśmy umówieni, nie pamiętasz? — Oczywiście, że nie. Inaczej by nie spał, pomyślał, jednocześnie zastanawiając się, jak najszybciej obudzić śpiącego chłopaka.

Pierwszym co zrobił, było zabranie z jego twarzy prezentu, który podarował mu poprzedniego wieczora, a następnie usiadł obok niego na łóżku. Właśnie wtedy do głowy wpadł mu dość idiotyczny pomysł, który mimo wszystko postanowił niezwłocznie zrealizować. Mianowicie nachylił się delikatnie nad Baekhyunem, po czym ścisnął jego nos, odbierając mu tym samym możliwość oddychania. Poskutkowało, nawet lepiej niżby się tego spodziewał.

Byun szybko zaczął wierzgać nogami, jego oczy otworzyły się szeroko, a chwilę później wykrzyczał coś, co spowodowało tubalny śmiech Sehuna. Choć ten wcześniej dałby sobie uciąć rękę zakładając, że podczas duszenia się, mówienie jest całkowicie niemożliwe. Baekhyun jednak lubił obalać jego poglądy, co zrobił i tym razem. W bardzo śmieszny sposób.

— Co się dzieje?! Kto zabrał powietrze?!

A kilka sekund później głowa Sehuna brutalnie zderzyła się z poduszką. I Oh mógłby przysiąc, że na jego głowie miał niedługo pojawić się siniak. Chociaż i w tym przypadku był pewien, że to raczej nieprawdopodobne.

~♡♡♡~

Ja wiem, wiem. Rozdział miał być wcześniej, ale prawdę mówiąc kompletnie nie miałam do tego głowy, a nie chciałam pisać na siłę. Jednak pojawia się teraz, a liczy się to, że w ogóle jest, prawda?

Chciałabym też poprosić Was, abyście pisali co myślicie na temat tego opowiadania, bo szczerze mówiąc mam mieszane uczucia dotyczące liczby wyświetleń w porównaniu chociażby do liczby gwiazdek. Dlatego miło byłoby poznać Wasze zdanie. Nawet, jeśli miałoby być krytyczne ^^

Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się dużo szybciej, bo cóż, miesięczne przerwy to troszkę wstyd xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro