Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział dwudziesty czwarty

Zayn wrócił pare godzin później z dwoma mężczyznami. Spojrzeli na mnie w dziwny sposób i nawet się nie odezwali, tylko ruszyli we wskazane przez Mulata miejsce.

- Zayn? - spytałem cicho a on potrząsnął głową.

- Przynieś herbaty - powiedział idąc do swoich znajomych, gdy ja liczyłem na cokolwiek. Nigdy nie był dla mnie taki zimny jak teraz, kiedy ci mężczyźni byli w domu.

Jednak wykonałem jego polecenie i niedługo potem wszedłem do salonu z trzema kubkami herbaty na tacy.

- Poradzi sobie z tym? - zapytał jeden z mężczyzn wpatrując się we mnie. Zamrugałem zdziwiony również obserwując faceta, póki nie usłyszałem jak Zayn wysyczał moje imię przez co odwróciłem wzrok.

- Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale tak, myśle, ze tak - powiedział Mulat.

Nie miałem pojęcia o czym oni mówią i chyba nie chciałem wciąż stać przed nimi jak idiota. Więc wyszedłem szybko i całą wizytę znajomych Zayna przesiedziałem w sypialni nerwowo obgryzający skórki przy paznokciach.

Muzułmanin wszedł w końcu do pokoju a ja uniosłem wzrok znad Koranu. Starałem się to wszystko pojąć, poznać szczegóły mojej nowej religii.

- O czym rozmawialiście? - spytałem, gdy usiadł obok mnie na łóżku i zamknął księgę. Odetchnął cicho odkładając Koran na szafkę nocną - Czemu się tak dziwnie zachowywałeś? Kim oni myślą, ze jestem? Twoim niewolnikiem?

- Niall, nie mogę im powiedzieć prawdy - wymamrotał unosząc dłoń i kładąc ją na moim policzku, jednak odsunąłem się. Chciałem najpierw odpowiedzi na moje pytania - Homoseksualizm jest średnio akceptowany w Islamie.

- Przecież to twoi znajomi..

- Współpracownicy. I jest coś o co chce cię poprosić. Właśnie z tego powodu tu przyszli. Musisz nam w czymś pomóc kochanie.

Wpatrywałem się w niego, gdy on złapał mnie za rękę zaczynając bawić się moimi palcami. Nasza skóra różniła się odcieniami jednak jakby pasowała do siebie.

- W czym? - spytałem cicho obawiając się najgorszego.

- Pomożesz w przemyceniu bomby.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro