Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52|52

Przeszliśmy przez portal, a Nightmare zaraz potem go zamknął. 

─ Zobaczymy czy wrócili... ─ podszedłem do drzwi i chciałem je otworzyć, ale zamiast tego oberwałem nimi w łeb.

Wróciliśmy! ─ zapewne gdyby nie macka Nightmare'a leżałbym teraz martwy na podłodze.

~~ Cross jak się czu- ~~ zaprzestał mówić kiedy zobaczył mojego ukochanego. 

Sz-szef..? ─ wstałem i stanąłem między nimi.

─ Spokojnie... Nightmare nikogo nie zabije... ─ uśmiechnąłem się lekko do wszystkich.

~~ W takim razie my zabijemy go... ─ Ink wyszedł na przód całej brygady.

~~ Zaczekaj... ~~ Dream ominął Killer'a i Dust'a stając za malarzem z jakimś kocykiem na rękach ~~ Skoro Cross powiedział, że Nightmare nic nikomu nie zrobi to jestem w stanie na to przystać.. ~~ uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłem. Całe szczęście już nie jest na mnie zły.

─ Dziękuję Dream ─ czuję za plecami lodowate spojrzenie Night'a...

~~ Dla ciebie wszystko Cross ~~ nadal się uśmiechał ~~ Możecie wyjść na korytarz? Chciałbym z nimi porozmawiać ~~ zdanie te skierował do wszystkich prócz mnie i Nightmare'a.

~~ To nie jest dobry pomysł Dream... ~~ dopiero teraz zauważyłem Blueberry'ego.

~~ Zaufajcie mi. Nic złego się nie stanie ~~ z lekkim niesmakiem Ink wyszedł, a zaraz za nim reszta. 

Zjebańce ─ westchnąłem na jego komentarz i poczułem jak mnie przytula od tyłu. 

~~ Więc dlaczego go tutaj sprowadziłeś? ~~ Dream wydawał się smutny patrząc na nas.

─ Chciał poznać Lux... ─ odsunąłem się od Nightmare'a nie chcąc czuć się tak niekomfortowo.

~~ Dada! ~~ zdziwiłem się lekko słysząc te słowa. Spojrzałem na ręce Dream'a.

─ Czy to..? ─ podszedłem bliżej zauważając, że w kocyku owinięta była mała istotka. 

~~ To nasza mała Lux! ~~ Dream uśmiechnął się szeroko, a ja nie mogłem oderwać wzroku od mojego małego skarbu.

Nightmare

~~ To nasza mała Lux! ~~ juhu! Ale się ciesze. Proszę wyczuć sarkazm. 

Wzrok Cross'a mówił jedno kiedy patrzył na ten kocyk, a raczej to coś w środku. Dosłownie mówił ,,Kocham cie!". Taki wzrok powinien kierować jedynie na mnie, no wyjątkiem będą nasze dzieci, ale nawet na nie nie będzie mógł tak długo patrzeć jak na mnie!

~~ Chcesz ją potrzymać? ~~ spytała ta życiowa pomyłka.

─ Nie wiem jak ─ Cross wydawał się przerażony tym pytaniem. Dziecko raczej nie jest jakieś kruche czy coś, nie?

~~ Ułóż ręce w kołyskę ~~ miałem poznać tą całą Lux, a na razie mam ochotę przedziurawić mojego braciszka na wylot za te uśmiechy w stronę MOJEGO Cross'a. 

─ O tak? ─ posiadanie dziecka serio jest takie ekscytujące? 

~~ Dokładnie! ~~ jeśli tak to też chce mieć dziecko. 

Cross zbliżył się do mnie z uśmiechem. Miło się na niego patrzy, gdy jest taki szczęśliwy...

─ Lux poznaj swojego wujka Night'a ─ spojrzałem na postać w jego ramionach. Była szczelnie zawinięta w kocyk. Jedyne co można było u niej zauważyć to głowa. Dziwnie wyglądająca głowa. Czaszkę miała pękniętą, w dodatku ze środka wychodziły fioletowe płomienie, które wyglądały jak półprzeźroczyste włosy. 

~~ Wuwu! ~~ uśmiechnęła się w moją stronę na co automatycznie się od niej odsunąłem.

Co jej się stało w łeb? ─ spytałem po chwili na co robal spiorunował mnie wzrokiem. 

~~ Science powiedział, że jej magia była zbyt duża, dlatego czaszka pękła, a moc uformowała się w wygląd włosów... ~~ odpowiedział próbując zachować spokój.

─ I tak jest piękna ─ Cross patrzy na nią jak na jakiś cud świata. 

Bo po tatusiu ─ spojrzał na mnie rumieniąc się lekko. Kocham jak na jego policzkach pokazuje się ten wspaniały odcień fioletu.

~~ Z tym muszę się zgodzić ~~ i nasza romantyczna chwila poszła się jebać.

─ Nightmare może chcesz ją potrzymać? ─ dlaczego miałbym trzymać istotę, przez którą to wszystko się wydarzyło?

Okej ─ jestem tu w końcu, by ją poznać...

Cross i karaluch chcieli pokazać mi jak mam ją trzymać, ale zbyłem ich ruchem ręki i po porostu wziąłem ją na ręce. Spojrzałem jej w oczy. Czuję jej pozytywne uczucia. Ona chyba cała jest z nich zrobiona. 

Mam teraz idealną szanse... Pozbyć się moich i Cross'a problemów... A zaraz po zabójstwie dziecka zabije i matkę. Cross i ja będziemy mogli żyć w spokoju. Wystarczy po porostu... Ją zabić.

~~ Papa! ~~ nie wiem jak, ale mała wyciągnęła z kocyka swoje ręce i zaczęła nimi machać w stronę Cross'a.

─ Moja mała gwiazdeczka... ─ wziął ją z moich rąk. Spojrzałem na niego. Jego szczęście jest bardzo odczuwalne. I jest większe niż kiedy jest ze mną... 

Cross by mi nie wybaczył, gdybym ją teraz zabił... Muszę obmyślić plan... Na początku pozbędę się karaczana... Tyle, że w taki sposób, by Cross się o niczym nie dowiedział. Sezon łapania owadów uważam za rozpoczęty.

***

I jest kolejny!
Mam pomysł na kolejną
akcję, więc nie wiem
kiedy w końcu ten koniec
nadejdzie. XD
Za dużo mam pomysłów w głowie :P

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro