Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24|24

Nightmare

Odprowadziłem Cross'a wzrokiem nadal mając w głowie moje wyzwanie. Mam nadzieję, że mój luby nie obraził się na mnie z tego powodu. Musiałem to zrobić, by moje przypuszczenia się sprawdziły...

To gramy jeszcze? ─ spytał Dust nadal mając rumieńce na twarzy. 

Ja-a i-i-idę spa-ać... ─ Błąd wstał i znikł za pomocą teleportacji. 

Fell, ty w ogóle wiesz gdzie masz pokój? ─ 

Nie jestem pewien... ─ po chwili bezsensownego gadania chłopaki wyszli zostawiając mnie sam na sam z Killer'em.

To co tam szefie? ─ uśmiechnął się do mnie za to ja patrzyłem na niego z chęcią mordu.

Lubisz Cross'a? ─ spytałem cicho obserwując jego reakcję.

He? Cross'a? Oczywiście. To mój kumpel! ─ dalej się uśmiechał, pomimo mojego zimnego spojrzenia.

Czyżby... ─ mam ochotę zedrzeć mu ten uśmieszek z gęby. 

Oczywiście. A ty szefie? Lubisz Cross'a? ─ spytał poruszając brwiami. 

Ja nie- ─

Mój pokój jest, zaraz obok sypialni Cross'a, więc doskonale słyszałem wasze jęki ─ poczułem napływającą złość.

Za podsłuchiwanie nas powinienem cię zabić ─ wysyczałem powstrzymując się, przed wyrwaniem mu czaszki.

Nie podsłuchiwałem szefie. Chciałem iść spać jak cywilizowany szkielet, ale byliście za głośno ─ złapałem go macką za szyję i zacząłem go lekko podduszać.

Masz nikomu o tym nie mówić! ─ puściłem go i wstałem ─ I natychmiast masz się przenieść do innego pokoju!

Dobrze szefie ─ westchnął i wstał masując swoje kręgi szyjne, mogłem go poddusić mocniej...

I mam nadzieję, że przestaniesz się na niego gapić w tak zboczony sposób ─ warknąłem, przez zęby wychodząc z pomieszczenia.

Zboczony?! ─ teraz powinien mnie przepraszać, a on jedynie udaje zaskoczonego, cholera z niego, a nie pracownik.

Zanim Killer zdążył cokolwiek zrobić teleportowałem się przed pokój mojego współlokatora i wszedłem do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. 

Cross? ─ rozejrzałem się, ale nigdzie go nie było. 

Wszedłem do łazienki. Niedawno używał prysznica, patrząc na mokrą od wody podłogę. Wróciłem do głównego pokoju i usiadłem na łóżku. 

Znowu gdzieś polazł... ─ zmarszczyłem brwi.

Irytuje mnie to jak często gdzieś znika. Za często. Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywa. Nawet ta randka wydawała się podejrzana... Muszę z nim o tym porozmawiać, tak samo jak o tej całej Charze. Faktycznie bardzo często mówi te imię... 

Wstałem znudzony i podszedłem do biblioteczki. Zacząłem przeglądać tytuły książek, aż szczególną uwagę zwróciłem na książkę o dziwnym tytule. Odwróciłem ją i spojrzałem na tył. Opowiada o historii dwójki dzieci.

Hmm... Dzieci.. ─ zamyśliłem się na chwilę. Odłożyłem książkę na miejsce. Nigdy nie myślałem poważnie o założeniu rodziny. W końcu to byłby mój słaby punk. A co jeśli Cross chciałby dziecko? Teraz raczej nie. Jest za wcześnie.. ale nawet jeśli to on będzie je rodził. Cross jest opanowany i spokojny z natury, więc byłby idealną mamą dla małego szkielecika... Dlaczego ja o tym teraz myślę?! Dzieci sprawiają tylko kłopoty, są słabe i naiwne! Może.. Może jak pokonamy mojego brata to wtedy ja i Cross... Ugh! Muszę o tym zapomnieć! Przynajmniej na tę chwilę!

Położyłem się na łóżku i przytuliłem poduszkę Cross'a. Nadal nim pachnie... Muszę się dowiedzieć gdzie tak znika. Co jeśli ma kogoś na boku? Nie... Nie odważyłby się mnie zdradzić. Poza tym nie wiem czy istnieje osoba lepsza ode mnie, chyba jedynie sam Cross. Jest tajemniczy, silny, uroczy i odpowiedzialny. Nie dziwie się, że skradł moją splamioną grzechem duszę... 

***

Witam, witam i o zdrowie pytam!
Jak wam minął ten poniedział-, znaczy środa!
Straciłam poczucie czasu ^^'

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro