Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział pierwszy

Uśmiechnąłem się szeroko do mamy machając jej z wnętrza autokaru. Przycisnąłem policzek do szyby, a mama położyła dłoń w tym miejscu, ale po drugiej stronie.

Autokar ruszył, a ja pomachałem jej tak samo jak siedząca obok mnie Carly praktycznie włażąc mi na kolana byleby pożegnać ostatni raz swoich rodziców i młodszego brata.

Kiedy odjechaliśmy z terenu szkoły, a rodzice zostali daleko za nami, spojrzeliśmy po sobie z uśmiechem.

Krzyknąłem na cały autobus szczęśliwy na myśl o tygodniowej wycieczce, a moja klasa mi zawtórowała.

- To będzie niesamowity czas - powiedział Mike wciskając buzię pomiędzy siedzenia naprzeciwko mnie i Carly. Pokiwałem głową.

Wyjąłem z kieszeni telefon i zobaczyłem SMS od mamy.

Od Mamuś:

"Proszę chociaż napisz do mnie przed startem samolotu. Odezwij się też jak dolecicie do Anglii. Kocham cie synku!"

Odpisałem, że też ją kocham. Ktoś puścił z telefonu piosenkę Eda Sheerana, a cały autokar zaczął śpiewać "Shape of you".

Dojechaliśmy na lotnisko, a Carly cały czas mamrotała jak bardzo boi się latać. Dostałem miejsce przy oknie, moja koleżanka siedziała obok mnie, a od korytarza zajmował fotel Bobby.

- Cars - odezwał się Bobby do siedzącej pomiędzy nami dziewczyny, a ja niechętnie oderwałem wzrok od ludzi wrzucających bagaże za oknem - A pamiętasz pierwszą część Oszukać Przeznaczenie? - spytał, sprawiając, że z trudem powstrzymałem się od wybuchnięcia śmiechem.

- Nienawidzę cię! - wrzasnęła zaczynając okładać Bobby'ego, póki nie złapałem jej za nadgarstki.

- Hej spokojnie - zachichotałem podnosząc podłokietnik i przyciągając ją do swojego boku - Bo nas wyrzucą samolotu - powiedziałem cicho nawiązując do wspomnianego wcześniej filmu. Carly pisnęła odpychając mnie i obrażona siedziała z pasem zaciśniętym mocno na swoim ciele.

Wystartowaliśmy, a ja nie byłem w stanie skupić się na widoku za oknem i tym jak oddalamy się od ziemi, przez Carly miażdżącą moją dłoń ze strachu.

W połowie lotu chłopaki z mojej klasy zdążyli już doprowadzić do białej gorączki wszystkie stewardessy, wzywając je ciągle bez powodu.

- Słyszeliście o tych atakach terrorystycznych? - spytała siedząca za nami Kathleen, a ja uniosłem się by spojrzeć na nią i trzymaną przez nią gazetę. Zerknęła na mnie i znów przeniosła wzrok na artykuł - Byli już w Francji. Podejrzewają, że następny atak będzie w Anglii - powiedziała cicho patrząc na swoje koleżanki i na mnie. Zacisnąłem wargi i potrząsnąłem głową.

- Nic się takiego nie stanie Kath - odparłem uśmiechając się - Nie zaśmiecaj sobie głowy takimi głupotami. Mamy się cieszyć wycieczką - wyrwałem jej gazetę i lekko uderzyłem nią w jej rudą głowę by rzucić ją na swój stolik - Pomysł o tym zwiedzaniu Londynu i praktykach w restauracji.

Dziewczyny zachichotały, a ja wróciłem na swoje miejsce. Zerknąłem przez okno na osłoniętą chmurami ziemię a potem na gazetę.

Oczywiście, że słyszałem o tych wszystkich atakach, ale nie chciałem sobie niszczyć wyjazdu obawami. Nawet moi rodzice nie chcieli mnie puścić na tą wycieczkę ze strachu o to co się dzieje teraz na świecie. Jednak to nie jest możliwe by atak był akurat w tym czasie i miejscu, gdzie my będziemy przebywać.

Prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro