Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49|49

Po upewnieniu się, że wielka trójca poszła z Lux do Science'a ubrałem najwygodniejszą koszulę nocną i kapcie. Gdyby nie gips na mojej ręce ubrałbym coś szykowniejszego...

Otworzyłem portal do mojego byłego pokoju i szybko przez niego przeszedłem. Zamknąłem go i się rozejrzałem. Nic się nie zmieniło. 

─ Teraz wystarczy iść do Night'a... ─ delikatnie otworzyłem drzwi ─ Droga wolna ─ wyszedłem z pokoju i po cichu zacząłem iść w stronę jego gabinetu. W sumie mogłem najpierw sprawdzić jego pokój, ale prawdopodobieństwo, że tam jest, jest znikome.

Kiedy znalazłem się pod drzwiami zalał mnie stres. Co jak mnie zaatakuje? Co jeśli pokochał kogoś innego?

Jestem pewien, że Nightmare już wie, że ktoś stoi pod drzwiami. Jest w końcu strażnikiem negatywnych uczuć, a dookoła mnie pewnie roznosi się aura stresu...

─ Wchodzimy... ─ wyszeptałem i otworzyłem drzwi wchodząc do środka, a następnie je zamykając ─ Nigh- ─ nagle poczułem ucisk na szyi.

Nie sądziłem, że przyjdziesz Crossy... ─ zdrową ręką próbowałem odciągnąć jego mackę, ale jest to bezcelowe ─ Przynajmniej nie dzisiaj... ─ puścił mnie. Upadłem na podłogę, mimowolnie z moich ust wydobył się jęk bólu z powodu rany. 

─ Nightm- ─ moje usta zostały czymś zakryte. Nie jestem pewien czym bo w gabinecie panuje dosłownie ciemność.

Nie musisz nic mówić Crossy... Wiem jak to wszystko wyglądało... ─ poczułem jak dotyka mojego policzka odkrywając usta ─ W skrócie... Na początku miałeś uczucia do mojego brata. Po zrobieniu mu dziecka pokochałeś mnie i stwierdziłeś, że ukrywanie wszystkiego przede mną będzie odpowiednie. Zupełnie jak w jakiejś książce... ─ jego oko zaczęło świecić dzięki czemu w końcu mogłem zlokalizować jego twarz ─ Jesteś takim idiotą ─ zbliżył się do mnie lekko.

─ Kocham ciebie Night... Porozmawiałem z Dream'em i sobie wszystko wyjaśniliśmy... Zrozumiał i nie będzie nam przeszkadzał... ─ 

Ty myślisz, że obchodzi mnie jakiekolwiek jego słowo? ─ prychnął i oparł czoło o moje ─ Nawet jeśli kochałbyś go... To ja bym się z tobą pieprzył, rozumiesz? ─ poczułem jego dłoń na mojej nodze ─ Należysz do mnie czy tego chcesz czy nie... ─ jego oko błysnęło, a usta znalazły się na moich. Chciałbym odczuwać przyjemność z tego pocałunku, ale był na tyle brutalny, że po prostu nie mogłem...

─ Nightmare... ─ wyszeptałem kiedy zaprzestaliśmy czynności. 

Chciałem cie nienawidzić... ─ poczułem jego usta na moich kręgach szyjnych ─ Ale nie potrafię... ─ z moich ust wydobył się cichy jęk kiedy zaczął ssać moją szyję.

─ Przepraszam za wszystko... ─ 

Wybaczyłem ci jak tylko poczułem twój brak... ─ poczułem coś mokrego skapującego na moją koszulkę. Spojrzałem na jego twarz. Pomimo ciemności doskonale widziałem jego łzy. Wytarłem je kciukiem.

─ Już nigdy cie nie okłamię... I nie będę miał żadnych tajemnic... ─ objąłem go zdrową ręką i przytuliłem do siebie.

I nie będziesz się zbliżać do tego plugawego robactwa Dream'a ─ wtulił się we mnie.

─ Czasami będę musiał... ─ westchnąłem cicho.

To, że ostatnio go nie zabiłem nie oznacza, że nie zabije go w przyszłości. Najbliższej przyszłości... ─ odsunął się i oddalił ode mnie.

─ Nightmare walka z nimi jest nam zbędna... ─ odsłonił zasłony dzięki czemu w pomieszczeniu znów zrobiło się jasno.

Dopóki mój brat i ten wasz bachor oddychają nasz związek nie ma sensu. Zabije ich, a wtedy zostaniesz moją śliczną panną młodą ─ dlaczego po tych słowach się zarumieniłem?

***

I się nie wyrobiłam.
Cóż.
Branoc!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro