35|35
Biedny Cross
***
Chcąc dać więcej przestrzeni do "zabawy" Horror'a i Red'a, całą czwórką weszliśmy do kuchni. Wyciągnąłem z lodówki tabliczkę czekolady i zacząłem jeść jak batona.
─ Czyli nic szef z nimi nie zrobi? ─ spytał Dust pałaszując resztki popcornu z miski.
─ Sami sobie dobrze radzą ─ prychnął spoglądając na Killer'a z mordem w oku. Jego zazdrość jest tak odczuwalna, że zaraz wszyscy się dowiedzą o naszym związku.
─ Jak Lust wróci, Horror pewnie się uspokoi ─ powiedział nie patrząc na Night'a.
─ Zapewne... ─
─ Sz-sze-f-f-fie! ─ Error nagle wbiegł do kuchni zdyszany.
─ Jeśli chodzi o tamtą dwójkę w salonie to się zamknij ─ dokończyłem mój posiłek.
─ C-c-co? Ni-ni-nie! Złapał-łem I-Ink'a! ─ wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieni.
─ Gdzie jest?! ─ Nightmare wstał i podszedł do niego widocznie podniecony tą informacją.
─ W pierw-sze-sze-j ce-celi-li! ─ i wyszli we dwójkę zostawiając mnie, Killer'a i Dust'a kompletnie zakłopotanych.
─ Zawsze myślałem, że Error i Ink mają się ku sobie ─ westchnął, wstając i wyjmując piwo z lodówki.
─ Najwyraźniej nie ─ zaśmiał się Killer.
Wstałem i nie zwracając na nich zbytnio uwagi wyszedłem z kuchni i omijając goniące się nadal kościotrupy. Ink nie jest taki głupi, by się złapać, tym bardziej dzień przed walką! Jak tak teraz o tym myślę to właśnie ja ich poinformowałem o tym, że ich jutro zaatakujemy, jestem podwójnym zdrajcą! Nie! Teraz nie mogę o tym myśleć!
Zanim się spostrzegłem znajdowałem się przed zejściem do naszego więzienia. Zszedłem powoli po schodach i skręciłem w stronę cel. Od razu zauważyłem idącego w moją stronę Error'a. Ominęliśmy się bez żadnego słowa, co w sumie mi nie przeszkadzało. Szybkim krokiem znalazłem się pod celą numer jeden. W środku znajdował się nie kto inny niż Ink, rysujący coś w swoim szkicowniku. Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się i wstał podchodząc do krat.
~~ Witam w moich skromnych progach Cross ~~ jego butelek z farbą nie było w środku tak samo jak wielkiego pędzla.
─ Co ty tu robisz? ─ spytałem cicho bojąc się podsłuchu.
~~ Aktualnie mieszkam w celi. Chcesz dołączyć? ~~ zaprzeczyłem ruchem głowy ~~ Więc po co przyszedłeś? ~~ spytał, a ja sam zacząłem się zastanawiać ~~ Stęskniłeś się? ~~
─ Czemu miałby tęsknić za takim robalem jak ty? ─ spytał głos zza moich pleców. Po chwili zostałem oddalony od krat, przez dobrze znane mi macki ─ Poza tym po co tu przyszedłeś Cross? ─ nagle Nightmare znalazł się przede mną.
─ Chciałem go zobaczyć ─ tym razem nie kłamałem.
─ Już go zobaczyłeś, więc spadaj ─ jego ostatnie słowo lekko zabolało.
─ Dobrze szefie ─ powiedziałem odsuwając się od Nightmare'a. Spojrzałem na Ink'a, który bacznie nas obserwował i zacząłem iść w kierunku wyjścia.
─ Zaczekaj za mną w moim gabinecie. W końcu chciałeś mi o czymś powiedzieć, czyż nie? ─ skinąłem głową nawet na niego nie patrząc.
Boję się. Jutro mamy walczyć przeciw sobie. Jutro muszę podjąć ostateczną decyzję. Nightmare, lub Dream. Moje serce wybierze pana Koszmarów, jednak umysł i sumienie będzie chciało obronić dziecko... Żałuje nocy spędzonej z Dream'em, ale nie mogę na niego zrzucić całej winy, to też przeze mnie. To w końcu ja go zapłodniłem.
─ Mamy dwa wyjścia. Uciekamy, albo mówimy prawdę. Sam jestem za powiedzeniem prawdy, ale i tak nie mam nad tobą żadnej kontroli, więc decyduj debilu ─
Ucieczka, lub wzięcie odpowiedzialność za swoje czyny.
─ Na razie idę się położyć... ─ wyszeptałem zdołowany i wszedłem do mojego pokoju. Rozebrałem się zostawiając jedynie spodenki i usiadłem na moim łóżku.
─ Nightmare się zdenerwuje ─ westchnął Chara.
─ Sam powiedziałeś, że mnie nie skrzywdzi. Z resztą... Mam ochotę po prostu się wyspać. Czy o tak wiele proszę? ─ duch nic nie odpowiedział, więc położyłem się i przykryłem kołdrą. Zamknąłem oczy i myśląc o moim ukochanym zasnąłem.
***
To uczucie,
kiedy chcesz przypomnieć
sobie jakąś akcje w swojej książce,
ale nie pamiętasz jaki to był
rozdział, a twoja książka ma już 35
rozdziałów...
Dziesięć minut szukałam XD
Dobranoc!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro