Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Morrigan siedziała w sali konferencyjnej i zajmowała się planowaniem ślubu. Lucyfer nie naciskał, aby się spieszyli, ale takie zajęcie odwracało ich uwagę od kolejnej bitwy, która zbliżała się wielkimi krokami.

-Zacznijmy od nazwiska. Uważam, że oboje powinniście oficjalnie przyjąć nazwisko Morningstar.-Głos zabrał Lucyfer.

-Jestem skłonny się na to zgodzić.-Azazel pokiwał twierdząco głową.

-Jesteś pewny, że chcesz zrezygnować ze swojego nazwiska?-Morrigan zapytała go niepewnie.

-Tak. To nazwisko nie łączy mnie z żadną rodziną, dlatego mogę bez problemu przyjąć nowe.

-W takim wypadku przyjmiemy nazwisko Morningstar. Samą uroczystość przeprowadziłabym w sali tronowej. Na podeście moglibyśmy zrobić ołtarz. Goście staliby na dole. 

-Wesele mogłoby być w sali balowej. Rozdzielając to na dwa pomieszczenia zaoszczędzimy sporo miejsca.-Azazel się z nią zgodził.

-Sufit podwiesilibyśmy złotym materiałem opadającym na kolumny. Co prawda nie ma tutaj kwiatów, ale moglibyśmy załatwić białe róże z Ziemi. 

-Jest to ryzykowne.-Lucyferowi nie do końca spodobał się jej pomysł.

-Ktoś może je załatwić, a my tylko odbierzemy.-Zaproponowała bezpieczniejszą alternatywę.

-To nie jest taki zły pomysł. Wyczarowane kwiaty tutaj nie przetrwają, ale jeśli weźmiemy je z naturalnego źródła to powinny się utrzymać.-Poparł ją Azazel.

-Rewelacyjnie.-Klasnęła w dłonie.-Listą gości powinniście się wy zająć, bo ja nie znam tu nikogo. 

-Z przyjemnością.-Lucyfer podjął się zadania.

-Świetnie, więc my możemy zająć się jedzeniem.-Udali się do kuchni. Postawili na tort czekoladowo-malinowy. Miał być pokryty czarnym kremem oraz złotymi dodatkami. W piekle spożywają dużo alkoholu, dlatego załatwili od razu barmana. Ustalili koktajl z krewetek, kurczaka z ziemniakami zapiekanymi i krwistą zupę. Jest to dokładnie to na co nazwa wskazuje. Demony mają dziwny gust żywieniowy. 

-Podobno zyskałaś szacunek króli.-Azazel zaczął rozmowę.

-Najwyraźniej lubią jak ktoś na nich krzyczy.-Zaśmiała się cicho.

-Myślę, że to nie to. Lucyfer ciągle krzyczy. Bardziej chyba chodzi o twoją potęgę i to, że się im postawiłaś.-Podzielił się z nią swoimi przemyśleniami.

-To dobrze. Może się przydać na przyszłość. 

-Obrączki!-Krzyknął jakby właśnie przypomniał sobie najważniejszą rzecz w swoim życiu.

-Co?-Morrigan przestraszył jego nagły wybuch.

-Nie mamy obrączek.-Wyjaśnił.

-Racja.-Pokiwała twierdząco głową.-Lepiej się tym zająć.-Azazel zabrał ją do skarbca. Było tam mnóstwo gablot z biżuterią. Oglądała wszystko dokładnie. Najwyraźniej błyskotki aż ciągnęło do piekła. Od niektórych przedmiotów można było wyczuć moc. W jedną stronę ciągnęło Morrigan bardzo mocno. Podeszła do gablotki i spojrzała na dwie srebrno-czarne obrączki. Na górze każdej z nich znajdował się starannie wykonany pentagram. Były śliczne.

-Masz coś?-Zapytał i podszedł do niej. Spojrzał w to samo miejsce, co Morrigan.-Są niesamowite.-Wyciągnął je ze środka i podał jej.-Czuć od nich potęgę, miłość, lojalność i wspólne wsparcie.

-Myślę, że są idealne.-Powiedziała z zachwytem.

-Bierzemy.-Spakowali je do pudełka i opuścili skarbiec. W sali konferencyjnej siedział Lucyfer z dosyć długim pergaminem. 

-To lista?-Zapytała.

-Wstępna.-Potwierdził.-Załatwiliście wszystko?

-Jedzenie, barmana i obrączki.-Morrigan wyliczyła na palcach.

-No pochwalcie się.-Zachęcił ich. Wyjęła pudełko, otworzyła je i podała mu. Uważnie przyglądał się obrączkom.

-Bardzo dobry wybór.-Zwrócił Morrigan pudełko po dłuższej analizie. Wróciła do swojej komnaty, aby skontaktować się z Isabele. Wyjęła identyczne pióro jak to, które jej podarowała i  zaczęła pisać na kartce. 

Hej, masz chwilę? 

Karteczka spłonęła, ale chwile później przed Morrigan pojawił się płomień, z którego wyłoniła się inna kartka.

Jasne. Opowiadaj.

Jesteśmy po pierwszej bitwie. Wygraliśmy. W najbliższym czasie raczej będzie spokojnie. Harry kompletnie zwariował. Nawet się nie zawahał przed zaatakowaniem nas. Azazel mi się oświadczył. Planujemy ślub. Lucyfer jest milutki. Mamy tutaj taką nieświętą wersję trzech króli. Podobno zyskałam ich szacunek, co jest bardzo korzystne. W związku ze ślubem, chciałabym Cię prosić abyś załatwiła nam białe róże. W piekle nie ma kwiatów. Potrzebujemy 1500.

Wow. Oczywiście, że wam je załatwię, ale jesteś pewna, że się nie pospieszyliście?

Nie mamy czasu do stracenia, poza tym na razie tylko planujemy.

Jeśli jesteś tego pewna, to ja to popieram. 

Postaram się załatwić Ci przepustkę na ślub.

Mam nadzieję, że Ci się uda. Szkoda, by było to przegapić. 

A co u ciebie?

Włosy mi odrosły. Są idealne. Niepokoi mnie tylko jedna rzecz.

Mów co się dzieje.

Nie wiem czy to możliwe, ale chyba mam w domu demona.

Jest to możliwe. Postaram się jak najszybciej to sprawdzić. 

Dziękuję i trzymaj się tam.

Wzajemnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro