Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział dwudziesty ósmy

Wysiadłem szybko z samochodu, gdy tylko Zayn zatrzymał go pod domem. Nic nie zrobił, pozwolił mi wbiec na górę i zamknąć się w sypialni. Wszedłem na łóżko kuląc się w nim.

Myślałem o Zaynie, o przemyceniu bomby, o tym że mnie uderzył.. o wszystkim.

Minęła godzina, wtedy usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Uchyliły się delikatnie, a ja mogłem zobaczyć twarz Mulata.

- Niall - odezwał się jednocześnie sprawiając, ze zacisnąłem wargi i dłonie - Przepraszam, nie chciałem powiedzieć tamtych rzeczy ani cię uderzyć - powiedział Zayn podchodząc do łóżka, by w końcu usiąść obok mnie i objąć mnie ramieniem. Spiąłem się lekko na co westchnął cicho - Po prostu przestraszyłem się myśli, że mógłbyś odejść i ze mógłbym cię stracić. Naprawdę jesteś dla mnie ważny, potrzebuje cię przy swoim boku - wyszeptał pochylając się w moim kierunku i głaszcząc delikatnie po policzku. Wypuściłem drżący oddech i zacisnąłem wargi. Wciąż czułem piekące odbicie jego dłoni na mojej twarzy, mimo iż nie bolało. To siedziało w mojej głowie - Potrzebuje czuć ciepło twojego małego ciała, gdy śpię - wymruczał przeczesując palcami moje włosy i uśmiechnął się delikatnie - Proszę Niall, wybacz mi..

- Uderzyłeś mnie - wykrztusiłem w końcu odsuwając się od niego przez co zrobił smutną minę - Gdybym ja cię uderzył, tez byś miał mi to za złe.

- Cóż, należałoby mi się - wzruszył ramionami, a mnie coś podkusiło, by unieść dłoń, która po chwili spotkała się z jego policzkiem. Przymknął na moment powieki - Okay, czyli jesteśmy kwita?

- Nie sprawiło mi to przyjemności, ale tak, jesteśmy - powiedziałem wyginając wargi w małym uśmiechu.

- Mi tez nie podobało się bicie ciebie - odparł marszcząc brwi, a ja zagryzłem mocno dolną wargę. Przysunąłem się do niego i przytuliłem lekko, na co uszczęśliwiony wciągnął mnie na swoje kolana - A teraz daj mi buziaka, bo to bolało.

I mimo wszystko, uniosłem się i pocałowałem go.

- Nie jestem podatny. Wciąż jestem zły na ciebie - powiedziałem cicho schodząc z jego ud, a on uśmiechnął się delikatnie.

- Oczywiście kochanie - Zayn pochylił się do mnie kradnąc mi jeszcze jednego całusa i wstał - Na co masz ochotę? Zrobię na kolacje cokolwiek będziesz chciał za to jaki dzielny byłeś - powiedział kierując się do drzwi a ja szybko wstałem idąc za nim po schodach obmyślając, czego mógłbym od niego zażądać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro