Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział piąty

Od autorki: Nie chce zapeszyć, ale już dawno nie pisało mi się tak dobrze ff

Kolejny raz odzyskałem przytomność, byłem w kompletnie ciemnym pomieszczeniu. Chyba, że oślepłem.

- Halo?! - zawołałem opierając dłonie na zimnej, brudnej podłodze, na której leżałem - Pomocy! - krzyknąłem ile sił miałem w płucach. Nie wiedziałem co się dzieje, gdzie jestem albo dlatego tu jestem.

Nagle drzwi się otworzyły, na początku oślepiony, dopiero po chwili zobaczyłem schody, które prowadziły do tych drzwi.

Pomieszczenie w którym się znajdowałem, było malutkie i chyba piwnicą. Skuliłem się lekko nie mogąc dostrzec kto stoi u szczytu schodów. Nagle zaczął schodzić powoli, a ja zacząłem się cofać, aż natrafiłem plecami na ścianę.

Gdy był na dole, kucnął przede mną.

- N-Nie - wychrypiałem przerażony.

- Co nie? - spytał przekrzywiając lekko głowę wciąż wpatrując się we mnie. Miałem ochotę wtopić się w ścianę, zniknąć albo by to wszystko było tylko koszmarem sennym.

- N-Nie dotykaj mnie - wyszeptałem - Nie zabijaj mnie, proszę, błagam - zapłakałem opuszczając głowę - Wypuść mnie.. - zaskomlałem nie będąc w stanie powstrzymać łez spływajacych znów po moich policzkach.

- Nie - mruknął - Nie zabije cie - powiedział głaszcząc mnie po policzku, a ja miałem wrażenie, że robi to ciągle - Ale też nie wypuszczę cie. Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia.

- Czemu? Błagam, wypuść mnie, co ja takiego zrobiłem? - zawołałem, gdy ruszył do schodów. Schowałem twarz w dłoniach kuląc się i płacząc.

Mężczyzna również przystanął. Uniosłem wzrok nie słysząc kroków. Stał w połowie drogi plecami do mnie.

- Zatrzymałeś się - powiedział, ale ja nie zrozumiałem co sprawiło, że jeszcze bardziej się rozpłakałem.

Od autorki x2: W warszawie burza, a ja ponad 2h będę czekać pod klubem W DESZCZU na koncert. Bosko:') 😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro