Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

— Podaj mu ten jebany krążek! — wykrzyczał jeden z hokeistów, kiedy Jungkook, kapitan drużyny pomarańczowych przez wysoką dawkę adrenaliny we krwi ledwo utrzymywał się na lodzie, dążąc zawzięcie w kierunku bramki. Nie zwracał uwagi na kolegów, którzy bacznie obserwowali chłopaka, wyczekując choćby najmniejszych ruchów. Ledwo oddychał, a jego tętno było przyśpieszone. W głowie aż mu dudniło, liczył się dla niego tylko zegar głośno odmierzający ostatnie sekundy spotkania, od którego tak wiele zależało, dlatego zaklął w myślach na widok pojawiającego się obok niego drobnego zawodnika z przeciwnej drużyny, który po małym kontakcie fizycznym z większym, natychmiast upadł na lód, wijąc się z bólu.

— Faul w ataku! Punkt dla niebieskich! — rozstrzygnął sędzia, gwiżdżąc i unosząc rękę do góry, gdy na całym lodowisku rozbrzmiała syrena sygnalizująca koniec czasu.

Pomarańczowi 3:4 Niebiescy

— Ja pierdolę, gówno prawda! To niby miał być faul? — kapitan wrzasnął, a pozostali zawodnicy byli zmuszeni zatkać uszy, gdyż gdy był zdenerwowany, jego krzyk bardziej przypominał pisk rozwścieczonej dziewczynki, której zabrano lalkę Barbie. "Jak nie popierdolony sędzia, to równie wkurwiający Taehyung, który chyba kurwa myśli, że wszystko mu wolno, jebana księżniczka" — pomyślał, rzucając kijem i kierując się w stronę bandy, przy której ustawiła się już reszta zawodników.

— Bo co, może sam wypierdoliłem się na lód, tak dla zabawy? Nawet nie wiesz jak mnie teraz dupa boli — stęknął mniejszy masując swój obolały pośladek i wyginając swoje usta w podkówkę po czym obie drużyny przeszły do szatni.

~

— A to właśnie Kim Taehyung, nasza gwiazda — trener poklepał go po plecach, na co Jungkook prychnął z zawadiackim uśmiechem na twarzy. Jedyną gwiazdą, jaką on uznawał w lidze, był nikt inny jak on sam.

Kapitan niebieskich nieśmiele uniósł kąciki ust patrząc się prosto w oczy Jungkooka i tym samym wywołując w nim nutkę zazdrości. W młodszym aż gotowało się ze złości, bo pomimo jego niesłabej gry, rzadko dostawał jakiekolwiek pochwały od swojego trenera. Mężczyzna bowiem trzymał swoich podopiecznych krótko, nie chciał, aby spoczęli na laurach, tylko dążyli do bycia jeszcze lepszym.

Brązowe tęczówki kapitana pomarańczowych aż zaświeciły się na widok pędzącego doktora w stronę starszego przeciwnika. Wyglądało na to, że wpadł on jak śliwka w kompot. Przez jego zdolności aktorskie, wymuszenie faulu i rzekomy ból dupci, dostanie teraz zwolnienie na co najmniej dwa tygodnie — rozmarzył się Jungkook, wyobrażając sobie już zwycięstwo wśród drużyn ligi i podziwiając zakłopotanego Taehyunga, który nagle udawał przed trenerem całkowite ozdrowienie.

— Panie Choi, chciałbym przeprosić za faul na jednym z Pana zawodników. Zdaję sobie sprawę z mojego niesportowego zachowania i więcej się ono nie powtórzy. Myślę, że byłoby sprawiedliwie, gdyby Taehyung dostał kilka dni na pełny powrót do zdrowia, przecież nie chcemy, aby dostał jeszcze większej kontuzji, prawda? — Jungkook mówił jak najęty, a ukradkiem podśmiechiwał się z Taehyunga, którego twarz przybierała czerwonego koloru. Biedaczek wyglądał, jakby miała mu za chwilę pęknąć żyłka ze złości.

— A od kiedy ty niby przejmujesz się tak moim zdrowiem? — prychnął starszy, podnosząc się z miejsca tak, aby stanąć z przeciwnikiem oczy w oczy.

— Taehyung, siadaj. Twój kolega ma rację. Nie możesz teraz pogarszać swojego stanu. Wiesz, że zależy mi na tym, abyście wszyscy byli dyspozycyjni przed mistrzostwami. A teraz ani słowa więcej, daj lekarzowi się obejrzeć — oświadczył trener, trzymając cały czas zawodnika za łokieć, tak aby nie spowodował bójki.

— Jeon Jungkook, zginiesz. Ja tego już dopilnuję — powiedział zaciskając mocno zęby.  

________________

nie wiem co o tym myśleć, nie zjedzcie mnie tylko, ok?

przy okazji chciałabym was zaprosić do przeczytania mojego collaba z @taejemnica "cutedeadguys.com", nekrofilia, zwłoki i te sprawy, ale jest tam póki co całkiem zabawnie (a przynajmniej tak myślę) ;-)

miłego dnia misie, dajcie mi motywacji, żebym to pisała dalej czy coś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro