Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

-O co chodzi?-obróciłam się w stronę drzwi. Stał tam Ford.
-Możesz pozwolić na chwilkę?
-Ta, jasne.
Zgarnęłam wtedy i wrzuciłam pamiętnik do mojej torby, po czym ruszyłam za nim. Zaprowadził mnie do swojego prywatnego gabinetu. Ściany były odsłonięte a maszyna kodująca myśli zniszczona, więc znajduję się już po odcinku The Last Mabelcorn. Czyli znajduję się przed finałem sezonu drugiego. Wykurwiście. Wolałabym trafić tu na początku serii, ale nie narzekam. Mogłam być w swoim wymiarze, a o tym nawet nie wiedzieć.
-O co chodzi?
-Wiem, wiesz o nas wszystko, a nawet to co się stanie znasz, prawda?
-No tak... A do czego zmierzasz?
- Opowiedz coś o swoim wymiarze.
Tego się nie spodziewałam. Myślałam, że zacznie wypytywać o to, co się stanie, a nie o mój wymiar.
-No dobra. Ehhh, od czego by tu zacząć? No więc, mój wymiar jest podobny do tego, tyle, że nie ma w nim anomalii, magii, ani innych takich. W moim świecie nawet takie miasteczko, jak Gravity Falls nie istnieje. Co mam więcej powiedzieć. No i jest może bardziej brutalny i chory niż wasz.
-To... Zastanawiające.
-Chcesz wiedzieć o waszym fandomie?
Popatrzył na mnie dziwnie. Jak można nie wiedzieć co to jest fandom?! Jak się pytam, kurwa?!
-A... Co to jest?
-Fandom to... Społeczność fanów danego serialu, książki, filmu i tak dalej. Twórcza społeczność. Fani piszą fanfki, no takie opowiadania opowiadające różne rzeczy o postaciach z serialu, wykorzystanie innych opcji... Tworzą również fanarty, animacje fanowskie i inne takie. Organizują spotkania fanów...
-Dobra, zrozumiałem. I ty do tego "fandomu" należysz?
-W sumie tak. Mogę pokazać ci parę artów, jak chcesz.
-Czemu nie?
Postanowiłam pokazać mu coś, co go rozwali. Mianowicie Billa Ciphera jako nachosa w sweterku Mabel. Jak tylko to zobaczył, parsknął śmiechem. Potem na drugi ogień poszły memy i gify. Po jakichś dziesięciu minutach seansu internetów, Ford ledwo trzymał się na nogach. Po tym czasie zaprzestałam mu pokazywać, bo gość ma siedem dych na karku i nie wiem czy jakiegoś zawału nie dostanie, czy co. Spytałam się, czy mogę już iść. Pokiwał głową, wciąż nie mogąc się pozbierać. Wyszłam kulturalnie z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. To cud, bo zwykle drzwi po moim wejściu bądź wyjściu są nieźle poturbowane. Tym razem się im poszczęściło. Tym razem...
***
Muszę bardziej uważać. Sprawa jest delikatna. Zna mnie. To źle. Blue Soul jest niebezpieczna. Muszę ją wykorzystać. Muszę pozbyć się miłości do niej. Ona mnie niszczy. A ona powinna niszczyć Pinesów. I tak się stanie. Ręczę za to.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro