rozdział dwunasty
Siedzieliśmy w jadalni na dole. Moje krzesło było odwrócone bokiem, a Zayn stał niedaleko mnie jednak po chwili zdecydował się na spacer w jedną a potem drugą stronę.
- Myślę, że to oczywiste iż nie chce byś opuszczał dom - zaczął spoglądając mi w oczy. Nie odpowiedziałem, ale by w końcu kontynuował, po prostu kiwnąłem głową - Możesz chodzić gdzie chcesz, jednak uważam iż piwnica jest ostatnim miejscem, które chcesz zwiedzać - powiedział śmiejąc się do siebie, a ja szczerze nim gardziłem - Jeżeli jesteś głodny, bierz co chcesz. Będę często wychodził, więc możesz zająć sobie czas oglądając telewizję, czytając czy cokolwiek sobie zechcesz. Oprócz obmyślania planu ucieczku - obdarzył mnie uśmiechem, mimo iż ja wpatrywałem się w niego morderczo. Czemu uważa, że się lubimy? Bo mam takie wrażenie, gdy zachowuje się w ten sposób.
- Po co tu jestem? - spytałem patrząc mu w oczy - Czemu mnie porwałeś?
- Żeby mi pomóc - powiedział wzruszając ramionami, a ja prychnąłem cicho.
- Nigdy ci nie pomogę - odpowiedziałem śmiejąc się gorzko.
- Owszem zrobisz to - pochylił się do mnie opierając dłoń na ramię krzesła na którym siedziałem. Jego twarz była zaledwie centymetry od mojej, a odwaga, która pozwoliła mi na moją chwilową bezczelność, zniknęła. Tak samo jak mój oddech - Bo się we mnie zakochasz - wyszeptał przybliżając się jeszcze bardziej, że aż czułem jego oddech na policzku. Uśmiechnął się lekko i sięgnął po jabłko z misy stojącej na środku stołu i wyprostował się - Na kolacje będzie zapiekanka - rzucił przez ramię kierując się do kuchni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro