Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34

Morrigan czas w celi spędzała na doskonaleniu swoich mocy. Oczywiście po uprzednim upewnieniu się, że nikt jej nie obserwuje. Nie odważyła się jednak opuścić celi. Służące ją naszykowały, więc spodziewała się, że niedługo będzie musiała znosić Harry'ego. Czekała udając posłuszną. W końcu wyciągnął ją z celi. Standardowo kierowała się za nim w stronę sali tronowej Heleny. Miała już dosyć obojga. Poczuła szarpiące uczucie. Jej więź odnalazła drogę do Azazela. Wkroczyła za Harrym do odpowiedniego pomieszczenia i obserwowała jak krew odpływa z jego twarzy. Na tronie siedziała wiecznie niezadowolona Helena. Po drugiej stronie pomieszczenia stało dwóch strażników. Między nimi stał Azazel.

Harry myśli, że jestem pod wpływem uroku.

Jesteś cała?

Tak.

Od razu go poinformowała. Helena spojrzała na syna i Morrigan i przewróciła oczami.

-Haroldzie odkąd tu jesteś przynosisz mi same złe wieści.-Zwróciła się do niego z grymasem.

-Haroldzie, bracie.-Powiedział z przekąsem Azazel.-Nie wiesz, że to nie ładnie uprowadzać komuś pannę młodą.-Strażnicy zamachnęli się w jego stronę, ale Morrigan w porę wyczarowała wokół niego barierę ochroną. Zrobiła to bez mrugnięcia okiem, więc Helena nawet na nią nie spojrzała.

-O co tu chodzi Haroldzie?-Odezwała się do niego matka.

-O nic. Jest pod moim urokiem.

-Twoje uroki zawsze były tak niezawodne.-Azazel prychnął grając mu na nerwach. Morrigan wiedziała, że jej przykrywka właśnie legła w gruzach.

-Pokłoń się przed swoją królową.-Zwróciła się do niej Helena.

-Nie kłaniam się przed niczym oprócz własnego tronu.-Powiedziała ze spokojem Morrigan.

-Jestem twoim wybawcą.-Harry złapał ją za łokieć i próbował wzmocnić urok, który nigdy nie istniał.

-Jak na kogoś kto chce abym uważała go za mojego wybawcę, zmuszasz mnie do wielu nieprzyjemnych rzeczy.-Wyrwała rękę. Harry złapał za kajdany, ale wystarczyło jedno spojrzenie Morrigan aby rozsypały się w popiół. Spojrzała mu w oczy, a jedyne co w nich widziała to czyste przerażenie. Zdjęła z siebie zaklęcie maskujące i pozwoliła swoim cieniom się rozproszyć, ujawniając mu swój prawdziwy wygląd. Chłopak odsunął się o krok, a Helena podniosła się z tronu zaciągając się nosem. 

-Co ty narobiłeś Haroldzie? Kim są Ci ludzie?-Zaczęła zasypywać go pytaniami.

-Lucyfer przesyła pozdrowienia.-Azazel uśmiechnął się szyderczo i wyciągnął swój miecz, który od razu rozpalił się niebieskim płomieniem.

-Jestem Morrigan.-Helena cofnęła się i wsunęła za tron.

-Przepowiednia.-Wyszeptała.

-Mam już wszystkie za sobą.-Zaznaczyła.-No cóż jest wojna są ofiary.-Zadbała aby dwóch strażników obok Azazela więcej nikogo nie tknęło. Jeden momentalnie zamarzł na sopel, a drugi skręcił się na podłodze, gdy jego krew zaczęła bulgotać, po czym jego ciało stanęło w ogniu. Przeniosła wzrok na Harry'ego, który próbował dyskretnie opuścić pomieszczenie.-Cóż Harry, nigdy nie byłam tym kim chciałeś żebym była. Pamiętaj jednak, że możesz wznieść się pod same niebiosa i i tak nie dorośniesz mi do pięt. Cóż właściwie to mogłeś się wznieść.-Wyssała z niego moc do ostatniej kropli.-Wyrok śmierci wciąż jest aktualny. Jednak przebywanie we dwójkę jest dla was wystarczającą torturą. Zostawię was tutaj, ale upewnię się żebyście się stąd nie uwolnili. Moje zaklęcia są skuteczne, ale jeśli kiedykolwiek spróbujecie uciec to nie będę łaskawa. Jestem pewna, że Helena wie jak traktujemy zdrajców w Pałacu Zguby.-Związała ich z zamkiem i podeszła do Azazela.-Wracajmy do domu kochanie.

-Mogę?-Spojrzał na nią prosząco.

-Nie krępuj się.-Azazel podszedł powolnym krokiem do Harry'ego. Morrigan obserwowała jak łamie mu obie ręce.

-To za to, że odważyłeś się dotknąć mojej kobiety.-Przypomniał mu, po czym wymierzył mocny i skuteczny cios w jego nos.-A to za to, że jesteś zwykłym skurwysynem.-Przyjął wyciągniętą dłoń Morrigan i wyszedł z nią z zamku, skąd teleportowali się do Pandemonium.

-Mam nadzieję, że moja nieobecność nie narobiła szkód.

-Minęło tylko kilka godzin.-Morrigan patrzyła na niego zaskoczona.-Czas tutaj płynie inaczej niż tam.-Wyjaśnił. Zanim jednak wkroczyli do pałacu przyciągnął ją do siebie i złączył ich usta w czułym pocałunku. 

-Okropne.-Lucyfer skomentował jej suknię gdy weszła do sali tronowej. Pierwsze co zrobił to zmienił jej wygląd.

-Zmieniłam się w kruka.-Od razu opowiedziała o wszystkim co widziała w krainie Heleny.-Potrzebuję porządnej kąpieli.-Azazel zabrał ją do ich komnaty i zadbał aby odprężyła się w taki sposób, w jaki tylko sobie zażyczyła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro