rozdział dwudziesty ósmy
Wysiadłem szybko z samochodu, gdy tylko Zayn zatrzymał go pod domem. Nic nie zrobił, pozwolił mi wbiec na górę i zamknąć się w sypialni. Wszedłem na łóżko kuląc się w nim.
Myślałem o Zaynie, o przemyceniu bomby, o tym że mnie uderzył.. o wszystkim.
Minęła godzina, wtedy usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Uchyliły się delikatnie, a ja mogłem zobaczyć twarz Mulata.
- Niall - odezwał się jednocześnie sprawiając, ze zacisnąłem wargi i dłonie - Przepraszam, nie chciałem powiedzieć tamtych rzeczy ani cię uderzyć - powiedział Zayn podchodząc do łóżka, by w końcu usiąść obok mnie i objąć mnie ramieniem. Spiąłem się lekko na co westchnął cicho - Po prostu przestraszyłem się myśli, że mógłbyś odejść i ze mógłbym cię stracić. Naprawdę jesteś dla mnie ważny, potrzebuje cię przy swoim boku - wyszeptał pochylając się w moim kierunku i głaszcząc delikatnie po policzku. Wypuściłem drżący oddech i zacisnąłem wargi. Wciąż czułem piekące odbicie jego dłoni na mojej twarzy, mimo iż nie bolało. To siedziało w mojej głowie - Potrzebuje czuć ciepło twojego małego ciała, gdy śpię - wymruczał przeczesując palcami moje włosy i uśmiechnął się delikatnie - Proszę Niall, wybacz mi..
- Uderzyłeś mnie - wykrztusiłem w końcu odsuwając się od niego przez co zrobił smutną minę - Gdybym ja cię uderzył, tez byś miał mi to za złe.
- Cóż, należałoby mi się - wzruszył ramionami, a mnie coś podkusiło, by unieść dłoń, która po chwili spotkała się z jego policzkiem. Przymknął na moment powieki - Okay, czyli jesteśmy kwita?
- Nie sprawiło mi to przyjemności, ale tak, jesteśmy - powiedziałem wyginając wargi w małym uśmiechu.
- Mi tez nie podobało się bicie ciebie - odparł marszcząc brwi, a ja zagryzłem mocno dolną wargę. Przysunąłem się do niego i przytuliłem lekko, na co uszczęśliwiony wciągnął mnie na swoje kolana - A teraz daj mi buziaka, bo to bolało.
I mimo wszystko, uniosłem się i pocałowałem go.
- Nie jestem podatny. Wciąż jestem zły na ciebie - powiedziałem cicho schodząc z jego ud, a on uśmiechnął się delikatnie.
- Oczywiście kochanie - Zayn pochylił się do mnie kradnąc mi jeszcze jednego całusa i wstał - Na co masz ochotę? Zrobię na kolacje cokolwiek będziesz chciał za to jaki dzielny byłeś - powiedział kierując się do drzwi a ja szybko wstałem idąc za nim po schodach obmyślając, czego mógłbym od niego zażądać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro